Superklapa – dwudniowy bunt zakończony klęską
W poniedziałkową noc czołówka Europejskiego futbolu ogłosiła powstanie nowego, zupełnie niezależnego od UEFA piłkarskiego formatu. Superliga miała być alternatywą dla Ligi Mistrzów. Wśród 12 założycieli były m.in. Real Madryt, FC Barcelona oraz Liverpool. Dwa dni później z puczu wycofali się niemal wszyscy jego uczestnicy.
O możliwym powstaniu rozgrywek mówiło się już od dłuższego czasu. 19 kwietnia plotki stały się jednak faktem. Sprawa od początku budziła wiele kontrowersji w świecie sportu. Założenie Superligi uznano za wypowiedzenie wojny największym federacjom piłkarskim. UEFA i FIFA (Europejska i Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej) groziły zespołom poważnymi sankcjami. Te z kolei zapowiadały, że rozgrywki są ratunkiem dla europejskiego futbolu. W grę wchodziły ogromne pieniądze. Buńczuczne zapowiedzi zakończyły się jednak sromotną kompromitacją pomysłodawców zdecydowanie szybciej, niż zakładało piłkarskie środowisko.
GRUBE RYBY SIĘ BUNTUJĄ
Superliga miała być odpowiedzią na nowy format Ligi Mistrzów wchodzący w życie od sezonu 2024/25. Za założycieli uznano: Arsenal Londyn, Chelsea, Liverpool, Manchester City, Manchester United i Tottenham Hotspur (Anglia); Atletico Madryt, FC Barcelona i Real Madryt (Hiszpania) oraz AC Milan, Inter Mediolan i Juventus Turyn (Włochy). Docelowo format miał skupiać 20 zespołów: 15 założycielskich – stałych uczestników, i 5 wybranych dodatkowo.
Stojący na czele projektu prezydent Realu Madryt, Florentino Perez mówił w pierwszym z oświadczeń: „Dzięki nam piłka nożna zajmie właściwe miejsce na świecie. Futbol jest jedynym globalnym sportem, który gromadzi 4 miliardy fanów. Naszą [założycieli] odpowiedzialnością jest odpowiedź na potrzeby tego sportu.” Włodarze nowopowstałych rozgrywek wyrażali nadzieję, że format ruszy jak najprędzej.
Wśród drużyn brakowało przedstawicieli pozostałych czołowych lig – niemieckiej i francuskiej. Propozycję dołączenia do grona założycieli odrzuciły Borussia Dortmund, Bayern Monachium i RB Lipsk. Udziału w Superlidze odmówiło też PSG. Postawę drużyny z Paryża docenił publicznie prezydent UEFA, Aleksander Ceferin.
GDY NIE WIADOMO, O CO CHODZI, TO CHODZI O PIENIĄDZE
O konflikcie czołowych klubów „starego kontynentu” z UEFA mówi się głośno od wielu lat. W ostatnim czasie napięcia podjudzały m.in. plany przeformatowania Ligi Mistrzów. Najbardziej prestiżowe obecnie rozgrywki klubowe w Europie mają od sezonu 2024/25 powiększyć się o 4 zespoły. Wiąże się to z większą liczbą rozegranych spotkań, a także podziałem puli nagród na więcej drużyn. Superliga miała pozwolić największym kubom w zrekompensowaniu strat pieniężnych wywołanych pandemią oraz ograniczyć liczbę meczów na arenie międzynarodowej, jedynie do pojedynków z najlepszymi.
Kwoty, o których mówiło się w kontekście puli nagród Superligi, są ogromne. 3.5 miliarda euro na start dla każdej z drużyn. Obecnie Liga Mistrzów przewiduje nagrodę w postaci 19 milionów euro dla zwycięzcy. Różnice są więc nieporównywalnie duże. Taka sytuacja z pewnością uderzyłaby w układ sił europejskiego futbolu. Mniejsze kluby nie byłyby w stanie dotrzymać kroku uczestnikom Superligi.
„TO PRZESTĘPSTWO PRZECIW FANOM”
Utworzenie rozgrywek wywołało wiele negatywnych emocji w świecie sportu. Kibice krytykowali pomysł, mówiąc o “morderstwie piłki nożnej”. Podobnego zdania było wielu futbolowych ekspertów, a nawet polityków. Gary Neville, były piłkarz Manchesteru United, a obecnie ekspert Sky Sports, mówił: Jestem całkowicie zdegustowany. To przestępstwo przeciwko fanom piłki nożnej. […] Nie ma w tym kraju [Anglia] kibica, który nie kipi ze złości, słuchając tych planów i zapowiedzi.”
UEFA wraz z FIFĄ zagroziły, że jeśli kluby nie wycofają się z Superligi, skończy się to wykluczeniem ich z krajowych i międzynarodowych rozgrywek. Podobne sankcje miały dotyczyć piłkarzy. Zawodnicy tychże klubów, według zapowiedzi federacji, mieli pożegnać się z grą dla swoich kadr narodowych na turniejach, takich jak Euro czy nawet Mundial.
CYRK NA KÓŁKACH
W przeciągu dwóch dni od ogłoszenia decyzji, na kluby założycielskie spłynęło mnóstwo krytyki ze strony kibiców. Pod stadionami kilku drużyn z ligi angielskiej zbierały się setki fanów, manifestujących swoje niezadowolenie. Najwięcej uwagi skupiły wydarzenia w Londynie z udziałem miłośników Chelsea. Tłum osobiście uspokajał Petr Cech – były bramkarz i legenda tego klubu.

Protesty wywołały niemal natychmiastowy „efekt domina”. Wtorkowego wieczoru media poinformowały o rezygnacji z udziału w Superlidze Manchesteru City i wspomnianej Chelsea. W ślad za nimi poszły Atletico Madryt i Inter Mediolan. Florentino Perez zapowiadał na ten sam wieczór, zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia właścicieli klubów, które pozostały zaangażowane w projekt. Wszystko wskazywało jednak na niechybny koniec czegoś, co na dobrą sprawę nie zdążyło się zacząć.
W środę rano, oficjalnie w Superlidze pozostają jedynie Real Madryt, FC Barcelona i Juventus. W kwestii upadku rozgrywek wypowiedział się prezes UEFA: „Uważam, że jest godne pochwalenia, gdy ktoś przyznaje się do błędu. A kluby, które chciały stworzyć Superligę popełniły ogromny błąd. Wróciły jednak na swoje tory i wiem, że mają do zaoferowania bardzo dużo”. Ceferin stwierdził również, że w tym momencie nie należy mówić o karach dla rezygnujących drużyn: „Najważniejsze jest teraz, by kontynuować to, co robiliśmy. Musimy znowu stworzyć jedność, która popchnie nas do przodu” – skwitował w swoim komentarzu Słoweniec.
Autor: Michał Nieckarz
Zdjęcia: Instagram