Przepis na reportaż według Mariusza Szczygła
W pół godziny o reportażu? To może być tylko taki wstęp. – w taki sposób Mariusz Szczygieł, jeden ze współczesnych mistrzów polskiego reportażu, rozpoczął czwartkowy wykład online. Swoją przemowę, jako pierwszą z cyklu wykładów mistrzowskich, wygłosił dla Szkoły Pisania KMLU (Szkoła Pisania Krakowa Miasta Literatury UNESCO). Było to pięćdziesiąt minut arcyciekawego, merytorycznego i ultrapomocnego monologu samego specjalisty. Szczygieł mówił głównie do tych początkujących reporterów, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z tym gatunkiem. Wykład ten można było potraktować jak rozmowę ze starszym kolegą po fachu, który swoje wskazówki podaje na bazie zarówno swojego doświadczenia, jak i swoich reporterskich mentorów.
Na wstępie Mariusz Szczygieł wyjaśnił czym jest reportaż, a tak właściwie, czym dla niego samego ten gatunek jest – „Reportaż to historia, która zdarzyła się naprawdę i powinna dawać do myślenia.” Tym samym podkreślił, że w reportażu, za żadne skarby, nie zmyślamy. Nigdy. A przynajmniej ani reporter, ani jego rozmówcy nie powinni mieć poczucia, że mówią nieprawdę. Może się zdarzyć tak, ostrzegł Szczygieł, że nasz bohater będzie zmyślał, a nawet nie będzie o tym wiedział. Dlatego trzeba zweryfikować jego słowa. Skonfrontować jego wersję wydarzeń z wersjami innych. Poszukać u źródeł, porozmawiać z jego bliskimi, a nawet wrogami. Pamięć jest zawodna, ale każdy ma swoją rację. Każdy przecież widzi świat swoimi oczami i czuje na swój sposób. Reportaż nie przekazuje zatem prawdy obiektywnej, ale przedstawia ogólny ogląd na sytuację, jest zlepkiem subiektywnych informacji, doświadczeń, uczuć.
Tak jak w filmie, najlepiej hollywoodzkim
Ale w jaki sposób reportaż powinien być zbudowany? Reportaż tym różni się od dziennikarstwa – mówi Szczygieł – że dziennikarstwo to informacja, a reportaż to narracja. Pisząc reportaż musimy zadać sobie pytanie czy temat nadaje się na scenariusz filmowy. Jeszcze lepiej, jeżeli byłaby to produkcja hollywoodzka. Reporter mówi, że każdą historię musimy być w stanie podzielić na sceny. Sceny są obrazowe i najlepiej, najdokładniej przedstawiają zastaną rzeczywistość (a poza tym, najlepiej się „sprzedają”). Dodatkowo, podział na sceny porządkuje historię, nadaje jej rytm.
Gdzie temat?
Reportaż może być o wszystkim. Najważniejsze jest to, aby mieć bohatera. Potrzebujemy, przede wszystkim, żywego człowieka i jego historię. Najlepiej jeżeli naszemu bohaterowi się cos przytrafiło. Bardzo dobrymi motywami w historii będą: przemiana, przeszkoda, opresja. Poszukajmy – może coś zmieniło tego człowieka, może musiał się z czymś skonfrontować, przełamać swoje lęki, może zdobywa właśnie swoje prywatne K2. Zwykle reportaż opisuje problemy zwykłych ludzi. Zrozumieć innych – to chyba najważniejsza funkcja reportażu!
Temat reportażu nie może być ogólny – jak podał Szczygieł – na przykład: Kenia albo koty. Potrzebujemy konkretnego bohatera. Historię konkretnego mieszkańca Kenii, konkretnego kota. Oprócz głównej myśli, temat powinien zawierać coś więcej, mieć drugie, trzecie, piąte dno. Historia poddaje się interpretacji. Czytając opowieść wiemy, że jest ona o tym, o czym jest naprawdę, plus o czymś jeszcze. Tak jak w lekturach szkolnych, takich jak np. „Panny z Wilka”. Historia o mężczyźnie i siostrach, które on za młodu uczył. Odwiedza je po latach, rozmawiają, one są już dorosłe, mają dzieci. Ale! Istotą tej książki jest to, że straconego czasu nie da się wrócić. To jest to drugie dno. Czy można odzyskać utracony czas? – to jest nasz temat.
Spróbuj zagadać
Porozmawiajmy o rozmowie. Zasada numer jeden: nigdy nie zaczynamy od odpytywania bohatera. Nie mamy kartki z pytaniami, którymi zasypiemy rozmówce już w progu jego domu. Najpierw, już w korytarzu, zagadujemy o przedmioty – zdjęcia, pudełeczka, meble, może o pupila – pozwala się to otworzyć rozmówcy. W trakcie opowiadania ich historii mogą wyjść nowe fakty, nowe emocje, nawet całkiem nowa historia. Szczygieł zaznaczył, że przychodząc do swojego bohatera, nie jestem reporterem ani dziennikarzem, a krewnym, kimś bliskim. Zasada numer dwa: słuchać – nie oceniać. Nie należy nikogo pouczać. Przyjmujemy fakty takimi, jakimi są. Stawiamy na rozumienie i życzliwość.
Szczegół tkanką reportażu
„Szczegóły to palce olbrzyma”, czyli im mniejszy szczegół, tym większe ma znaczenie. To właśnie szczegół wrzuca czytelnika w przestrzeń reportażu. Szczegóły tworzą tło historii, nadają kontekst, podsuwają skojarzenia. Przede wszystkim, przedstawiają wszystko obrazowo. Nie piszemy „był zdenerwowany” , tylko „walił pięścią w stół”. Widzimy tę sceną oczami wyobraźni, złość została zobrazowana. W reportażu liczy się każde słowo, najmniejszy gest. Szczygieł mówił, że dobry reporter MUSI zauważać szczegóły, MUSI umieć słuchać.
Żeby jak najlepiej nauczyć się pisać reportaż, należy zacząć od podglądania. Podglądać jak piszą mistrzowie reportażu – jak zaczynają, jak kończą, jak rozmawiają, jak zbierają materiał. Można sięgać do reportaży samego Mariusza Szczygła, również do „Antologii polskiego reportażu XX wieku”, która jest zbiorem najlepszych dzieł reporterskich takich autorów jak Janusz Korczak, Hanna Krall czy Melchior Wańkowicz. Należy znaleźć swojego mentora i pisać, bywać, rozmawiać… .
Autorka: Martyna Borowiec
Zdjęcie: Instargam