Noworoczny (nie)ład w Polskim Związku Piłki Nożnej

Wraz z końcem minionego roku były już selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski, Paulo Sousa, nieoczekiwanie rozwiązał kontrakt z PZPN. W nowy kadrowy sezon wchodzimy z jeszcze większym bałaganem związanym z wyborem jego następcy, a czasu do pierwszego meczu barażowego o mundial w Katarze jest coraz mniej (w marcu kadra zmierzy się z Rosją na stadionie w Moskwie).


Tradycją staje się już noworoczny bałagan w Polskim Związku Piłki Nożnej. Pisać cokolwiek pozytywnego na temat wyczynów naszych „związkowych włodarzy” na przestrzeni ostatniej dekady to tak samo jak popełnić seppuku. Farsa goni farsę. Dawniej Dyzma rządził polską piłką. Teraz już nie, został przecież wiceprezydentem UEFA. Wreszcie mamy okazję dogonić piłkarską Europę! Bo Zibi „Top” Boniek, a o nim mowa, zdecydowanie ją spowolni swoimi idiotycznymi decyzjami. Kotwica w górę, statek pod nazwą PZPN pozbył się balastu, który niczym Roundup na polu zdążył wypalić i zniszczyć moją nadzieję na jakikolwiek sukces polskiej piłki nożnej na kilka następnych lat!

Dokładnie rok temu ówczesny prezes naszej rodzimej federacji podjął drugą najgorszą decyzję w trakcie trwania swojej kadencji. Pierwszą było oczywiście zatrudnienie Jerzego Brzęczka na selekcjonera reprezentacji Polski, a następnie jego zwolnienie. Bogu ducha winny Jurek, kierujący kadrą od 2018 roku po Adamie Nawałce, nie do końca wiedział jak gra się dzisiaj w piłkę. Ale posłusznie wykonywał postawione przed nim cele. A to utrzymał się w elicie Ligi Narodów (trochę przez przypadek), a to zakwalifikował się na Mistrzostwa Europy 2020. I bądź co bądź, wprowadzał młodych zawodników do reprezentacji. Nie żebym go chwalił, wręcz przeciwnie! Próbuję tylko sam sobie racjonalnie wytłumaczyć przyczynę zwolnienia jego osoby. Choć przyznam szczerze, gdy dowiedziałem się o zwolnieniu Jerzego Brzęczka z funkcji selekcjonera przez Pana Bońka – kamień spadł mi z serca. Oglądając mecze reprezentacji pod jego wodzą, ciśnienie skakało do granic bezpieczeństwa. A i oczy łzawiły jak przy obieraniu cebuli.

Nie twierdzę że jako piłkarski naród mamy grać jak Hiszpanie czy Niemcy. Aby tak było, młodzież musiałaby trenować pod nadzorem fachowców od najmłodszych lat. Lecz skąd wziąć tych fachowców? Śmiem twierdzić, że ich po prostu nie posiadamy. Przyszłych szkoleniowców uczą trenerskie przeciętniaki bez sukcesów i autorytetu. Osobiście znam tylko garstkę zapaleńców, pozytywnie zakręconych trenerskich pasjonatów, działających na własną rękę w przez siebie stworzonych piłkarskich szkółkach. A prezes Boniek rzecze: „PZPN nie jest od szkolenia młodzieży!”. Pytanie więc brzmi, od czego w takim razie jest PZPN? Bo chyba nie tylko od zbierania gratyfikacji i profitów za bilety w dni meczowe. „Zibi” wielkim piłkarzem był! Jednak jako trener reprezentacji Polski uciekł w 2002 roku po serii niepowodzeń niczym jego wybranek Paulo Sousa. Zostawiając nie tylko zdezorientowanych piłkarzy na pastwę losu, lecz także wszystkich kibiców i całą Polskę. Ciągnie swój do swego, można by rzec. Przynajmniej mają teraz wspólny temat do rozmów.

Zibiego już nie ma, pojechał „naprawiać” piłkarską Europę. Umarł król, niech żyje król – Cezary Kulesza! Nowy prezes ma teraz nie lada zagwozdkę, musi jak najszybciej wyczarować nowego selekcjonera . Już w marcu gramy baraże z Rosją i (jak dobrze pójdzie), Czechami bądź Szwecją. Czasu mało, a chętni… No cóż… są co najmniej mało atrakcyjni. Fabio Cannavaro? Średniej klasy trener w lidze Chińskiej jakich wielu. Andrea Pirlo? Z Juventusu wywieźli go niemal na taczkach. Cesare Prandelli? Jego czas już dawno minął, jest bez pracy od dłuższego czasu tak samo jak Chorwat Cacić. Najbardziej racjonalnym kierunkiem na chwilę obecną wydaje się być ten nasz rodzimy. Zegar tyka, wszyscy tupiemy nogami z niecierpliwości. Dziennikarskie fale domysłów co chwilę wyrzucają na brzeg nowe nazwisko. Zadanie, jakim jest awans na mundial w Katarze wydaje się być karkołomne, ale jednak wykonalne. Pytanie brzmi, czy znajdzie się ktoś gotowy położyć na szalę swoje nazwisko, zaryzykować i podjąć walkę o upragniony mundial?


Autor – Radosław Judziński

Zdjęcie – Светлана Бекетова

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *