Rewolucja jest pomysłem – jak Netflix zmienił kulturę
Trzy kliknięcia – tyle wystarczy, by rozkoszować się najnowszą produkcją czy ulubionym serialem w przytulnym domowym zaciszu. Gdy tradycyjne wypożyczalnie filmów umierały, Netflix postawił na nietypowy model biznesowy, dając klientom dokładnie to, czego potrzebowali. Odważny pomysł, przemyślana taktyka, Big Data oraz przedsiębiorca z wizją – czyli jak stworzono startup, który nadał nowy wymiar rozrywce.
Sukces Netflixa niewątpliwie jest związany z postacią Reeda Hastingsa, który, zainspirowany własnymi doświadczeniami, postanowił stworzyć usługę rozwiązującą problemy tysięcy ludzi. Pomysł na biznes narodził się spontanicznie w głowie przedsiębiorcy podczas rozmowy ze swoim wspólnikiem Markiem Randolphem. Hastings narzekał na nałożoną mu karę za przetrzymanie wypożyczonego filmu „Apllo 13” i zamarzył o świecie bez kar za nieoddanie płyty na czas. Była to iskierka wzniecająca dalszy ogień działań. Po wielu dyskusjach i strategicznych rozmyślaniach, w 1997 roku powstała internetowa wypożyczalnia DVD – Netflix.
Pomysł opierał się na wirtualnym katalogu dostępnych pozycji oraz usłudze dostarczania i oddawania filmów za pomocą poczty. Znaczącą zmianą było skupienie się na płytach DVD. Pomimo że format VHS wciąż cieszył się popularnością, wysyłanie takiej wielkości przesyłek generowało wysokie koszty oraz zajmowało dużo czasu. Początkowo na stronie znajdowało się około 900 filmów, z których klienci mogli wybrać idealną opcję dla siebie. Po zamówieniu, w kultowej czerwonej kopercie, płyty trafiały bezpośrednio do ich domów. Netflix nie był jednak jedyną firmą oferującą takie usługi. Podobną ofertę na rynku zapewniały również DVD Express czy Magic Disc Entertainment.
Dlaczego więc to właśnie Netflix pokonał konkurencję? Odpowiedzią jest „magia”, a raczej magiczno-statystyczne przewidywanie trendów i przyszłych wyborów konsumentów. Firma stale powiększała listę atrakcyjnych tytułów oraz błyskawicznie zaopatrywała się w tysiące egzemplarzy płyt z najnowszymi hitami, aby zapewnić klientom dostęp do produkcji, o których w danym momencie było najgłośniej. Netflix wyróżniał się również opcją „Like it – keep it”. Zasady były proste – spodobał Ci się wypożyczony film? Teraz możesz go zatrzymać już na zawsze. Funkcja ta umożliwiała zakup wybranej płyty z kuszącym rabatem, który gwarantował cenę o wiele niższą niż rynkowa.
Prawdziwa strategia musi „uwierać”
Jednak tak wysokie wyniki Netflixa nie przyszły od razu. Reed Hastings, prezes oraz CEO firmy, wielokrotnie podkreślał, że dobra strategia to taka, która „uwiera”. Aby wybrana taktyka mogła przynieść sukces, musi być czasami bolesna i niekomfortowa. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku Netflixa. Rozpoczęcie działalności internetowej na początku lat 90. nie było tak prostym zadaniem, jakim wydaje się współcześnie. Do stworzenia strony potrzebne były własne serwery, specjalistyczna logistyka oraz grono wykształconych pracowników, co wiązało się z wysokimi kosztami i koniecznością pozyskania licznych inwestorów.
Kolejką do celu
Po przeniesieniu wypożyczalni filmów do Internetu, Netflix nadal się rozwijał. W 1999 roku, jako pierwsza firma na rynku, rozpoczął dostarczanie usługi w modelu subskrypcyjnym. Klienci płacili miesięczny abonament, dostając w zamian możliwość wypożyczenia dowolnej ilości filmów. Zgodnie z „marzeniem” jednego z założycieli firmy przestał również istnieć ustalony termin oddania płyty, a co za tym idzie, zniknęły kary za przetrzymanie filmów. Nowy model biznesowy udostępniał więc użytkownikom, bez limitów czasowych, określoną liczbę płyt DVD. Tak narodziła się przełomowa funkcja Netflixa – kolejka. Mechanizm opierał się na dostarczaniu przez firmę kolejnych produkcji klientom po otrzymaniu zwrotu jednego z wcześniej wypożyczonych filmów.
Kluczowym składnikiem sukcesu Netflixa było również wprowadzenie systemu rekomendacji. Polecanie odpowiednich filmów na podstawie wcześniejszych wyborów klientów sprawiło, że firma zachęcała ich do dalszego korzystania z usług. System ten bazował na recenzjach i ocenach, które początkowo były zbierane za pomocą formularza wysyłanego razem w płytą DVD. Współcześnie gromadzenie tych danych przeniosło się całkowicie do sieci, gdzie z pomocą przychodzą analizy Big Data.
Jednak Netflix nie ograniczył się tylko do wypożyczania DVD. Wraz z rozwojem technologii oraz wzrostem na zapotrzebowanie usług w pełni online, firma rozpoczęła streaming filmów i seriali w Internecie, oferując video on demand. Początkowo subskrypcja była łączna i w cenie otrzymywano również opcję dostarczania płyt pocztą. Jednak z czasem wirtualne rozwiązanie zaczęło wypierać dawniejszą wersję usług, która nie była w stanie w pełni zaspokoić tak dynamicznie zmieniających się potrzeb użytkowników.
Hitem streamingu okazał się system Cinematch. Na podstawie wcześniejszych wyborów sugerował on kolejne filmy. Klienci bez najmniejszego wysiłku dostawali więc rozrywkę, której pragnęli, a wielogodzinne poszukiwanie interesujących propozycji przeszło do historii. W rozsławieniu najnowszej usługi firmy pomocna stała się również współpraca z producentami sprzętu. Aplikacje Netflixa pojawiły się na Xbox 360, Playstation 3 czy produktach Apple.
Wieczny gigant ?
Streamingowy sukces zainspirował Netflixa do pójścia jeszcze o krok dalej. Platforma zaczęła pracować nad własnymi treściami. Pierwszą taką produkcją był kultowy już dzisiaj serial „House Of Cards”. Biblioteka dostępnych tytułów stale się rozrastała, przemieniając Netflixa w silnego rywala telewizji. Jakość usługi oraz stały dostęp do rozrywki na dowolnym urządzeniu przyczyniły się do spadku popularności dawnych środków przekazu.
Firma szybko zrozumiała, że kluczem do dalszego rozwoju są użytkownicy, którzy tworzą platformę. Produkowane treści musiały odzwierciedlać gusta odbiorców, być bliskie ich sercom. Korzystając z informacji o wcześniejszych wyborach klientów oraz najczęściej wyszukiwanych przez nich hasłach, Netflix zaczął dostarczać światu „idealnej” rozrywki. Tak powstały kolejne popularne pozycje, a wśród nich między innymi „Orange is the new Black”, „Narcos” , „Black Mirror”, „The Crown” czy „Amerykańska fabryka”, która zdobyła Oscara za najlepszy film dokumentalny roku.
Dbając o zadowolenie oraz jeszcze większy komfort klientów, firma zdecydowała się również na zamieszczanie wszystkich odcinków jednocześnie. Popularną dotychczas praktyką było utrzymywanie zainteresowania odbiorców poprzez udostępnianie poszczególnych odcinków serialu w tygodniowych odstępach. Jednak Netflix postanowił dostarczać swoim użytkownikom pełną gamę doznań za jednym zamachem. Nowe rozwiązanie spotkało się z ogromną aprobatą, a ludzie z całego świata zaczęli masowo pochłaniać rozmaite produkcje Netflixa.
Z każdym rokiem firma odnotowuje znaczący wzrost liczby subskrybentów. Paradoksalnie pandemia przyczyniła się do osiągnięcia najwyższego wyniku w historii Netflixa. Światowa izolacja oraz przymus stałego przebywania w domu sprawiły, że oferowana przez firmę wirtualna rozrywka stała się jeszcze bardziej pożądana.
Jednak pomimo licznych sukcesów i rewolucyjnego modelu biznesowego, Netflix nie może czuć się w pełni bezpiecznie. Rynek VOD szybko zaczął dawać możliwość dużego zarobku, przyciągając żądną podobnego sukcesu konkurencję. Oprócz firm z ugruntowaną już pozycją na swoich rynkach jak np. Amazon Prime Video czy HBO GO, świat streamingowy powołuje do życia coraz to nowsze platformy. Bez wątpienia jednym z największych współczesnych rywali Netflixa jest Disney Plus, który oferuje bogatą listę tytułów, łącznie z uwielbianymi przez odbiorców seriami Marvela, Pixara czy Star Wars.
Netflix to zdecydowanie jeden z zarazem najbardziej przełomowych i opłacalnych startupów w historii. Kreatywne podejście oraz szczegółowa analiza poszczególnych potrzeb klientów stworzyły światowego giganta współczesnej rozrywki. Jednak rewolucyjne dokonania jednej marki nie wykluczą automatycznie rozwoju jej rywali. Konkurencja nigdy nie śpi, a przepisów na sukces jest wiele. Pozostaje więc tylko pytanie, kto odkryje je pierwszy?
Autor: Oliwia Józefowiak
Zdjęcie: Pixabay