Mity kobiecości
Kim jest Wielka Bogini? Dlaczego symbol życia jest symbolem śmierci? Co do tego mają kobiety… i pszczoły?
W poniedziałek obchodziliśmy Dzień Kobiet, dziś mamy Dzień Mężczyzn – to chyba dobra okazja by pochylić się nad…
Anima i Animus
Może Z. Freud i C. G. Jung, byli lekko zakompleksionymi fanatykami, ale sporo wnieśli do pojmowania ludzkiej psychiki. Co prawda mieli oni delikatną obsesję na punkcie sfery seksu… Ale trochę szacunku, to prekursorzy psychoanalizy! Ich badania opierały się na interpretacji snów i zjawisk społeczno-kulturowych. Kluczowe pojęcia dla tej metody poznania to (skrótowo):
- archetyp – wzorzec osobowy, który funkcjonuje w naszej psychice i jest wspólny wszystkim ludziom;
- indywiduacja – zdefiniowanie własnego „ja” (ego);
- nieświadomość i świadomość (indywidualne i zbiorowe)
... oraz przechodzenie pomiędzy tymi stanami. Może dlatego Jung bawił się w alchemika (mówiłam, że to fanatycy!). Alchemicy badali przemiany pierwiastków w celu otrzymania kamienia filozoficznego, a psychoanalitycy – przemiany świadomości w celu osiągnięcia samopoznania. Jakieś podobieństwo jest. A skoro mamy krótki wstęp, to do rzeczy.
ANIMA to kobiecy aspekt psychiki mężczyzny (ideał kobiety istniejący w męskiej nieświadomości), a ANIMUS to męski aspekt psychiki kobiety (ideał mężczyzny w nieświadomości kobiecej).
Te dwa pierwiastki wzajemnie się uzupełniają i pozwalają zachować harmonię, tzw. jedność przeciwieństw.
Przeciwieństwa się przyciągają!
Nie chcę tutaj zanudzać, dlatego o przeciwieństwach opowiem pokrótce. My, ludzie, uwielbiamy opisywać i definiować świat za pomocą symboli (bo chyba po coś wytworzyliśmy tę kulturę). W ten sposób dochodzimy do uproszczeń, które… co by tu dużo mówić – upraszczają życie. Lub komplikują, jak kto woli.
No więc tak to już się gdzieś kiedyś utarło, że mężczyźni reprezentują siły męskie, aktywne, dlatego rządzą, mają władzę i ogólnie są super (już mówiłam o uproszczeniach i o tym, że krzywdzą). Kobiety z kolei reprezentują siły pasywne, więc siedzą w kuchni, sprzątają po mężu i wychowują dzieci.
Żarty, żartami – ale tak było przez długi czas. Taka historia. Cieszmy się, że to się zmieniło i na koniec dodajmy, że symbolem sił męskich jest słońce, a żeńskich (nie zgadniecie) księżyc. Przeciwieństwa się przyciągają!
… chociaż na fizyce chyba uczyli, że to Ziemia przyciąga Księżyc, a Słońce Ziemię. Czy nie?
Trzeci element
Nie wiem dlaczego, ale na Ziemi tak ustalono, że dwa to za mało i trójka jest liczbą boską. Policzymy zatem do trzech…
Jeden: słońce – symbol życia, to do niego dawniej się modlono (pewnie kojarzycie egipskiego boga słońca Ra lub perskiego Mitrę). Cykl solarny, czyli jedno okrążenie Ziemi wokół Słońca, to jeden rok.
Dwa: księżyc – kojarzony z magią oraz także z cyklem. Jedno okrążenie Księżyca wokół naszej planety (jeden cykl), to w dawnym uproszczeniu jeden miesiąc. Pewnie przez to został skojarzony z kobietami – przez nasz cykl miesięczny. Warto zaznaczyć, że to Księżyc odpowiada np. za pływy morskie na Ziemi.
Trzy: no właśnie, ziemia. I to jest ten nasz brakujący trzeci element. Zanim prym przejęli mężczyźni i ich kult nieba (a wiązało się to z powstawaniem pierwszych miast i cywilizacji, kulturą wojny i władzy), to wśród ludów rolniczych dominował kult ziemi jako matki i bogini płodności.
Wielka Matka Ziemia
To… jest temat na osobny artykuł. Bogiń-matek było wiele i różniły się między sobą. Jedne były świętymi dziewicami, inne boginiami miłości, seksualności i płodności. Jeszcze inne były strażniczkami wiedzy tajemnej i podziemi. Dlaczego je wszystkie określiłam mianem jednej bogini? Odpowiedź jest prosta – starożytni bardzo często je łączyli, przekładali cechy jednej na drugą, stapiając je ze sobą w Magna Mater – Wielką Macierz.
Tutaj na chwilkę wrócimy do pojęcia archetypów. Bo to z mitów i rytuałów religijnych czerpiemy wiedzę na ich temat. Od bogiń miłości (np. Wenus, Asztarte) bierze się archetyp kochanki. Z boginiami dziewicami-wojowniczkami (jak Artemida) powiązany jest archetyp dziewicy. Od bogiń podziemi, wiedzy tajemnej i magii (np. Izyda, Ereshkigal) bierze się archetyp czarodziejki. Wszystkie powyższe łączy w sobie archetyp królowej. To takie uproszczenia pojmowania kobiet i kobiecości.
Czy ktoś powiedział królowa? Świetnie! Skoro już o Wielkiej Macierzy mowa… przejdźmy do uznania kultu Magna Mater za kult państwowy Cesarstwa Rzymskiego. Została ona tam sprowadzona podczas II wojny punickiej z Frygii w III w p.n.e. i pozostała aż do wieku IV n.e. Nazywano ją Kybele, a łączyła ona w sobie cechy wszystkich dotychczasowych bogiń. Kybele to bogini życia i śmierci, bogini matka, a jej atrybutem był lew. Chcecie dowiedzieć się o niej czegoś ciekawego?
Królowa – Matka
Kapłani Kybele podczas obrzędów ku jej czci, wprawiając się w trans i ekstazę, wykonywali rytualny taniec i często przy tym dokonywali samookaleczenia. A i jeszcze jedno – zanim zostali kapłanami, musieli się poddać kastracji. Działo się tak na pamiątkę kochanka bogini – Attisa – boga odradzającej się przyrody, który w miłosnym szale do Kybele pozbawił się męskości. Co interesujące…
Wiele wskazuje na to, że wszystkie ekstatyczne kulty (w tym np. kult Dionizosa w Grecji) czerpały inspirację z natury. A konkretnie od pszczół! Tak… w tym momencie „królowa – matka” nabiera innego znaczenia. Staje się ona królową pszczelego roju, a rytualne tańce (wykonywane ku czci Kybele lub Dionizosa) miały być ponoć odzwierciedleniem tańca godowego tych owadów. Lot godowy polega na tym, że królowa i trutnie wzbijają się w powietrze, wirują, by finalnie dokonać kopulacji. Co więcej, każdy truteń, który uskutecznił zapładnianie, traci swoje narządy płciowe oraz… życie. (Podobnie do Attisa). Może dlatego kult życia wiąże się z kultem śmierci?
Wielka Bogini była często łączona z pszczołami, a te z kolei uchodziły za zwierzęta święte. W Starożytnej Grecji praktykowano zwyczaj zabijania byka ofiarnego w jaskini i zaszywania otworów w jego ciele, tak by mogły się w nim wylęgnąć pszczoły. Byk i pszczoły to tylko element całości, symbolizują powiązanie życia ze śmiercią.
Chyba kojarzymy, że bez pszczół życia na Ziemi praktycznie nie ma? 10 lat – tyle by nam zostało, gdyby wyginęły.
Odkąd ludzie zaczęli myśleć o przemijaniu, próbowali się z nim oswoić – stąd tworzyli całe systemy religijne, które by w tym pomogły. Jedność życia i śmierci uosabiała w sobie Wielka Macierz. Byłą ona ziemią, z której życie się rodziło i do której wracało – Matką Ziemią. Ta myśl poniekąd przetrwała w naszych głowach jako archetyp królowej, jako archetyp matki – to, jak postrzegamy kobiecość.
Autor: Karolina Sobczyńska
Zdjęcia: Pixabay