Liga Mistrzów – tym razem bez większych niespodzianek
Kolejny tydzień z Ligą Mistrzów nie przyniósł aż tak wielkich zaskoczeń, jak pierwsze spotkania po przerwie. Faworyci, jeśli takowi istnieli, albo bezproblemowo radzili sobie z przeciwnikiem, albo niwelowali starty do minimalnych rozmiarów. Poprzednie edycje pokazały, że skreślanie szans rywala przed rewanżowym pojedynkiem kończy się brutalnym rykoszetem, który na zawsze pozostawia skazę w kartach historii klubu.
Kiedy kibic obserwuje pojedynek przez pryzmat neutralności, podświadomie wspiera Dawida, a nie Goliata. Kto (z wyjątkiem sympatyków Realu i Juventusu) nie ekscytował się sensacyjnym sezonem Ajaxu Amsterdam, w którym bezkonkurencyjnie zdobyli tytuł czarnego konia turnieju? Spisywani na porażkę w starciu z gigantami udowadniali, że liczy się tu i teraz, a pokaźna gablota i ogromny budżet są czynnikami drugoplanowymi, nie mającymi znaczenia na murawie. W tym tygodniu europejskie potęgi poradziły sobie z zespołami, które na miano ówczesnego Ajaxu mogłyby aspirować. Nie oznacza to jednak, że skład ćwierćfinalistów jest już na tyle oczywisty, żeby postawić na niego życiowe oszczędności. Lutowa cisza może być zwiastunem marcowej burzy. Co dokładnie wydarzyło się w najlepszej lidze świata?
Francja elegancja
Starcie Atletico Madryt z londyńską Chelsea było właśnie tym spotkaniem, w którym najtrudniej było określić siłę przeważającą. Z jednej strony jedno z najlepszych Atletico za kadencji Diego Simeone, pretendujące do zgarnięcia mistrzostwa Hiszpanii i przełamania dominacji Realu i Barcelony. Co prawda Los Colchoneros nieco stracili tempo z początku kampanii, dwukrotnie tracąc punkty z Levante, ale ich znakiem rozpoznawczym zawsze była wysoka intensywność i konsekwentność taktyczna w grze obronnej. Nadal mogą się pochwalić najlepszą defensywą w La Lidze. W tym sezonie toporne rozmontowywanie przeciwników zostało wzbogacone o większą aktywność ofensywną. Luis Suarez przejął miano gwiazdy drużyny, z którym nie do końca radził sobie sprowadzony za wielką kwotę młody Joao Felix. Urugwajczyk strzelił 16 goli we wszystkich rozgrywkach. Atletico nie jest już tylko „trzecią hiszpańską siłą” i chce zdobyć coś więcej niż Liga Europy.
Po drugiej stronie barykady odmieniona Chelsea pod przewodnictwem nowego menedżera. Od przyjścia Thomasa Tuchela na Stamford Bridge, The Blues są niepokonani i co najistotniejsze, poprawili się w defensywie. W ośmiu spotkaniach za kadencji Niemca stracili zaledwie dwie bramki. Tuchel dał czystą kartę wszystkim zawodnikom. Ustawienie z pięcioma obrońcami wymagało odkurzenia takich graczy jak Marcos Alonso i Antonio Rudiger, którzy nie mieli łatwego życia podczas współpracy z Frankiem Lampardem. Ten drugi był nawet posądzany o kopanie dołków pod ówczesnym menedżerem, rzekomo nastawiając kolegów z zespołu przeciwko niemu. Tuchela nie obchodziły niepotwierdzone informacje, a stawia na tych, którzy na treningach i meczach dają z siebie więcej niż sto procent. Narzędzia, i to nie tanie, jak najbardziej w tej drużynie są i wygląda na to, że powoli zaczynają stanowić jednolitą całość.
Na Arena Națională w Bukareszcie padła tylko jedna bramka, za to taka, która zyskała miano „stadionów świata”. Jej strzelcem był Olivier Giroud, który jest ekspertem od tego typu trafień. Francuz pokonał Jana Oblaka uderzeniem z przewrotki i dał nadzieję na pierwszy od 2014 roku awans do 1/4 finału.
Atletico Madryt – Chelsea 0:1
Bramki: 68’ Giroud
Rewanż: 17.03.2021
Wyświetl ten post na Instagramie.
Bawarska zabawa
Bayern chce powtórzyć wyczyn Realu Madryt i zostać drugą drużyną w historii, która obroni tytuł Ligi Mistrzów. Ekipa Hansiego Flicka miała swoje problemy po powrocie z wygranych Klubowych Mistrzostw Świata. Mistrzowie Niemiec zremisowali z Arminią Bielefeld i przegrali z rewelacyjnym Eintrachtem Frankfurt. Jak się okazało, chwilowy kryzys był tylko małym wypadkiem przy pracy. W pojedynku przeciwko Lazio Rzym byli stawiani w roli zdecydowanego faworyta i wywiązali się z przedmeczowych oczekiwań. Biancocelesti walczą o zakwalifikowanie się do przyszłorocznej edycji Champions League. Obecnie zajmują szóstą pozycję we włoskiej Serie A i tracą tylko jedno oczko do odwiecznych rywali – czwartej AS Romy. W ostatnich dziesięciu ligowych meczach przegrali zaledwie raz i na pewno nie byli postrzegani jako przysłowiowy chłopiec do bicia, ale ostatnia dobra dyspozycja nie wystarczyła do przeciwstawienia się obrońcą tytułu.
Pierwszego gola na Stadio Olimpico zdobył nie kto inny, jak Robert Lewandowski. Nad formą Polaka zachwyca się niejeden kibic z całego świata. Wielu z nich uważa, że w ubiegłym roku został okradziony ze Złotej Piłki, bowiem to właśnie on prezentował się najlepiej i zasługiwał na wyróżnienie. Lewandowski gra dla zespołu, tworząc kolegom miejsce pod polem karnym rywala, ale przede wszystkim jest rozliczany ze zdobywanych bramek. W tym sezonie ustrzelił ich już 26 i nie mógł nie wykorzystać tak koszmarnego błędu Mateo Musacchio. Argentyńczyk wyłożył piłkę napastnikowi gości, a ten nie pomylił się w sytuacji sam na sam. O ile Lewandowski jest teraźniejszością Bayernu, to gola na 2:0 strzelił piłkarz, który może być jego przyszłością. Jamal Musiala, jeden z najwybitniejszych talentów na europejskim rynku, pokonał Pepe Reinę płaskim strzałem zza pola karnego. Kilka dni temu nastolatek zdecydował się na reprezentowanie barw reprezentacji Niemiec, ostatecznie odrzucając możliwość grania dla Anglików. Autorem trzeciej bramki był Leroy Sane, który wraca do optymalnej dyspozycji po doznanej kontuzji. Francesco Acerbi chyba pozazdrościł skuteczności piłkarzom Bayernu i w nieporadny sposób wpakował futbolówkę do własnej siatki.
Honorową bramkę dla Lazio zdobył Joaquin Correa, ale czy dzięki niej Orły dadzą radę odrobić straty na Allianz Arenie i powalczą o awans? Przy takiej dyspozycji Bawarczyków na pewno staną przed nie lada wyzwaniem.
Lazio Rzym – Bayern Monachium 1:4
Bramki: 49’ Correa – 9’ Lewandowski, 24’ Musiala, 42’ Sane, 47’ Acerbi
Rewanż: 17.03.2021
Włoska robota
Mecz Realu Madryt z Atalantą był nie tylko pojedynkiem o ćwierćfinał LM, ale również obroną honoru piłki hiszpańskiej/włoskiej. Wszystkie drużyny z La Liga i Serie A przegrały swoje pojedynki, więc przed tą rywalizacją było wiadomo, że któreś z państw podtrzyma niechlubną passę. Padło na Włochy, aczkolwiek brak rozstrzygnięcia poprzez bezbramkowy remis wisiał w powietrzu.
Największą bolączką Realu w tym sezonie jest niezliczona ilość kontuzjowanych zawodników. Kiedy piłkarz wraca do panelu wyborów trenera i zaczyna odzyskiwać formę, ponownie wypada na kilka tygodni. Symbolem nieporadności sztabu medycznego Królewskich jest Eden Hazard. Belg miał zostać następcą Cristiano Ronaldo, a w ciągu półtora roku na Estadio Santiago Bernabeu opuścił łącznie 50 spotkań z powodu urazów. Oprócz niego w składzie zabrakło starych wyjadaczy z linii obrony – Sergio Ramosa, Daniego Carvajala i Marcelo. Liczby w ataku również nie porywają i składa się na to między innymi brak Karima Benzemy. Piłkarze tacy jak Fede Valverde, Rodrygo i Eder Militao, którzy mieli wchodzić w buty doświadczonych zawodników, też przymusowo odpoczywają. Ławka rezerwowa Los Galacticos wyglądała jak zestawienie na mecz juniorski. Atalanta bez kompleksów mogła wierzyć w zwycięstwo nad rekordzistą pod względem zdobytych pucharów LM. Ekipa z Bergamo radzi sobie dobrze bez Papu Gomeza, który przez konflikt z trenerem Gasperinim odszedł do Sevilli. Są drugą najlepszą włoską ofensywą, co dla tak osłabionej defensywy Realu mogło być olbrzymim kłopotem.
Mogło, bo wydarzenia boiskowe rządzą się swoimi prawami. Już w siedemnastej minucie Remo Freuler został ukarany czerwoną kartką. Z tą decyzją arbitra nie mógł pogodzić się Gian Piero Gasperini. Włoch zarzucał sędziom brak rozróżnienia pomiędzy faulem brutalnym, a faulem taktycznym. Nie zmieniło to faktu, że dzięki grze w przewadze Real przejął kontrolę nad spotkaniem i zdecydowanie przeważał w posiadaniu piłki, choć nie wynikało z tego zbyt wiele. Dziury kadrowe w ofensywie dawały o sobie znać i Królewskim brakowało zimnej krwi pod bramką Pierluigi’ego Gollini’ego. Dopiero w 86. minucie Ferland Mendy pokonał Włocha technicznym strzałem z dystansu. Ta bramka w najmniejszym stopniu nie przekreśla jednak szans Atalanty w rewanżu w Valdebebas na stadionie im. Alfredo di Stefano, który z uwagi na remont Santiago Bernabeu służy teraz za zastępczy dom dla Realu.
Atalanta – Real Madryt 0:1
Bramki: 86’ Mendy
Rewanż: 16.03.2021
Wyświetl ten post na Instagramie.
Bestia z Manchesteru
Rozpędzona maszyna Pepa Guardioli po raz kolejny rozprawiła się ze swoim przeciwnikiem. Manchester City ostatni raz przegrał ponad 3 miesiące temu i obecnie notuje serię 19 zwycięstw z rzędu. W Premier League zadomowili się na fotelu lidera i mają aż 10 punktów przewagi nad rywalami z czerwonej części miasta. Borussia Mönchengladbach na trzy ostatnie mecze w Bundeslidze zgarnęła jedynie jeden punkt i mając taką formę nie mogła stanowić większego zagrożenia dla The Citizens.
Bernardo Silva strzelił na 1:0. Asystował mu Portugalczyk Joao Cancelo, który odzyskał blask, jaki prezentował w Juventusie. Boczny obrońca precyzyjnie dośrodkowywał z głębi pola prosto na głowę swojego rodaka. City cały czas napierało na bramkę Źrebaków i utrzymywało inicjatywę. Katem Borussii został Gabriel Jesus. Brazylijczyk wykorzystał zgranie futbolówki przez Silve i wyprzedając stoperów, wpakował ją do siatki. Yann Sommer mógł tylko bezradnie patrzeć na poczynania młodego napastnika.
Czy Guardiola zdobędzie pierwszy puchar Ligi Mistrzów od okresu pobytu w Barcelonie? W latach 2008-2012 stworzył bestię, która oprócz zadowalających wyników i zgarniętych trofeów charakteryzowała się pięknym stylem gry, opartym na dominowaniu rywala. W obecnym Manchesterze City można dopatrywać się analogii do ówczesnej Dumy Katalonii. Piłkarzy o niebagatelnym wyszkoleniu technicznym nie brakuje. Nie brakuje też pieniędzy, za które takowych zawodników można sprowadzać, o czym żartował sam Katalończyk, kiedy został zapytany o najważniejszy składnik aktualnej, niesamowitej serii zwycięstw. Gdy Guardiola trenował Bayern Monachium, trzy razy odpadał w półfinale, a w trakcie pięcioletniej przygody na Etihad Stadium nie doszedł nawet do tej fazy rozgrywek. Pytanie brzmi: Jeśli nie teraz, to kiedy?
Borussia Mönchengladbach – Manchester City 0:2
Bramki: 29’ Silva, 65’ Jesus
Rewanż: 16.03.2021
Autor: Miłosz Szade
Zdjęcie: Prakash