Coś na drodze do spokoju – dzieciństwo Cobaina w Aberdeen
Department of Archaeology and Historic Preservation stanu Waszyngton poinformował, że rodzinny dom Kurta Cobaina w Aberdeen zostanie oficjalnie uznany za kulturalnie ważny budynek. Jest to dom, w którym Cobain doświadczył rodzinnych napięć, odkrył pasję do muzyki, i z którego został wyrzucony w wieku 19 lat.
Lee Bacon oraz jego żona Danielle odkupili dom od rodziny Cobainów w 2018 roku za 225 000 $. „Naszym celem jest zrobić z domu projekt ku pamięci młodości i wczesnej kariery Kurta” – mówi Bacon magazynowi „Rolling Stone”. Poza domem Bacon zakupił też budynek o powierzchni ponad 2000 m² w śródmieściu Aberdeen, gdzie zamierza stworzyć „Tribute Lounge and Gallery Cafe” – swoiste muzeum dedykowane Cobainowi, jak i początkom grunge’u. Ma opowiadać historię domu w Aberdeen, który, jak mówi Bacon, będzie można zwiedzić przy specjalnych okazjach, z uwagi na to, że znajduje się w dzielnicy mieszkaniowej.
Rodzice Cobaina przeprowadzili się do domu w Aberdeen w 1968, rok po narodzeniu Kurta i dwa lata przed narodzinami jego siostry Kim, która teraz pomaga przy pracach Lee i Danielle. Ściany tego półtorapiętrowego budynku widziały rozwód ich rodziców, który odcisnął swój ślad na zaledwie ośmioletnim Kurcie. Wtedy też dostał bęben i pierwszą gitarę – elektryczną hawajską – od swojej ciotki Mary. Była aspirującym muzykiem, grała z zespołami w lokalnych barach i to przez nią młody Cobain chodził po sąsiedztwie i śpiewał utwory Beatlesów.
Po rozwodzie Kurt mieszkał z ojcem tylko przez chwilę, póki ten ponownie się nie ożenił. Potem syn stracił jego uwagę. W latach siedemdziesiątych wszyscy się rozwodzili, dzieciaki zwykły pytać: „Dlaczego moi rodzice się nie rozwiodą? Wszyscy inni to robią”. To było plagą pokolenia Cobaina – dorośli niedorastający do oczekiwań dzieci, nie rozumiejący ich potrzeb. Dla niego jednak wraz z rozwodem jego rodziców skończyło się błogie dzieciństwo. Wszyscy byli przerażeni komunizmem, śmiercią z rąk bomby wodorowej, trudno było o poczucie bezpieczeństwa.
Robił więc to, co większość dzieciaków w Aberdeen – rzucał puszkami w przejeżdżające radiowozy, przekonany, że policja jest przeciwko niemu, popalał trawę i czuł się coraz to bardziej wyalienowany, tracąc dziecięcy optymizm.
Kontestacyjny charakter Cobaina zmusił matkę do postawienia syna przed wyborem: znajdź pracę albo się wyprowadź. Tydzień później zastał swoje rzeczy spakowane w pudła. Stał się tułaczem, spał u znajomych, zakradał się potajemnie do piwnicy rodzinnego domu czy też przesiadywał pod mostem Young Street nad rzeką Wishkah – co zainspirowało go do napisania „Something In The Way”. Utworu, który ostatecznie znalazł się na przełomowym albumie Nevermind od Nirvany.
Ten okres życia w dużym stopniu odpowiedzialny był za gorycz, która przewijała się przez muzykę Cobaina aż do momentu jego śmierci w 1994 roku. Dom w Aberdeen jest pomnikiem niepokoju, który nękał całe pokolenie i który ostatecznie zdefiniował brzmienie Seattle. Nawet po sukcesie Nirvany, Cobain mówił, że przecież śpiewają o tym samym, co reszta punków. Stał się gwiazdą, jednak nigdy nie czuł, aby na to zasłużył, aby był jakkolwiek lepszy od pozostałych.
Wjeżdżając do Aberdeen, mija się tabliczkę „Welcome to Aberdeen” i pod nią napis „Come As You Are” – jeden z najczęściej cytowanych tekstów Nirvany. Ma przypominać, że nieważne, kim jesteś, jesteś tu mile widziany. Dom rodziny Cobainów stanie się jednym z wielu miejsc w Abardeen, w których można zobaczyć, jak radosne dziecko, namiętnie słuchające Beatlesów, stało się zakłopotanym Kurtem Cobainem, którego poznał świat.
Autor: Henryk Mamica-Hüsken
Zdjęcie: Flickr