Nie przesadzaj – o stygmatyzacji zdrowia psychicznego
Sesja depresja, a pracy tyle, że tylko sobie w głowę strzelić. Wraz z popularyzacją niektórych chorób, język, którego specjaliści używają do ich opisywania, wymknął się do mainstreamu. Objawy chorób, stały się modnymi słówkami lub co gorsza, obelgami. Język tworzy rzeczywistość, w niektórych przypadkach bardzo krzywdzącą. Czym jest stygmatyzacja? I dlaczego jest taka problematyczna?
Wariat, psychol, nerwica, schiza – to słowa, które niestety często można usłyszeć w codziennych rozmowach. Dla jednych wiążą się z ciągłymi zmaganiami, dla innych to tylko obraźliwe słówka rzucane bez refleksji. Sezonowy spadek nastroju stał się depresją, utrzymywanie porządku to takie małe OCD (zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne; charakteryzuje się występowaniem natrętnych myśli i wynikających z nich nawyków np. ciągłego mycia rąk lub obsesyjne porządkowanie przedmiotów), nieśmiałość to już fobia społeczna, a ta uszczypliwa matematyczka to trauma ze szkoły. Język spłycił problemu wielu ludzi do niewielkich dziwactw i smutków dnia codziennego. Do czego to prowadzi?
Edukacja to podstawa
Polski system edukacji uwzględnił wiele przedmiotów – nauk ścisłych i humanistycznych. Jednak przez 12 lat nauki nie wspomina się o emocjach, zdrowiu psychicznym czy jego profilaktyce. Młodzi ludzie są pozostawieni sami sobie z tym wszystkim co dzieje się w ich głowach, a w okresie nastoletnim zazwyczaj jest tego dużo. Później w dorosłym życiu już nie ma okazji poza gabinetem psychologicznym, żeby dowiedzieć się czegoś o sobie. Rzeczy, które powinny być oczywiste od przedszkola – podstawy stawiania granic i radzenia sobie z emocjami – stają się prawdą objawioną.
Podobnie jak z edukacją seksualną, brak edukacji psychologicznej prowadzi do utrwalania szkodliwych stereotypów i zachowań obecnych w dzisiejszych mediach. Często zdarza się, że jedyną reprezentacją różnych chorób i zaburzeń są krzywdząco lub po prostu stereotypowo przedstawione postaci z filmów czy seriali. Warto pamiętać jednak, że popkultura zarabia na sensacjach i opiera się na prostym przekazie, który będzie łatwo przyswajalny przez masy. To niestety często prowadzi do generalizacji, a czasem też wartościowania zaburzeń.
W ten sposób w świadomości społecznej obecne powstały obrazy niezrozumianego umysłu geniusza z autyzmem czy bezwzględnego okrucieństwa mordercy z osobowością psychopatyczną. Dzielenie zaburzeń psychicznych na złe i dobre, może prowadzić do bagatelizowania zmagań tych dobrych i demonizowania tych złych, przez co zwrócenie o pomoc będzie trudniejsze dla osób na nie cierpiące.
View this post on Instagram
Zaburzenia psychiczne nie są monolitami
Brak edukacji i wpływ mediów doprowadziły do sprowadzenia dużych grup ludzi chorujących na poszczególne zaburzenia do bardzo wąskich list cech i zachowań. Warto zauważyć, że nierzadko te wyznaczniki popkultury nijak się mają do wiedzy naukowej i nie mają nic wspólnego z faktycznymi podstawami do diagnozy. Niemniej zdania typu Nie wyglądasz na osobę z (wstaw nazwę zaburzenia) można spotkać w codziennym życiu. W najlepszym wypadku skończy się tylko na komentarzu, w gorszych może dojść do deprecjonowania czyichś doświadczeń.
Sprowadzanie zaburzeń do sztywnej listy oczekiwanych zachowań, ogranicza dostęp do pomocy. Dochodzi do sytuacji, w których choroba musi być widoczna w pewien narzucony przez społeczeństwo sposób, inaczej jest postrzegana jako próba zwrócenia na siebie uwagi i dramatyzowanie. Osoby zmagające się z trudnościami niechętnie szukają pomocy, bojąc się oceny ze strony bliskich ludzi, a nawet samego specjalisty. Największym problemem są zaburzenia bardzo popularne, które mają utrwalony sztywny stereotyp takie jak depresja czy autyzm, a także mniej popularne, ale szczególnie wartościowane jak zaburzenie afektywne dwubiegunowe.
Przykładowo, w mediach najczęściej przedstawiana jest bardzo głęboka depresja, więc zestaw oczekiwań społecznych odnośnie tej choroby opiera się na bardzo ciężkich objawach. Filmowa osoba cierpiąca na tę chorobę zazwyczaj ma silne myśli rezygnacyjne i samobójcze, okalecza się i nie radzi sobie z wykonywaniem podstawowych czynności. Przy czym należy pamiętać, że to obraz głębokiej depresji, a wcześniejsze objawy są o wiele trudniejsze do zauważenia, a często wręcz ukrywane przez osobę chora, która nie chce zostać postrzegana negatywnie.
View this post on Instagram
Choroba to nie obelga
Niestety, te obawy nie biorą się znikąd. Szkodliwe i bolesne stereotypy zaburzeń psychicznych są elementem codzienności. Zaczynając od słów takich jak wariat, psychol czy świr kończąc na używaniu nazw konkretnych chorób jako obelgi. Często można usłyszeć słowa psychopata, autystyk czy border. Bezpośrednio odnoszą się one do zaburzeń, które dotykają wiele osób, ale używane są do wyśmiewania innych. W ten sposób, choroby stają się czymś wstydliwym, negatywnym, choć w rzeczywistości ma to tyle sensu co wyśmiewanie kogoś od cukrzyka czy alergika. Nazwy chorób nie wartościują człowieka, istnieją w celach diagnostycznych i ułatwiają komunikację z pacjentem.
Szczególnie warto o tym pamiętać w codziennych sytuacjach, w których tak łatwo o bakelizowanie. Książki uporządkowane alfabetycznie, to nie małe OCD, chyba, że stoją za tym irracjonalne i natrętne myśli. Wiele słów zostało w ten sposób ukradzionych na potrzeby drobnych codziennych sytuacji. Takie zachowanie jednak spłyca doświadczenia osób, które zmagają się z danym problemem. Sprawia, że osoby doświadczające trudności, mogą czuć się jakby dramatyzowały lub tworzyły sobie problemy. Ktoś ciepiący na depresję usłyszy, że każdy ma gorsze dni, inna osoba z zaburzeniami lękowymi usłyszy, że każdy się czegoś boi.
A prawda jest taka, że jeśli emocje lub jakieś sytuacje wydają się przytłaczające, a umysł staje się pułapką to nie należy się wstydzić szukać pomocy. Pójście do psychologa, psychiatry czy terapeuty to nie oznaka słabości, a troski o swoje zdrowie. Specjaliści nie będą oceniać i wartościować, a ich pomoc może okazać się konieczna. Tak samo jak z bolącym zębem należy iść do dentysty, tak samo z problemami psychicznymi należy iść do psychologa. A następnym razem, gdy ktoś rzuci Idź się leczyć, warto podziękować za troskę, bo to zdanie nigdy nie powinno zawstydzać.
Autor: Izabela Korona
Zdjęcie: Graehawk