„Jak mogę pomóc?”- czyli jaką lekcję wynieśliśmy z „New Amsterdam”

Do publicznego szpitala przybywa nowy dyrektor do spraw medycznych, Max Goodwin, i przeprowadza w nim wielką rewolucję – tak opisać można serial „New Amsterdam”. Przedstawia on wciąż bagatelizowany wielki problem Amerykanów. Mianowicie zwraca on uwagę na sytuację ludzi pozbawionych ubezpieczenia, zaniedbanych przez państwo. Właśnie takie osoby trafiały pod skrzydła Maxa Goodwina. Żadna z nich nie została odrzucona.

Na motywach książki „Twelve Patients” autorstwa Erica Manheimera, stacja NBC zrealizowała serial „New Amsterdam”. Za jego scenariusz odpowiadał znany między innymi z „Gotowych na wszystko” David Schulner. Ta produkcja, która przyciągnęła przed telewizory tłumy widzów, pojawiła się niedawno także na polskim Netflixie. Przez kilka tygodni z rzędu zajmowała ona wysokie miejsce w zestawieniu dziesięciu najpopularniejszych seriali tej platformy. Za co tak bardzo Polacy pokochali „New Amsterdam”?

Z pewnością za Maxa Goodwina, którego imię i nazwisko dziwnym trafem oznaczają tyle co „maksymalne dobro i zwycięstwo”. Jest on niesamowicie pewny siebie i pragnie zmiany panującego w szpitalu układu – chce, żeby New Amsterdam stawał się miejscem coraz lepszym i bardziej skoncentrowanym na pacjencie. Jego pewność siebie, niechęć podporządkowania się zasadom i autorytetom oraz otwarcie na każdego pacjenta sprawiają, że w głębi duszy zakochujemy się w jego dobroci i kibicujemy mu jak najmocniej.

Życie bywa jednak mocno niesprawiedliwe. Ten człowiek o szlachetnym sercu zmaga się bowiem ze śmiertelną chorobą – Max cierpi na niereagujący na konwencjonalne leczenie nowotwór. Sprawia to jednak, że jego determinacja, by zmienić świat, jest większa niż kiedykolwiek.

Maxowi w niczym nie ustępuje także cały skład ordynatorów. Onkolożka Helen Sharpe, która spędziła lata pokazując się w telewizji, wróciła do codziennej pracy w szpitalu. Całkowicie angażuje się w pracę, wytrwale dążąc do wyznaczonych przez siebie celów i ratując życie kolejnych pacjentów. Mając pieczę nad jednym z najtrudniejszych oddziałów w szpitalu, wielokrotnie udowadnia, że rak nie zawsze jest wyrokiem. Bardzo ciekawą postacią jest neurolog Vijay Kapoor – głównie dlatego, że rzadko starsi bohaterowie dostają takie rozbudowane wątki. Jako szef neurologii potrafi przeprowadzać godzinne analizy i wywiady z pacjentem – wszystko po to, by skutecznie go wyleczyć. Byłam bardzo zaskoczona, gdy zobaczyłam, jak wiele uwagi poświęcono oddziałowi psychiatrycznemu w New Amsterdam. Jego ordynator – Iggy Frome – to empatyczna i momentami nawet nadwrażliwa na problemy innych osoba. Rozwiązuje i pomaga w naprawdę najtrudniejszych przypadkach. Ważną postacią jest także doktor Lauren Bloom, szefowa SOR-u, która poświęciła całe swoje życie ratowaniu innych w potrzebie. Nadwyrężyła ona nawet własne zdrowie, przez co na jakiś czas musiała zrezygnować w pracy w szpitalu. Nie można także zapomnieć o genialnym kardiochirurgu. Floyd Reynolds dba o serca i dusze wszystkich pacjentów. Ponadto walczy on z przeświadczeniem, iż Afroamerykanin nie może być dobrym lekarzem.

Życie osobiste lekarzy – co dobrze wiedzą fani seriali medycznych – przeplata się w „New Amsterdam” z ich życiem zawodowym. Jednak ten serial, w odróżnieniu do pozostałych, kładzie nacisk bardziej na przypadki medyczne, pozostawiając prywatne rozterki personelu i pacjentów tuż za nimi. Mimo skupienia na chorobach i ich leczeniu, na ekranie zobaczymy także choroby, uzależnienia, relacje z rodziną, przyjaźń, a nawet romanse lekarzy.

„Jak mogę pomóc?” to zdanie, które Goodwin wypowiada za każdym razem, gdy tylko ktoś zwraca się do niego z problemem. Serial „New Amsterdam” uczy nas, że powinniśmy pomagać sobie nawzajem. W dzisiejszych czasach to niezwykle cenna lekcja.


Autor: Aleksandra Stefanowicz

Zdjęcie: YouTube

Aleksandra Stefanowicz

Kinomanka i melomanka w jednym. Zapalona globtroterka oraz koncertoholiczka. Zdecydowanie fanka polskiej kultury. Marzycielka, która chce zwiedzić każdy kraj świata z flagą Polski na plecach. Ponadto nie poruszam się w sposób normalny, tylko zawsze taneczny. Optymizm górą!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *