Prokrastynacja: lepszy tytuł wymyślę jak tylko podleję kwiaty
Kto tego nie zna? Siadasz do pracy, ale po chwili postanawiasz posprzątać biurko. W trakcie porządków zauważasz brak świeżej herbaty, która jest przecież konieczna do pracy umysłowej. Po powrocie z kubkiem stwierdzasz, że w sumie czas na przekąskę. Nie będziesz jednak ryzykować zabrudzenia stanowiska pracy, więc robisz krótką przerwę. Po posiłku zmywasz naczynia i właściwie to już brakuje czasu na pracę. Wiele osób utożsamia to z lenistwem, co jednak nie do końcajest prawdą.
O prokrastynacji mogłabym pisać godzinami. Szczególnie, gdy mam inne rzeczy do zrobienia. Swoich obowiązków można przecież unikać na wiele sposobów, nie tylko przeglądając Instagrama. Trudno zarzucić komuś, że się obijał, gdy wysprzątał całe mieszkanie i poukładał dokumenty. Czy to ważne, że w tym czasie miał pisać licencjat? Problemem w tej sytuacji nie jest brak umiejętności lub chęci do pracy, a odwlekanie rozpoczęcia konkretnego zadania. Co jest powodem tego zjawiska? Nie lenistwo.
Tygrys na miarę współczesności
Szukanie wymówek wynika z obaw. Może być to strach przed porażką, oceną, czymś nieprzyjemnym lub przed opuszczeniem strefy komfortu. W takiej sytuacji lubimy się zapewniać, że zostało jeszcze sporo czasu. Rozpoczęcie zadania przenosimy do magicznej krainy jutra lub oczekujemy na nadejście weny. Prokrastynacja wcale jednak nie jest tak przyjemna jak lenistwo. Odwlekaniu często towarzyszą poczucie winy, stres i frustracja.
Takie pozbawione sensu odwlekanie obowiązków i narażanie się na stres, wynika z jednego z najstarszych mechanizmów ludzkiego mózgu. Walcz lub uciekaj. Odpowiedzialnym za niego jest układ limbiczny – dom instynktów, emocji i strachu. Dzięki niemu jesteśmy w stanie odpowiednio szybko zareagować na zagrożenie. Coś, co jest bardzo użyteczne podczas ataku tygrysa, niestety bywa problematyczne na co dzień.
Układ limbiczny bowiem zagłusza korę mózgową, która jest odpowiedzialna za świadome myślenie i planowanie przyszłości. To taki rozsądny doradca, który podpowiada nam, że czas się wziąć do roboty, przekrzykiwany przez dziecko, które nie lubi trudnych rzeczy i chce się bawić. Na szczęście jak każde dziecko, i to da się przechytrzyć lub przekupić.
Tip-topami do celu
Na początku najważniejsze, czyli czas. Choć określony termin wydaje się być stresującym czynnikiem, tak naprawdę jest niezbędny. W sytuacji, w której brakuje określonych ram czasowych, stwierdzenie “jutro zacznę” staje się mantrą. Jeśli chcesz coś zacząć od jutra, to świetnie, ale wpisz to do kalendarza już dzisiaj. Tak na wszelki wypadek, żeby ci się jutra nie pomyliły. Zdarza się, szczególnie w trakcie pandemii.
Jednym ze sposobów na walkę z prokrastynacją jest rozbicie jednego dużego zadania na kilka mniejszych. Nauka do ważnego egzaminu może wydawać się straszna lub po prostu żmudna, jednak przerobienie jednego tematu z zajęć już nie brzmi tak źle. Takie dawkowanie obowiązków pozwala lepiej rozłożyć je w czasie i skupić się na konkretnej rzeczy. W końcu to tylko jeden rozdział do przeczytania, praca do sprawdzenia czy mail do napisania. Nic co mogłoby cię przerosnąć.
Po odhaczeniu takiej części zadania można dać sobie jakąś nagrodę. Cokolwiek przyjemnego i odciągającego uwagę od obowiązków. Może być to odcinek serialu, chwila spokoju z kubkiem herbaty lub zabawa z kotkiem. Nie polecałabym jednak social mediów. Każdy chyba zna sytuację, w której szybkie sprawdzenie czegoś na Facebooku przerodziło się w godzinę przewijania tablicy.
Uważaj na ironię
Wiedza na temat tego jak prokrastynacja działa jest konieczna do unikania jej. Jest tu niestety ukryty pewien haczyk, na który sama się nieraz nadziałam i, o ironio, dzięki któremu mogłam napisać ten tekst. Tą pułapką jest używanie planowania jako metody prokrastynacji. Czytanie o mechanizmach mózgu i metodach na pozostanie produktywnym oraz rozpisywanie estetycznych planerów to bardzo wygodna wymówka.
Tak jak wszystko w życiu, odpowiednie planowanie pracy trzeba ćwiczyć. Z czasem łatwiejsze będzie utrzymanie uwagi na zadaniu, a potrzebne przerwy staną się krótsze. Nawyk odwlekania pewnie nie zniknie całkowicie. Każdemu w końcu zdarza się czegoś unikać, chociażby zmywania naczyń, ale w przypadku ważnych projektów to nigdy nie jest dobrą drogą.
Autor: Izabela Korona
Zdjęcie: Getty Images