Recenzja „Kot w butach: Ostatnie życzenie”
Recenzja filmu „Kot w butach: Ostanie życzenie”- czy dalej tylko bawi?
„Kot w butach: Ostatnie życzenie” wszedł do polskich kin 6 stycznia 2023 roku, to wspólny projekt twórców: reżysera Joela Crawforda i scenarzysty Paula Fishera. To właśnie w ich ręce wytwórnia DreamWorks oddała bohatera pochodzącego z jednej z największych produkcji, czyli serii Shrek. Kota w butach bez wątpienia nie trzeba przedstawiać nikomu, a już na pewno nie fanom „Shreka” – to w tej produkcji pojawił się jako płatny zabójca, który miał pozbyć się zielonego ogra. Sympatyczny kocur zaistniał samodzielnie, kiedy w 2011 roku pojawił się pierwszy „Kot w butach”. Widzowie pokochali przygody uwielbianego przez wszystkich kota, przyjaciela Shreka. Kot w butach, który jako mistrz szabli organizuje napad, aby zdobyć mityczną gęś znoszącą złote jaja. Główną rywalką Kota będzie Kitty Kociłapka, którą w najnowszej części będzie zmuszony poprosić o pomoc. Już przy pierwszym spotkaniu Kot w butach dał się nam poznać jako sławny bohater, który ratuje ludzi z opresji i odbywa wspaniałe pojedynki na szable. Swoje życie nieustannie opiera na ryzyku i dobrej zabawie, a przy tym uwielbia być w centrum uwagi. Jednak wszystko się zmienia, kiedy orientuje się, że umarł już osiem razy i pozostało mu tylko jedno życie…
To właśnie jest ten moment, w którym rozpoczyna się historia filmu „Kot w butach: ostatnie życzenie”, kiedy to uświadamia on sobie, że z dziewięciu żyć pozostało mu już tylko jedno. W związku z tym pozostaje mu do wyboru albo się ustatkować i żyć spokojnie bez żadnych ryzykownych przygód, albo odnaleźć symboliczną gwiazdkę, która spełni jego największe, „ostatnie życzenie”, i przywróci mu utracone życia. Postanawia wyruszyć w bardzo ryzykowną i emocjonującą wyprawę, w której nie będzie sam, jak się później okazuje. Taki jest początek drogi, czyli nowa, a może nawet ostatnia, misja nieustraszonego bohatera…
„Kot w butach: Ostatnie życzenie” to z pewnością ujmująca historia w której nie tylko chodzi o spełnienie życzeń przez spadającą gwiazdkę, ale o poszukiwanie własnej drogi w pogoni za utraconym szczęściem. Film potrafi zaskoczyć widzów animacją przemawiającą do wrażliwości widza. Dialogi jak zawsze zabawne i błyskotliwe, choć w moim odczuciu bardziej zrozumiałe dla dorosłego widza, pomimo tego, iż jest to bajka. Duże wrażenie robią dynamiczne sceny, zwłaszcza walk, które są pomysłowo zaaranżowane i niewątpliwie podtrzymują napięcie. Na szczególną uwagę zasługuje w filmie muzyka, gdyż zawiera 54 ścieżki dźwiękowe znanych artystów, takich jak Henry Jackman, Heitor Pereira, Antonio Banderas. Niewątpliwie historia, w jaką wciąga nas bohater, jest na tyle przejmująca, że już niemal od samego początku prowadzi widza tak, aby się zaangażował w opowieść. Rozwijająca się fabuła coraz bardziej chwyta za serce i uderza w najczulszy punkt widza. Ponadto nie spotykamy tutaj klasycznego czarnego charakteru, lecz negatywne postaci, które mają różne powody i jedyną szansę, by spełnić swoje życzenie. I co zaskakujące, nie wszystkie powody są podyktowane próżnością czy chęcią zdobycia władzy. Nie chcę za wiele zdradzać, ale zaskakująca jest motywacja Złotowłosej i trzech niedźwiadków, ponieważ zawiera ukryte szlachetne przesłanie. Od samego początku „Kot w butach: Ostatnie życzenie” zaprasza widza swoją opowieścią do baśniowego świata. Kot po raz pierwszy z pełnym przekonaniem może powiedzieć, że „raz się żyje”. Reżyser, Joel Crawford, poświęca sporo czasu, by oddać wewnętrzne załamanie Kota w Butach. Smutny, a nawet dołujący w filmie jest wątek, kiedy Kot w Butach trafia do przytułku dla bezdomnych zwierząt. Bohater zrzuca kostium, zapuszcza brodę i poddaje się monotonii, co sprawia, że w oczach widza zamazuje się wizerunek nieśmiertelnego bohatera. Wtedy przychodzi refleksja, kiedy przypomina sobie o błędach z przeszłości, ale też o tym, że już może nie mieć czasu, aby je naprawić. Jak się później okazuje, droga do zmiany będzie długa. Tym bardziej że jak cień za Kotem w Butach podąża okryty czarnym płaszczem, uzbrojony Wilk, którego intencje nie są do końca znane, a wizerunek pozwala sądzić, że mamy do czynienia z niezniszczalną siłą. W bajce pojawiają się postaci trochę jak z kina grozy — jedną z nich jest Jacek Placek, który ma dziecięca twarz, połączoną z ogromnych rozmiarów ciałem i sadystyczne zapędy. Wprowadzenie złożonych charakterów wpływa na wielopoziomowe przesłanie filmu.
Z całą pewnością można przyznać, że „Kot w butach: Ostatnie życzenie” jest jedną z lepszych produkcji familijnych w ostatnim czasie. Jest to opowieść z niebanalnym morałem, świetnie napisanymi zarówno pierwszoplanowymi, jak i drugoplanowymi postaciami, błyskotliwym humorem, idealnie skomponowaną muzyką oraz animacją, która zachwyca i wzrusza. Absolutnie jest to piękna historia, która nie tylko bawi, ale też porusza do głębi, odwołując się do klasycznych mitów oraz legend. Przeplata w swej historii ważne tematy takie jak: strach przed śmiercią, lęk przed odrzuceniem, a także poszukiwanie szczęścia w prozie życia… W dzisiejszych czasach nie potrafimy doceniać codzienności, żyjemy w ciągłym biegu, nie zwracając uwagi na to, co ważne. A życie często bywa przewrotne, bo gdy przychodzi moment refleksji – no cóż, możemy nie mieć już drugiej szansy… I właśnie z takim problemem zmaga się główny bohater filmu „Kot w butach: Ostatnie życzenie”. W moim odczuciu jest to film kompletny, do którego z przyjemnością będą wracać zarówno młodzi widzowie, jak i dorośli. Zazwyczaj pierwsza część jest lepsza od kolejnych i trudno jest przebić to pierwsze wrażenie przy kolejnych częściach, ale w tym przypadku jest inaczej…
Julia Wysocka