Dla chcącego nic trudnego – Polka na Antypodach
Współczesny świat to nieskończona różnorodność, bogactwo kultur i piękno życia. Nie bez przyczyny mówi się, że podróże kształcą. Jednak czego tak naprawdę mogą nas nauczyć? Jeden impuls, determinacja i trochę szczęścia – tyle wystarczy, aby osiągnąć rzeczy pozornie niemożliwe.
Australia to miejsce tak odległe, że niemal nieosiągalne dla przeciętnego Europejczyka. Inne jest tam prawie wszystko. Rozpoczynając od kultury i tradycji, przechodząc przez mentalności ludzi i ich podejście do życia, na półkuli globu kończąc. Pomimo licznych różnic i tysięcy kilometrów odległości, udało mi się osobiście odkryć piękno tego miejsca. Jak to często w życiu bywa, największe rzeczy przychodzą niespodziewanie. Spontaniczność – właśnie tym słowem można opisać podróż mojego życia. Pakowanie na ostatnią chwilę, niedomykająca się walizka i spóźnienie na własny lot – już od początku wiedziałam, że ta eskapada będzie niezapomniana.
Tak daleka i długa wycieczka wymagała odpowiedniego ekwipunku. Obszerna lektura oraz niezawodny Netflix w telefonie miały być moją ochroną przed nudą podczas wielu godzin spędzonych w samolocie. Niestety przekonanie o zapewnieniu sobie wystarczającej ilości rozrywki skończyło się wraz z pierwszym opóźnieniem lotu. Nie trzeba być wybitnym matematykiem, aby zrozumieć, że przewidywany jeden dzień trasy to nie to samo, co niemal trzydniowa podróż z koczowaniem na przeróżnych lotniskach. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Te niespodziewane zmiany przyniosły mi darmową noc w czterogwiazdkowym hotelu, niezliczone przekąski za free oraz kąpiel w basenie na dachu lotniska z widokiem na cały Singapur. Teraz już wiem, że podróże bez opóźnień są zdecydowanie passe!
Prawdziwa wyprawa do Australii nie istnieje bez kangurów. Jest to niewątpliwie najważniejszy punkt wycieczki. Po powrocie z tego miejsca nikt nie zapyta, jak wygląda Ayers Rock czy Kakadu National Park. Większość pytań będzie dotyczyła właśnie słynnych „roos”. Jak na prawdziwą podróżniczkę przystało i ja wyruszyłam na poszukiwania tych niezwykłych zwierząt. Mój cel był jasny i prosty, jednak sama droga do niego już nieźle pokręcona. Oczywiście nie obyło się bez mylenia autobusów, nazw przystanków i dzielnic, ale czym byłaby podróż bez ekscytującego zagubienia?
Całe szczęście mieszkańcy Australii wiedzą, jak radzić sobie z zabłąkanymi turystami. Kiedy już taki osobnik zostanie namierzony, niemożliwym jest, aby nie dotarł do swojego celu. Nagle wszystkie pozorne utrudnienia komunikacyjne magicznie się rozpływają. Brak odpowiedniego biletu, zły numer autobusu czy przystanek widmo nie są już dłużej problemem. Jeżeli zajdzie taka konieczność, to przy odrobinie życzliwości nawet autobus miejski zamieni się w prywatną taksówkę, która dowiezie cię dokładnie tam, gdzie chcesz. Trudno się więc dziwić, dlaczego „no worries” słyszy się niemal na każdym kroku. Australia z przyjemnością zatroszczy się o to, aby wszelkie zmartwienia zniknęły!
Każda wycieczka to doskonała okazja do zdobycia nowych doświadczeń i lepszego poznania siebie. Bogate kultury, nieznani ludzie i niesamowite miejsca zdecydowanie poszerzają nasze horyzonty. Jednak ile jest w nas odwagi pozwalającej w pełni otworzyć się na to, co nowe? Wszyscy posiadamy ukryte talenty, które często stają się przydatne w najmniej oczekiwanym momencie. Moje odkryła właśnie Australia. Obcy kontynent to niewątpliwe najlepsze miejsce na podjęcie pierwszej pracy, zwłaszcza kiedy wymaga ona kompetencji, których zdecydowanie się nie posiada. Do odważnych świat należy! Kierując się tą zasadą, zostałam „australijską” opiekunką do dzieci. To nowe zajecie pociągnęło za sobą lawinę pierwszych razów. Pierwszy zmieniony pampers, urodzinowe przyjęcie w przedszkolu czy wojna z rezolutną trzylatką o spacerowanie w wózku – każde z tych doświadczeń było podróżą w głąb siebie i swoich możliwości. Jako idealna niania musiałam także rozwinąć zdolności kulinarne. Dla osoby, która miała opanowane przygotowanie trzech podstawowych potraw, było to nie lada wyzwaniem. Jednak nie ma rzeczy niemożliwych. Wystarczyło tylko kilka wieczorów spędzonych z Gordonem Ramsayem, dwa spalone garnki, liczne załamania nerwowe oraz małe oparzenia, aby moja kolekcja popisowych dań powiększyła się.
Odległe wyprawy zawsze niosą ze sobą potencjalne ryzyko. Nie wszystko układa się dokładnie tak, jak to sobie zaplanowaliśmy. Liczne opóźnienia, niespodziewane przygody czy zmieniające się plany dodają każdej podróży niepowtarzalnego uroku. Jedynie wychodząc ze swojej strefy komfortu, naprawdę przekraczamy granicę, odkrywając jednocześnie, co jeszcze możemy osiągnąć. Podstawą sukcesu jest otwartość na nowe doświadczenia. Przerażające na pierwszy rzut oka wyzwania, tak naprawdę wzmacniają nas i naszą świadomość. To one odsłaniają, jacy jesteśmy naprawdę, co nas bawi i zachwyca, a co smuci. Podróżowanie uczy cieszenia się chwilą. Jesteśmy tu i teraz , a to gdzie będziemy jutro, zależy już tylko od nas.
Autor: Oliwia Józefowiak
Zdjęcia: Archiwum prywatne