Chcesz osiągnąć szczęśliwe życie? Najpierw pozbądź się zbędnych rzeczy

Na samym początku proponuję rozejrzeć się wokół siebie. Co widzicie na stole? Ile ubrań macie w szafie? Jakie przedmioty i urządzenia towarzyszą Wam w kuchni? Czy dużo drobnych rzeczy macie w biurze? Na pewno wydaje się Wam, że to wszystko jest niezbędne do dobrego samopoczucia i wolnego życia. Jednak jak zareagujecie, kiedy powiem, że będziecie czuć się o wiele lepiej bez 80% tego balastu?

„Minimalizm: Czas na mniej” to dokument Netflixa, z którego dowiadujemy się, dlaczego warto prowadzić minimalistyczny styl życia i jak to może się przełożyć na nasze szczęście. Historie dwóch głównych bohaterów Joshuy Fieldsa Millburna i Ryana Nicodemusa pokazują cały proces „dojrzewania” i główne przyczyny, które wpłynęły na takie drastyczne zmiany. Wywodzili się z biednej rodziny, a ich dzieciństwo nie było pełne radości. Dorósłszy, chcieli przekonać się, czym jest „American Dream”. Jednak niedługo wszystko, co ich zdaniem miało sprawiać szczególną przyjemność, zawiodło oczekiwania. Stało się wręcz przeciwnie – poczuli pewne ograniczenie i dziwne poczucie niekompletności, które cały czas dręczyło bohaterów. Dlaczego duże mieszkanie, znajdujący się w nim ogrom rzeczy, sporo środków na karcie płatniczej i kilka samochodów w garażu nie pomagają osiągnąć wewnętrznego szczęścia?

Po śmierci matki Joshua musiał zdecydować, co robić ze wszystkimi przedmiotami w jej domu. Przyjrzał się pudłom pod łóżkiem, których nie otwierano prawdopodobnie przez ostatnie 20 lat. Tam były jego prace szkolne. Nagle zrozumiał, że wspomnienia o człowieku tkwią tylko w naszej pamięci. To było pierwszym krokiem w drodze do minimalizmu. Postanowił podjąć wyzwanie i codziennie pozbywać się jednej rzeczy w domu w ciągu miesiąca. Przyjaciele zauważyli, że stał się szczęśliwszy. Joshua zachęcił również Ryana do uczestnictwa w tym wyzwaniu.  Prawdziwy minimalista skupia się tylko na tym, co ważne, ma jakąś funkcję, i na tym, co sprawia radość. Potrafi nie przywiązywać wagi do przedmiotów i uwolnić się na zawsze od konsumpcjonizmu.

Gdy spełniamy swoje zachcianki, okazuje się, że nie ucieszyły nas, ponieważ mózg je normalizuje. Po paru miesiącach mamy nowe cele. To, co było sufitem, staje się podłogą – mówi Ryan.

Obecny świat nie należy do nas. Jesteśmy uzależnieni od inteligentnych reklam, które sprawiają, że nie czujemy się wartościowi. Wprost mówią o tym, że jak nie kupimy tego sprzętu, to nie będziemy popularni wśród znajomych ani kochani w rodzinie. Musimy mieć świadomość, że nie zawsze potrzebujemy tego, co inni reklamują. „Kupowałem kompulsywnie”, „Straciłam kontrolę nad pieniędzmi. Niektórzy zajadają stres – ja kupowałam”, „Szalałam na punkcie zniżek. Szukałam sposobu, by kupić coś z dużym rabatem, jakby to była ostatnia szansa”, „Myślałam, że na to zasługuję, a te rzeczy dadzą mi szczęście. Ale potem pojawiały się wyrzuty sumienia i rachunki – to było błędne koło”. Prawie każdy spotykał się z podobnymi problemami. Jednak właśnie takie zachowanie jest sprzeczne z dążeniem do wolności.

„Minimalizm: Czas na mniej” zmienił moje życie. Warto nauczyć się rozumieć swoje potrzeby i dzięki oszczędnościom stawać się niezależnym. Po napisaniu tego akapitu pozbędę się np. swoich zeszytów z okresu szkolnego, bo i tak nigdy tam nie zaglądałam. I wam polecam zrobić to samo.


Autor: Zosia Poplavska

Zdjęcie: pixabay

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *