52 lata temu w Bethel
Miedzy 15 a 18 sierpnia 1969 roku w Bethel odbył się jeden z najbardziej chaotycznych festiwali w historii. W tym roku mijają 52 lata od trzech, wypełnionych muzyką, błotem i ogromną ilością narkotyków dni, które przeszły do historii jako festiwal Woodstock.
Kiedy artyści dolatywali na teren festiwalu na pokładzie helikoptera, spoglądając w dół, widzieli niekończące się pole kwiatów, które miało się okazać tłumem 500 000 tysięcy ludzi. Podlatując bliżej, można było zobaczyć unoszące się nad nimi kłęby dymu i całkiem mocny zapach marihuany. Nikt z nich do tej pory czegoś takiego nie widział.
Tak naprawdę nie da się stwierdzić, ile osób ostatecznie dotarło na festiwal. Spodziewano się około 200 000 tysięcy gości, jednak po tym, jak wszystkie drogi prowadzące do Bethel zostały zastawione porzuconymi w korkach samochodami, bardzo szybko trzeba było ściągnąć ogrodzenia i ogłosić wolny wstęp. „Ludzie zawsze mnie pytają, jak myślisz, ile osób tam było? A ja zawsze tak samo odpowiadam: »Weźcie sobie policzcie nogi, podzielcie przez dwa i módlcie się, żeby nie było tam wielu piratów« ” – śmieje się Wavy Gravy – hippis, który wraz z komuną Hog Farm pomagał przy prowadzeniu festiwalu.
Organizowanie takiego wydarzenia podczas szczytu narkotykowego boomu lat 60. nie mogło pójść zgodnie z planem. Wszyscy brali wszystko, nawet nie pytając, co biorą. Powstawały specjalne „namioty odlotów”, gdzie ci, którzy wzięli za dużo, mogli w spokoju przeczekać haj. Wielu z nich później zamieniało się rolami i sami zaczynali opiekować nowoprzybyłymi przypadkami. Choć dla większości Woodstock był oazą spokoju i miłości, to można też spotkać głosy, wedle których bardziej przypominał Sodomę i Gomorę.
Koncerty
Jednym z największych problemów poza dojazdem okazał się deszcz w postaci nawałnicy, która rozlała się nad Bethel w trzeci dzień festiwalu. Nie można było podłączyć sprzętu zespołu Ten Years After, ponieważ groziło to spięciem. Sam Alvin Lee stwierdził jedynie, że jeśli śmiertelnie porazi go prąd, to przynajmniej sprzedadzą więcej płyt. Melanie Safka uwiecznia festiwalową ulewę, pisząc utwór „(Lay Down) Candles in the Rain” po tym, jak wraz z mijającym podczas jej występu deszczem tłum zaczął zapalać świeczki.
Festiwal zgromadził kilka z największych gwiazd dekady – Janis Joplin, Jefferson Airplane, Creedence Clearwater Revival, The Who, Gratefull Dead, a to, wymieniając jedynie kilku. Nic więc dziwnego, że wiele nagrań z występów na Woodstocku przeszło do historii na czele z hendriksowskim wykonaniem amerykańskiego hymnu – „Star Spangled Banner”.
Hendrix w swojej umowie miał ściśle ustalone, że to on będzie grał ostatni koncert. Przez liczne opóźnienia jego występ zaczął się dopiero o świcie czwartego dnia festiwalu, który z założenia miał trwać tylko trzy. W efekcie grał on jedynie dla garstki ludzi.
Dalej na liście nie można zapomnieć o jednym z największych wirtuozów gry na gitarze elektrycznej, czyli Carlosie Santanie. W dniu występu był w wieku zaledwie 22 lat, a mimo to umiejętnościami ani trochę nie odstawał od 6 lat starszego Hendrixa.
Pamiętną jest również wersja ”With a Little Help From My Friends” zaśpiewana przez jorkszirskiego rockmana znanego jako Joe Cocker. Jego cover utworu Beatlesów nie dość, że był jego pierwszym wielkim hitem, to ostatecznie w kwestii popularności przebił sam oryginał.
Wielu z mniej znanych artystów na Woodstocku zyskało sławę przez kręcony w trakcie trwania festiwalu film. Stał się on również głównym źródłem dochodu dla organizatorów, będąc oglądanym praktycznie na całym świecie i rozpowszechniając swoistą „legendę Woodstocku”.
Woodstock
Pod kątem komercyjnym Woodstock był kompletną porażką. Organizatorzy Michael Lang, Artie Kornfeld, Joel Rosenman, i John P. Roberts nie tylko nic na nim nie zarobili, a byli nawet stratni. „O czymś takim, o tym, co miało tutaj miejsce, nie można mówić w takich kategoriach… Ale tak, finansowo to totalna klęska…” – mówi w wywiadzie Kornfeld. – „Człowieku, musisz przede wszystkim zrozumieć, jaki ja wyniosłem z tego zysk przez te ostatnie trzy dni. Przez trzy miliony lat można do tego nie dojść , a ja właśnie uświadomiłem sobie, co naprawdę jest w życiu ważne. Że jeżeli nie możemy żyć razem w zgodzie, jeżeli mamy się bać wyjść sami na ulicę, bać się uśmiechania do siebie nawzajem, nawet do nieznajomych… To co to za życie?”
Festiwal Woodstock stał się symbolem dla szeroko pojętej wolności – seksualnej, osobistej, a nawet politycznej. Hippisi otwarcie sprzeciwiali się trwającej wojnie w Wietnamie, publicznie paląc swoje wezwania do wojska, ryzykując tym samym odsiatkę w więzieniu. Nie wierzyli w przekonania swoich konserwatywnych rodziców, chcieli na własnej skórze przekonać się, czy establishment przypadkiem się nie myli i nie da się żyć inaczej. To wszystko tkwi w muzyce lat 60., była ona dokładnym odzwierciedleniem dynamiki społecznej – lęków i nadziei młodego pokolenia, które po prostu chciało czegoś więcej od życia niż stabilności.
Autor: Henryk Mamica-Hüsken
Zdjęcie: Instagram