21/2021 — czyli jak przeżyć ten rok

Nie wiem, z jakim entuzjazmem witaliście w sylwestra nowy rok — ja nie oczekiwałam wiele. Życzenia moim bliskim składałam zapobiegawczo, żeby potem nie było na mnie, że zapeszyłam czy niepotrzebnie windowałam ich wymagania. „Oby nie było gorzej” zdaje się być najlepiej sprawdzającą się dewizą, jako że 2020 nie postawił wysoko poprzeczki. Jeśli jednak nauczył nas czegokolwiek, to tego, że następna w kolejce klęsk i katastrof jest inwazja kosmitów (albo powrót sztruksu w modowe łaski, ale to już chyba byłoby przegięcie). Jako umiarkowana katastrofistka staram się jednak delektować każdym dniem, choćby pozostawiał na języku cierpki posmak.

Mimo iż trudno w to uwierzyć, powoli końca dobiega pierwszy miesiąc nowego roku. To dobry moment, by zacząć pluć sobie w brodę, że nie przystąpiliśmy jeszcze do realizacji naszych szalonych postanowień, nie zrobiliśmy formy na lato i nasze życie nie odmieniło się na lepsze. Dam Wam teraz na to czas.

*po przerwie*

Ale spokojnie, nie wszystko stracone. Koniec stycznia to też dobry moment, aby dać sobie kolejną szansę i postanowić, że od jutra wszystko będzie super, będziemy lepszą wersją siebie, a los zacznie sypać nam pod nogi płatki róż niczym dziewczynki pierwszokomunijne w Boże Ciało.

I oto przychodzę ja, cała w dresie. Przynoszę także dary — kilka (z kawałkiem) sprawdzonych porad na ten rok. Niezbędnych, kluczowych wręcz dla powodzenia projektu „2021”. Słowo harcerki*.

***

Zastanawiacie się niewątpliwie, czy na pewno jestem odpowiednią osobą do udzielania tego rodzaju porad. Przeżyłam rok 2020, a więc z pewnością. Właściwie, to mam za sobą już całe 20 wiosen, a to wystarczająco, by móc poszczycić się życiową mądrością i doświadczeniem. W psich latach dobijam do 80-tki, a przeciętną surykatkę zdążyłam przeżyć już prawie trzy razy.

To, że tu jesteście, oznaczać może, że Wy także wiecie co nieco na temat zasad przetrwania w dżungli zwanej światem. Może więc nauczymy siebie czegoś nawzajem. Ja zacznę.

 

1. Bądź dla siebie wyrozumiał_

Jest na świecie wiele wyzwań, którym nie podołasz. Nie chcę brzmieć jak demotywator, ale takie są fakty. Istnieje dużo rzeczy, które są dla Ciebie nieosiągalne. I to jest okej. Zaakceptuj swoje słabości, mogą okazać się całkiem miłe. Odnajdź komfort w tym, że masz ograniczenia, że nie będziesz mistrzem świata w życiu życiem. Ba, może nawet nie staniesz na podium. Bądź swoją własną nagrodą pocieszenia. Nie ma nic złego w niedawaniu rady (no chyba, że piszesz tekst o radach, to wtedy powinn_ś jakieś dać).

2. Wyjdź do ludzi

Oczywiście, nie fizycznie bo wciąż mamy pandemię i powinniśmy starać się o niej pamiętać, choćby nogi rwały się do tańców na parkiecie jednego z wrocławskich klubów. Ale to nie nie oznacza, że trzeba od razu odrzucić kontakty międzyludzkie. Może właśnie szczególnie dziś są nam one tak potrzebne. Odezwij się do znajomego, napisz do koleżanki ze szkolnych lat, zapytaj ludzi w Twoim otoczeniu, jak się trzymają, co u nich słychać. Może nawiąż kontakt z kimś zupełnie nowym, poznaj kogoś. Zadbaj o przyjaciół, zadzwoń do rodziny. Daj znać tym, na których Ci zależy, że daleko jesteśmy od siebie wyłącznie fizycznie.

3. Albo nie

Możesz potrzebować przestrzeni, spokoju. Masz prawo nie mieć ochoty na utrzymywanie niektórych relacji, możesz nie czuć potrzeby kontaktowania się ze znajomymi. To normalne, że chcesz odpocząć, posiedzieć sam_ ze sobą. Możesz kochać swoich przyjaciół, ale nie pragnąć dziś do nich pisać, ciągnąć rozmowy, która bywa przytłaczająca. To dobry czas, by dać sobie spokój, którego potrzebujesz. Masz świetne wytłumaczenie na siedzenie w samotności — w końcu jest pandemia. Ale przecież niepotrzebne Ci wytłumaczenia czy preteksty — Twój komfort psychiczny to nie wymówka.

4. Przyznaj się przed sobą, że lubisz Taylor Swift

Zdarza nam się żyć w przeświadczeniu, że niektóre rzeczy są żenujące, kiczowate; że mamy zbyt wysublimowane gusta, by skalać nasze umysły i świadomość treścią niską. I wiecie co? To głupie. Nie musisz tłumaczyć się przed sobą czy innymi, że w wolnym czasie puszczasz sobie Z kamerą u Kardashianów (co prawda, już tylko powtórki, bo sezon 20 był ostatnim), Wojny Magazynowe, czy Dorota was urządzi. Nie ma nic złego w tym, że śmieszą Cię niektóre żarty Strasburgera, że w wolnych chwilach szydełkujesz i — choć to kontrowersyjne — nie uważasz, że Nickelback jest aż tak obciachowym zespołem („Looooook at this photograph, every time I do, it makes me laugh”). Na świecie jest tyle zła — nikt nie ma czasu przejmować się tym, że wciąż czytasz Zmierzch do poduszki. Nie jesteś zbyt cool na bycie człowiekiem.

Podsumowując, każdy ma swoją Taylor Swift, którą powinien zaakceptować. Z tym, że Taylor Swift to, wiecie, taka metafora. Ale nie do końca — serio, przyznaj się przed sobą, że lubisz Taylor Swift. A jak nie to puść sobie dwa ostatnie albumy i potem tu wróć.

5. Rób rzeczy

To wcale nie musi być Twój najbardziej produktywny lockdown, spoko. Ale warto wykorzystać ten dziwny czas na samorozwój. Nie mówię wcale, że w przeciągu następnych dwóch kwartałów masz stać się nowym Elonem Muskiem czy Van Goghiem (szkoda ucha). Jednak zabierz się za to, co kiedyś sprawiało Ci radość — lub za to, co może zacząć Ci ją sprawiać, gdy już to pokochasz. Czytaj książki, zacznij grać w szachy (przestań się migać, po Gambicie Królowej wszyscy o tym myślimy), wpraw w ruch maszynę do szycia, udawaj, że próbujesz oczarować Gordona Ramsaya. Naucz się nowego języka na Duolingo, zacznij grać w Heroes of Might and Magic (ale tylko część III). Cokolwiek. Działaj.

6. Zaszczep się

Mówię poważnie. Na mojej liście najlepszych pomysłów, na jakie w tym roku można wpaść, ten jest na samej górze. Z wykrzyknikiem.

7. Daj sobie czas

Albo daj czas czasowi, jak to śpiewał Stachura. Wszyscy wiemy, że trudno być w panujących warunkach zmotywowanym; że pewne rzeczy szybciej nas męczą, inne zajmują znacznie dłużej niż w „normalnej sytuacji”. Ale to sytuacja jest nienormalna, a nie Ty. Pozwól sobie podejść do pewnych spraw na spokojnie, nie biegnij. (No, chyba że lubisz biegać, to wtedy patrz pkt. 5 i śmiało)

8. Pij wodę

Nie wiem jak to wyartykułować, ale to naprawdę istotne. Dwie szklaneczki rano i wieczorem to minimum. Nie, kawa się nie liczy. Ma być woda, nawet kranóweczka, na dwa łyki i hop. Dasz radę. Poza tym, zaraz sesja, będziemy płakać. Tym bardziej warto się nawodnić zawczasu.

9. Ziemniaczki zjedz, mięsko możesz zostawić

Skoro już jesteśmy w kuchni — mięsko naprawdę możesz zostawić. Nie na talerzu, co prawda, ale na przykład na sklepowej półce. Nowy rok, czas pandemii to dobra okazja aby ograniczyć spożywanie mięsa, a przy okazji nieco poeksperymentować z tym, co się je. Przeciętny człowiek nie potrzebuje dziś tyle energii z białka zwierzęcego co wieki temu, gdy mięso było podstawowym składnikiem posiłków. Zbyt częste jego spożywanie nie jest dobre dla zdrowia, a masowe hodowle zwierząt często prowadzone są w skandalicznych warunkach. Dodatkowo, zwierzęce rolnictwo jest najbardziej kosztowne dla środowiska, a jego bezpośrednie emisje stanowią największą część ogólnej emisji gazów cieplarnianych. Nie mówię, że musisz od razu odstawiać wszelkie produkty odzwierzęce — zupełnie nie. Ale co powiesz, na przykład, na fleksitarianizm? Ograniczenie mięsa, ale nie zupełne jego wykluczenie. Nie musisz być tylko na sałacie, słowo.

(na ten punkt nie mam obrazka, ale wyobraź sobie tutaj uśmiechniętą sałatę)

10. Doceń siebie

Wiem, że w pierwszym punkcie trochę Ci dokopałam, mówiąc o wszystkim, czego nie zdołasz osiągnąć. Teraz pomyśl o tym, co już osiągnął_ś. I nie szczędź sobie pochwał. Zasługujesz na nie, nawet jeśli to nie Ty był_ś wśród grupy Szerpów, którzy zdobyli K2. I tak masz na swoim koncie wiele sukcesów — postaw im gablotkę, pogratuluj sobie. Możesz nawet bić sobie brawo za każdym razem, gdy uda Ci się wstać przy pierwszym budziku (u mnie nie byłoby dużo owacji, ale to też jest w porządku).

11. I innych też

Niech Twe klaskaniem obrzęknięte prawice jeszcze na coś się przydadzą. Zobacz ludzi wokół siebie, dostrzeż wszystkie ich małe sukcesy i osiągnięcia. Oni też wstali dziś z łóżka — nie wiem, co prawda, po której klikniętej drzemce — i z pewnością zasługują na docenienie.

12. Wyluzuj z tymi paczkami

To, że masz InPost niedaleko domu, nie oznacza, że musisz przy jego pomocy wykupić cały asortyment AliExpress. Wiem, że kusi. Ja wiem. Ale jeśli każda Twoja nowa dostawa to całe trzy skrytki lub znasz już imię psa kuriera… to prawdopodobnie znak, że pora wrzucić na luz.

13. Nie czekaj na zmianę, bądź nią

Zawsze byłam jedną z tych osób, które ścierają kurz ze świeczek zapachowych czy zestawów do kąpieli. Wmawiałam sobie, że czekam na dobry moment, odpowiednie okoliczności. Ale okoliczności są na tyle dobre, na ile dobrymi je uczynię. W którymś momencie życia postanowiłam też, że zetnę włosy dopiero jak rozstanę się z chłopakiem — a że wówczas nie miałam chłopaka, mój plan się komplikował. I w sumie… włosy jednak zostały długie, a w mojej szafce wciąż jest nieotwarte kadzidełko ale… czaicie ideę.

14. Usłysz siebie

A może jest kilka spraw, o których milczysz sam ze sobą? Do których trudno Ci się przyznać, które są dla Ciebie niewygodne. Może masz jakieś potrzeby, marzenia czy lęki, których nie zwerbalizował_ś na tyle, by zdawać sobie z nich sprawę. Może jest wokół Ciebie tyle szumów i hałasu, że zagłusza to głos, który powinien być najważniejszy. Ten Twój.

15. Usłysz drugich

Jakiś czas temu usłyszałam (hehe) cenną myśl, która mocno we mnie zarezonowała — może wszyscy chcemy dobrze, tylko mamy różne strategie. Konflikty, które występują, nie dzieją się na poziomie potrzeb, a na poziomie pozycji, jakie wobec nich zajmujemy i kroków, jakie podejmujemy, aby je osiągnąć. Nie wiem, czy jest to odkrycie Ameryki, ale zdaje się być podstawą każdego dialogu. Siebie rozliczasz z intencji, rozmówcę ze słów. A te wcale nie muszą oddawać tego, co chciał Ci przekazać, co czuje. Od tej pory, kiedy czyjaś wypowiedź mnie razi czy uwiera, próbuję się upewnić, czy dobrze usłyszałam. Czy dotarło do mnie to, co było naprawdę ważne, jak to u mnie ląduje. Nie bój się pytać — „czy na pewno dobrze Cię zrozumiał_m?”, „Czy miał_ś to na myśli?”. Dużo straszniejsze jest stracenie potencjalnie wartościowej rozmowy przez to, że obie strony się nie usłyszały. A mogły.

16. Komunikuj się bez przemocy

Dobra, teraz już cwaniakuję, jaka jestem obeznana w temacie. To przedłużenie dwóch poprzednich punktów — porozumienie bez przemocy (ang. nonviolent communication) to koncepcja opracowana przez Marshalla Rosenberga. (Można sobie wyguglować). Komunikacja bez przemocy zakłada możliwość przeprowadzania zdrowego dialogu, opartego na empatycznym odbieraniu komunikatów i pełnym wyrażaniu własnych. Świadomie ubieraj w słowa to, co chcesz przekazać, formułuj swoje potrzeby, oddziel obserwacje od oceny. Klarownie komunikuj potrzeby, które nie zostały spełnione, wyrażaj jasno prośby — wobec kogoś i siebie. Jednym z ważnych elementów odrzucania przemocowości w języku, jest zastąpienie kategorii „muszę” kategorią „chcę” — także, a może: przede wszystkim — w rozmowie z samym sobą. (Teraz, gdy o tym myślę, to stwierdzam, że jest to temat na zupełnie osobny tekst — może taki powstanie). Póki co zostawiam was z filmikiem: nie jest to stricte wprowadzenie do idei NVC, a raczej przedstawienie możliwości, jakie oferuje nam ten sposób myślenia — budowa świata opartego na szukaniu tego, co nas łączy.

17. Does it spark joy?

Potraktuj ten czas jako dobrą okazję, by przewartościować znajomości, które są dla Ciebie niezdrowe, niewłaściwe, może nawet toksyczne lub po prostu męczące. Słynna zasada Marie Kondo mówi o tym, by podczas sprzątania brać do ręki przedmiot i pytać się samego siebie, czy daje nam radość — „does it spark joy?”. Przenieś to na relacje z ludźmi — czy są one wartościowe, czy przy nich wzrastasz, czy czujesz się w nich zaopiekowan_, docenion_? Szczęśliw_? Nie musisz rzucać kimś od razu w kąt, ale daj sobie przestrzeń do utrzymywania tych kontaktów, które chcesz utrzymywać. Nic ponad. To nie aspiracja życiowa w Simsach, że musisz być przyjacielem świata. Przetnij kabel. Połączenie zerwane.

18. Nie śpij podczas zajęć

Któregoś dnia przeprowadziłam eksperyment — nie zaspałam na zajęcia, zrobiłam makijaż i założyłam coś innego niż piżamę dzienną. I wiecie co? Moje życie nie odmieniło się jakoś diametralnie. Ale czułam się dobrze, jakbym miała wszystko pod kontrolą. A wierzcie na słowo, raczej nie mam. Usłyszałam nawet, że wyglądam jak Miss Wenezueli — nie wiem tylko, czy jak obecna czy następna. Zajęcia w łóżku, choć brzmią kusząco, nie poprawiają koncentracji i nie sprawiają, że pracuje nam się lepiej. Wstań na czas. Odziej się. Możesz poczuć się ciut lepiej, odzyskać kontrolę; że już nie wspomnę o piorunującym wrażeniu, jakie uczynisz na współstudiujących.

19. Przekraczaj granice, ale nie swoje

Nie mówię też, żeby lecieć do Zimbabwe. Ale odważ się, łam ustalone zasady. Odrzucaj to, czego nie uważasz za wartościowe, za pomagające Ci stać się lepszym człowiekiem. Nie musisz rozpoczynać rewolucji — ale wystaw język w stronę reguł, które uważasz za złe. Jednak nie postępuj wbrew sobie — nie rezygnuj z własnych postanowień, które są dla Ciebie ważne. Nikt nie powinien tego od Ciebie oczekiwać. Nie przekraczaj tych granic, które zapewniają Ci poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Chroń siebie. Oddziel własne pragnienia i cele od pragnień i celów innych. Pewnie, czasem mogą iść w parze. A czasem wolą solo.

20. A może pójdź na to morsowanie?

Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej odnajduję jakiś wzór tej dziwnej układanki. Zeszłej zimy nie morsowaliśmy — i gdzie nas to zaprowadziło? Nie mówię, że to naukowo potwierdzone, ale jeśli zanurzenie się w bajorku ma naprawić błędy naszych przodków, za które przyszło nam tak srogo zapłacić to… potrzymaj mi kurtkę. Hartowanie ciała niskimi temperaturami jest ponoć bardzo zdrowe — jeśli, oczywiście, przeprowadzone odpowiedzialnie i bezpiecznie. Wzmacnia odporność, łagodzi stany zapalne mięśni i stawów, poprawia metabolizm, przyśpiesza regenerację. Może to morsowanie nas uratuje? Ale nie chojrakuj, zacznij od zimnego prysznica.

21. Oddychaj

***

 

Teraz tylko uważaj, żeby nie poślizgnąć się na tych płatkach róż rozsypanych przez los pod Twoimi stopami, niczym w kreskówce na skórce od banana. Daj z siebie, ile możesz — nie mniej i nie więcej. Dasz sobie radę.

*Nie byłam nigdy harcerką, ani nawet skautem — dopiszę do listy postanowień.


Autor: Barbara Balicka

Zdjęcia:

Knowyourmeme.com,

Dekowizja.pl,

Instagram,

Autyzm.life

Film: Youtube.com

P.S. Jednym z waszych noworocznych postanowień może być też zaobserwowanie konta @obrazkimile na Instagramie, którego zawartość skutecznie ratuje mnie od załamania nad zupełną beznadzieją istnienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *