Nowoczesne retrospekcje – recenzja ANTIHYPE’u 2 Sariusa
Druga część ANTIHYPE’u Sariusa jest zawiłą, mentalną podróżą. Wypunktowanie momentów chwały i chwil słabości, a przede wszystkim towarzyszących im emocji, pozwala na przejście pomiędzy rozdziałami. Przeszłość podnosi wagę sukcesu, ponieważ przypomina o bolesnych wyrzeczeniach, natomiast przyszłość pozostaje zagadką.
Płyta ANTIHYPE, która okazała się trampoliną w karierze Sariusa, została wydana w 2017 roku. Od tego okresu agresywny styl częstochowskiego rapera, zbudowany na metaforycznych tekstach, zaktualizował się o śpiewane hity. Wiking ze Wszystko co złe czy Wampir z Pierwszego dnia po końcu świata królowały na szczytach list przebojów. Niektórzy fani nie przyjęli tego zbyt dobrze, tęskniąc za klasycznym, brudnym klimatem. ANTIHYPE 2 powinien wypełnić ich pustkę, a i ci nowsi słuchacze narzekać nie będą, bo każdy znajdzie tam Sariusa, którego lubi najbardziej. Nie wspominając już o zupełnie nowych odsłonach artysty.
Rozstanie na dobre
Sarius zakończył współpracę z Gibbsem – czołowym polskim producentem, z którym wypuszczał trzy ostatnie projekty. Wbrew niektórym teoriom, do żadnego konfliktu nie doszło. Po prostu nic nie trwa wiecznie, a materiał musi się kiedyś wyczerpać. W tym przypadku obu panom rozstanie wyszło na dobre. Gibbs nadal tworzy produkcje, które cieszą się wysoką popularnością, natomiast Sarius zadbał o utrzymanie wysokiego poziomu beatów na własnym podwórku. Z takim doborem producentów nie mogło być inaczej – Louis Villain, Magiera czy @atutowy to absolutny TOP.
Stylistyka muzyczna wyróżnia się głęboką różnorodnością. Śpiewane ballady, powrót wściekłości oraz rockowe i syntwave’owe motywy tworzą szerokie uniwersum. Każdy element uderza mocno, a układanka poskładana w całość wywołuje chaos, który chce się poskromić. Mikroświaty są podtrzymywane przez odpowiednio wyselekcjonowanych gości. Komponują się oni w przedstawione wizje i tak dobrze wywiązują się z powierzonych zadań, że trudno wyobrazić sobie, żeby ktoś miałby ich zastąpić.
Powrót do przeszłości
Różnorodność muzyczna nie wzięła się znikąd – jest odzwierciedleniem przebytej drogi. Tematyka utworów sięga czasów zarówno z przed startu sławy, jak i konsekwencji uzyskania rozpoznawalności. Budowanie kontaktów z fanami ma swoje ciemne strony i nie chodzi tutaj o ciągłe zaczepki w centrum handlowym. Sarius traktuje środowisko Antihype’u jak rodzinę, za którą jest odpowiedzialny. Skutki takiego podejścia są opisywane w Jutrzence. Strach przed utratą uzyskanej pozycji również nie jest łatwy do przełknięcia. Słuchacz jest traktowany jak skarb, bo gdyby nie rap, mogłoby nie być nic.
Można powiedzieć, że brutalnie szczere zwierzanie z osobistych tragedii jest już typowym dniem w biurze Sariusa, ale za każdym razem jest to proces wyjątkowy. Ból, ubrany w nowoczesne i wszechstronne brzmienie, jest korzystny dla obu stron. Wykonawca może się go pozbyć, a słuchacz się z nim utożsamić i pozbyć się go później. Czy dzięki temu demony zostaną poskromione na zawsze? Taki wariant jest możliwy. ANTIHYPE 2 jest do tego otwartą furtką, która zapewnia muzyczne wrażenia na najwyższym poziomie.
Autor: Miłosz Szade
Zdjęcie: ANTIHYPE/YouTube