Historie Mistrzostw Świata #1 – Urugwaj 1930

Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej to impreza odbywająca się cyklicznie, co 4 lata, podobnie jak Igrzyska Olimpijskie czy Mistrzostwa Europy. Jest to prawdziwe święto dla miłośników futbolu, zwykle rozciągnięte w czasie, trwające około miesiąca. Pierwsze mistrzostwa jednak trwały dwa razy krócej, a odbyły się w Urugwaju, który stał się prawdziwą mundialową kolebką.

Początki urugwajskiej imprezy sięgają końcówki lat dwudziestych XX wieku i są powiązane stricte z decyzją o braku turnieju piłkarskiego na IO w Los Angeles (1932). Wówczas do akcji wkroczył prezydent FIFA (Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej), Jules Rimet. Na konferencji w Amsterdamie w 1928r. poinformował o swojej koncepcji zorganizowania niezależnego turnieju piłkarskiego dla wszystkich krajów zrzeszonych z FIFA. Spośród kilku państw (nieoficjalnie pięciu bądź sześciu), na organizatora wybrano Urugwaj.

Mistrzostw nie poprzedziły eliminacje. Każdy kraj zrzeszony do FIFA otrzymał zaproszenie do udziału już w turnieju finałowym. W zmaganiach brało udział trzynaście drużyn – siedem z Ameryki Południowej, dwie z Ameryki Północnej oraz cztery z Europy. Wszystkie spotkania odbywały się w stolicy Urugwaju, Montevideo. Tam właśnie znajdowały się trzy stadiony – Estadio Pocitos, Estadio Parque Central i mogący pomieścić sto tysięcy widzów Estadio Centenario, na którym rozegrano większość meczów.

fot. Oficjalne logo MŚ 1930

Za głównych pretendentów do zdobycia trofeum uchodzili oczywiście gospodarze. Warto także nadmienić, że Urugwaj był ówczesnym mistrzem olimpijskim. Jednakże faza grupowa wyłoniła jeszcze jednego kandydata – reprezentację Argentyny. Albicelestes pewnie wygrali swoją grupę. Co istotne, znajdowały się w niej cztery zespoły, a nie trzy, jak w przypadku pozostałych. Z drugiej grupy awans do półfinału uzyskała Jugosławia, a z czwartej Stany Zjednoczone, które miały w swoich szeregach pierwszego zdobywcę hat-tricka w historii MŚ – Bertrama Patenaude’a. Urugwaj natomiast zdeklasował grupę trzecią i nie stracił żadnej bramki. Ciekawostką może być też to, że ich mecze oglądało co najmniej osiemdziesiąt tysięcy kibiców. Dla zobrazowania – mało znaczący mecz grupy trzeciej pomiędzy Rumunią a Peru obejrzało jedynie trzystu widzów. Różnica wręcz kolosalna.

W półfinałach nie mieliśmy przedwczesnego finału – Argentyna podjęła Stany Zjednoczone, a Urugwaj zmierzył się z Jugosławią. Oba te spotkania zakończyły się pogromami w wykonaniu ekip z Ameryki Południowej i oba tym samym wynikiem – 6:1. W trakcie finału, który odbył się 30 lipca 1930 roku, na trybunach zasiadło aż 93 tysiące widzów. Sędzią spotkania był Belg, John Langenus, nota bene prowadzący najwięcej meczów w trakcie tych mistrzostw, bo aż cztery.

Pierwsza połowa była pełna zwrotów akcji. Wynik spotkania otworzyli Urugwajczycy za sprawą Pablo Dorado, ale Argentyńczycy dość szybko wyrównali. Albicelestes nawet pod koniec pierwszej części wyszli na prowadzenie po trafieniu króla strzelców całego turnieju – Guillermo Stábile. Była to ósma bramka tego zawodnika w piątym rozgrywanym meczu w ramach tych mistrzostw. Po zmianie stron jednak do głosu doszli zawodnicy Alberto Suppiciego i tym samym Urugwaj po świetnym meczu wygrał z Argentyną 4:2. Gospodarze stali się pierwszymi oficjalnymi mistrzami świata w piłce nożnej. Zwycięzcy turnieju w nagrodę otrzymali złotą statuetkę przedstawiającą grecką boginię, Nike z Samotraki. Od tamtej pory dzień 31 lipca jest w Urugwaju świętem narodowym.

 

 

FAZA GRUPOWA

 

Grupa 1:

1. Argentyna

2. Chile

3. Francja

4. Meksyk

 

Grupa 2:

1. Jugosławia

2. Brazylia

3. Boliwia

 

Grupa 3:

1. Urugwaj

2. Rumunia

3. Peru

 

Grupa 4:

1. Stany Zjednoczone

2. Paragwaj

3. Belgia

 

FAZA PUCHAROWA

 

Półfinały:

 Argentyna 6:1 Stany Zjednoczone

Urugwaj 6:1 Jugosławia

 

Finał:

 Urugwaj 4:2 Argentyna


Autor: Piotr Sornat

Zdjęcie: polskieradio.pl

Piotr Sornat

Interesuję się sportem, muzyką oraz technologią. Zajmuję się produkcją muzyczną oraz piszę własne teksty. W wolnym czasie przygotowuję materiały informacyjne i publicystyczne. Pisanie sprawia mi ogromną satysfakcję i zaspokaja moje potrzeby samorealizacji. Prywatnie kibic Arsenalu, Zagłębia Lubin oraz fan schaftera i Taco Hemingwaya.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *