„Był absolutnie najlepszym kierowcą w dziejach” – legenda Ayrtona Senny

Ayrton Senna urodził się, aby być wspaniałym. Jego nazwisko do dziś pozostaje synonimem Formuły 1, a na całym świecie miliony osób uważają go za najlepszego kierowcę w historii sportów motorowych. Mówi się o tym, że Brazylijczyk prędzej nauczył się prowadzić gokarta niż chodzić. Czy sport mógł zatem wymarzyć sobie lepszy materiał na swojego bohatera? W niedzielę, 21 marca, świat motorsportu celebrował rocznicę urodzin jednej z największych jego postaci. Gdyby żył, miałby dziś 61 lat… 

Jest 1 maja 1994 roku. Trybuny toru Imola są wypełnione po brzegi. Nic dziwnego – Formuła 1 jest we Włoszech traktowana niczym religia i po raz pierwszy w sezonie gości w Europie. Ponadto pogoda dopisuje, a przez cały weekend nad zabójczo szybką trasą rozciąga się niemal bezchmurne niebo. Zainteresowanie kibiców wyścigiem o Grand Prix San Marino jest więc ogromne. W padoku atmosfera jest jednak niezwykle przygnębiająca. Dzień wcześniej na torze, w poważnym wypadku ginie Austriak, Roland Ratzenberger. Świat Formuły 1 pogrążony jest w żałobie. Z pierwszego pola startowego do wyścigu rusza Ayrton Senna. Chwilę później gasną światła, a najbardziej utytułowany wówczas zawodnik w stawce wyrusza w swój, jak się później okaże, ostatni wyścig w życiu. 

WYGRAĆ ZA WSZELKĄ CENĘ

Rywalizacja Alaina Prosta i Ayrtona Senny okryła się mianem najbardziej kultowej w historii Formuły 1. Cały glob obserwował bowiem starcia dwóch najlepszych kierowców swojej generacji, które z wyścigu na wyścig przybierały postać filmów Hitchcocka. Każdy epizod z udziałem tej dwójki obserwowało się z zapartym tchem.

Senna i Prost, tworząc duet McLarena, wygrali w sumie 25 wyścigów

Zespół McLarena sięgnął po Brazylijczyka przed sezonem 1988. Zarząd dominującej w stawce ekipy pragnął duetu marzeń, a takim połączeniem była na papierze francusko-brazylijska para. Z jednej strony garażu dwukrotny wówczas mistrz świata Prost, będący wtedy największą postacią F1.  Z drugiej – młoda i wschodząca gwiazda, która smak walki o tytuł miała dopiero poznać. Na torze obaj byli bezwzględni. Skłonni posunąć się za daleko, by odnieść sukces.

W brytyjskiej stajni iskrzyło od samego początku. Kierowcy przez cały sezon naciskali na siebie wzajemnie, lecz ostatecznie to Senna sięgnął po swój pierwszy tytuł mistrzowski. W decydującym wyścigu pokonał Prosta pomimo tego, że sam po pierwszym okrążeniu zajmował 16. lokatę. W następnym sezonie zawodnicy mieli zmierzyć się ze sobą po raz drugi. 

Tym razem to jednak Prost był bliżej tytułu mistrzowskiego. Przed przedostatnim wyścigiem w Japonii do mistrzostwa świata wystarczyło mu to, że Senna nie dojedzie do mety. Podczas wyścigu Brazylijczyk przypuścił atak… i doszło do kolizji. O mój boże, to jest fantastyczne! – krzyczał wówczas zmarły niedawno “głos Formuły 1” Murray Walker. Francuski kierowca wycofał się z rywalizacji, a Sennie udało się wrócić na tor i ostatecznie wygrać zawody. Sędziowie (szefem Międzynarodowej Federacji Motorsportu był wtedy Francuz, Jean Marie-Balestre) zdecydowali się jednak zdyskwalifikować Brazylijczyka za rzekomo niewłaściwy powrót na tor. Cały świat (łącznie z zespołem McLarena) widział w tym spisek wymierzony przeciw Sennie, a sam pokrzywdzony poważnie rozważał porzucenie kariery kierowcy wyścigowego. 

„URODZIŁEM SIĘ PO TO, BY BYĆ NAJLEPSZYM”

Po kontrowersjach poprzedniej kampanii atmosfera w zespole była tak napięta, że Prost zdecydował się zasilić szeregi Ferrari. Brzydzę się Ayrtonem, [Senna] myśli, że wiara w Boga czyni go nieśmiertelnym, przez co jest zagrożeniem dla innych zawodników –  mówił Francuz w wywiadach. Senna nie pozostawał mu dłużny: Zawsze to inni są wszystkiemu winni, on tylko narzeka i nic mu się nie podoba. Ich rywalizacja budziła wtedy jeszcze większe emocje, a sprawa tytułu ponownie rozstrzygnęła się na japońskiej Suzuce. Tym razem jednak to Brazylijczykowi wystarczyło niepowodzenie rywala. Po starcie Senna uderzył z premedytacją w bolid Prosta, eliminując jego i siebie samego z zawodów. Akt zemsty za poprzedni sezon zamknął chwilowo ich burzliwą relację w F1.  

Ayrton jednak nadal wywoływał wiele skrajnych emocji. Był postacią wielką, lecz kontrowersyjną. Na jego geniusz składała się między innymi bezwzględność. Gdy w 1993 r. drogę podczas wyścigu blokował mu debiutant Eddie Irvine – Senna po zawodach uderzył krewkiego Irlandczyka. Nigdy nie przeprosił za to, co zrobił. Kolejnym ikonicznym momentem jest słynny wywiad Jackiego Stewarta. W rozmowie z Brazylijczykiem były mistrz świata zarzucił mu agresywną jazdę: W ciągu ostatnich 3 lat wygrałem więcej wyścigów niż ktokolwiek inny, jak śmiesz mówić, że jestem niebezpieczny na torze? – bronił się wściekle zawodnik McLarena. Wtedy również padły słynne dziś słowa Senny: Jeśli nie wykorzystujesz wszelkiej nadarzającej się okazji, nie jesteś już kierowcą wyścigowym.  

LEGENDA ZA ŻYCIA

Beco” zachwycał podczas każdego weekendu. Miewał jednak momenty słabości. Podczas pierwszego wyścigu na ulicach Monako w barwach McLarena rozbił bolid, mając ogromną przewagę nad Prostem. Chciał mnie upokorzyć – mówił potem Francuz. A Senna płakał w swoim pokoju jeszcze kilka godzin po kosztownym błędzie. Zdarzenie potraktował jako lekcję na całe życie.  

Lewis Hamilton odbiera nagrodę za wyrównanie rekordu Senny pod względem liczby zdobytych „pole position”, kask Brazylijczyka do dziś jest rozpoznawalny na całym świecie

Dzień wcześniej bolid z charakterystycznym, żółtym kaskiem w kokpicie był w Monako nie do zatrzymania. To właśnie wtedy w kwalifikacjach Senna pojechał swoje najbardziej magiczne okrążenie w karierze. Zespołowego kolegę zostawił w tyle na półtorej sekundy. W Formule 1 to przepaść. I wszystko na najbardziej wymagającym torze świata. Brazylijczyk mówił później: Zrozumiałem wtedy, że nie prowadzę bolidu świadomie, jakbym wszedł w zupełnie inną, pozaziemską sferę. W Monako wygrywał więcej razy niż ktokolwiek inny.

Do historii przeszedł również jego wielki tryumf w rodzimej Brazylii. W bolidzie z zepsutą skrzynią biegów, na lekko mokrym torze odniósł wspaniałe zwycięstwo. Po zawodach zemdlał z wysiłku i emocji, a tłumy na trybunach skandowały jego nazwisko.

Sławą okryły się również jego błyskotliwe występy w deszczu. W swoim 6. starcie w karierze, w miernym bolidzie Tolemana, zajął drugie miejsce na skąpanym strugami deszczu torze w… Monako. W 1993 r., startując z 5. pozycji na zalanym Donnington wyprzedził wszystkich i pod koniec okrążenia przewodził stawce.

KOCHAŁY GO MILIONY
Ayrton wraz ze swoim siostrzeńcem. Bruno Senna ścigał się w Formule 1 w latach 2010-2012

Pomimo swojego krewkiego charakteru, Senna był postacią o gołębim sercu. Gdy w 1990 r. Martin Donnelly nieomal zginął w wypadku podczas treningu przed Grand Prix Hiszpanii, Senna udał się na miejsce incydentu, aby dowiedzieć się o stanie Brytyjczyka osobiście. Dwa lata później zatrzymał bolid i ruszył na pomoc Ericowi Comasowi, który również uległ wypadkowi. Ayrton troszczył się o bezpieczeństwo innych kierowców, jak ojciec każdego z nich.

Ponadto udzielał pomocy rodakom. Zakładał fundacje pomagające biednym dzieciom z jego ojczyzny. W Brazylii wszyscy go kochali, nazywali najlepszym, co spotkało ten kraj. Doceniali go za to, że nie wstydził się barw narodowych w czasach kryzysu i przewrotów politycznych. 

ZGINĄŁ, BĘDĄC NA SZCZYCIE
Senna rozbija się, prowadząc w wyścigu o Grand Prix San Marino. Wtedy jeszcze nikt nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji

Barwne życie Ayrtona Senny przerwał tragiczny wypadek. W 1994 r. Brazylijczyk zasilił szeregi Williamsa, lecz od początku nie czuł się dobrze w bolidzie brytyjskiej ekipy. Podczas Grand Prix San Marino, będącej trzecią rundą sezonu, Senna rozbił się na szybkim łuku Tamburello. Przyczyną wypadku było najprawdopodobniej pęknięcie drążka kierownicy. Ayrton nie mógł wykonać żadnego ruchu, aby uniknąć uderzenia, a bolid pomknął prosto na betonową ścianę. Los chciał, że Senna nie zginął od siły kontaktu z bandą, lecz w wyniku pechowego uderzenia w głowę elementem zawieszenia koła. Gdyby ten ominął jego głowę choć odrobinę, – Senna mógłby dziś opowiedzieć o tym wydarzeniu osobiście.

Świat Formuły 1 stracił swoją największą gwiazdę, a sport nigdy nie był już taki jak przedtem. W pogrzebie na ulicach Sao Paulo wzięły udział miliony ludzi, a uroczystość transmitowano na wiele krajów całego świata. Od tego momentu w Formule 1 miał miejsce tylko jeden śmiertelny wypadek.

Senna pozostawił za sobą w F1 wielkie dziedzictwo. Jego postać zapisała się jednak nie tylko na kartach wyścigowych, lecz w historii całego sportu. Ona na zawsze pozostanie niezapomnianą legendą, a charakterystyczny żółty kask – ikoną sportu. Minęło już 27 lat, a cały świat nadal tęskni… 

O życiu i karierze Ayrtona opowiada film dokumentalny „Senna” z 2010 r. w reżyserii Asifa Kapadii.


Autor: Michał Nieckarz

Zdjęcia: Instagram, wikipedia, flickr.com

Michał Nieckarz

Tor wyścigowy, dziupla komentatorska i mikrofon w dłoni - tak widzę siebie za 10 lat. Interesuje mnie cały otaczający mnie świat, a w szczególności sport i kultura. Zarażanie innych moimi pasjami, to kolejna z nich.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *