(nie)Potrzebne pytania #4 – brutalność
Jako jeden z największych fanów horrorów widziałem wiele różnych, przerażających obrazów. Od krwawych metamorfoz po brutalne zabójstwa lub wypadki. Trochę tego się już przed moimi oczami przewinęło. Po tylu latach, oczywiście, takie rzeczy już mnie zbytnio nie ruszają, ale i tak czasem zdarzy się coś, przy czym po prostu nie da się nie odwrócić wzroku. W mojej opinii mistrzem brutalności w filmach jest Guillermo Del Toro. Spośród tych bardziej znanych reżyserów, to właśnie on najczęściej unika „upiększania” obrażeń i stara się je ukazać z jak największym realizmem. Teraz możecie zadać pytanie – czy realistyczna brutalność w filmach Guillermo Del Toro ma jakieś znaczenie?
W tej odsłonie (nie)Potrzebnych pytań skupię się głównie na dwóch filmach – Labiryncie Fauna z 2006 roku i na Kręgosłupie diabła z 2001. Oba dzieła meksykańskiego reżysera wiele łączy. Głównymi bohaterami są dzieci, akcja rozgrywa się w czasie ważnych, historycznych wydarzeń w Hiszpanii i w tle przewijają się wątki fantastyczne. Guillermo specjalnie wybrał wojnę domową. Dzięki temu chciał pokazać, że nasz świat i świat baśni mogą istnieć w tym samym czasie i na siebie wpływać, lecz – wbrew pozorom – to zetknięcie się dwóch światów nie zawsze jest przyjemne.
Policzek i pacha
W wielu filmach, zwłaszcza akcji, bohaterowie biegają z estetycznymi ranami, starannie umieszczonymi w odpowiednich miejscach. Często, pomimo dość sporych obrażeń, i tak udaje im się pokonać wrogów, uratować bliskich i uciec od niebezpieczeństwa. Nie potrafię nawet wymienić kilku, w których bohater choćby jęknął po upadku lub zranieniu się podczas końcowej sekwencji. Takie zagrania w filmach są właśnie czymś, czego Del Toro unika. Wie, czym jest ból i jak ludzie na niego reagują, przez co w swoich dziełach chce pokazywać cierpienie tak realistycznie, jak tylko to jest możliwe.
Jego ulubionym miejscem na zranienie bohatera jest pacha i policzek. W jednym z wywiadów powiedział, że gdy był młody, próbował przeskoczyć przez ogrodzenie,upadł i nadział się właśnie pachą na ozdobny pręt płotu. Mówił, że nigdy nie czuł takiego bólu, jak wtedy. To wydarzenie z przeszłości na tyle zagnieździło się w jego umyśle, że postanowił to pokazać w kilku swoich filmach. Możemy to zobaczyć w Crimson Peak oraz w Kręgosłupie diabła. Według reżysera, zranienie się w pachę przeczy całemu upiększaniu ran, które jest popularne w Hollywood. Guillermo chce pokazywać swoich bohaterów w scenach prawdziwego cierpienia, nieważne kim są, jakie pełnią stanowisko lub na kogo się kreują. Postrzelenie w policzek lub rozcięcie mięśni twarzy to również ulubione sposoby Del Toro na ranienie swoich bohaterów. Dzięki temu, reżyser pokazuje, że ból nie może być czymś ładnym lub gloryfikowanym i nie powinien być „upiększany”.
Często w filmach Guillermo, cierpienie występuje dodatkowo jako kontrast do baśniowych elementów jego dzieł. W Labiryncie Fauna, przygody Ofelii z wróżkami, magicznymi drzewami i potworami są przeplatane brutalnymi obrazami z hiszpańskiej wojny domowej. W jednej scenie dziewczynka ratuje drzewo od zaczarowanej ropuchy, a w drugiej generał morduje butelką mieszkańca pobliskiej wioski za polowanie na króliki. Może to być również metaforą tego, jak świat widzą dzieci, a jak on wygląda naprawdę. Życie jest okrutne, bolesne i trudne. Każdy kiedyś musi dorosnąć i zmierzyć się z prawdziwymi potworami.
Maska
W filmach Guillermo Del Toro brutalne rany i cierpienie służą także temu, by pokazać prawdziwe oblicza bohaterów. Występują one jako kara, ale także jako demaskacja. W Kręgosłupie diabła główny antagonista – Jacinto – przez cały czas pokazuje swoje skryte poglądy faszystowskie. Mężczyzna uważa, że to on rządzi sierocińcem. Nie szanuje współpracowników, terroryzuje dzieci i myśli tylko o sobie. Pomimo tego, że nie brał udziału w wojnie domowej, był i tak po stronie faszystowskiej. Dopiero w połowie filmu, po pierwszym brutalnym spotkaniu z dziećmi, pokazał swoje prawdziwe ja, a symbolem tego było czerwone oko, które miał do końca filmu. Od chwili zranienia w oko, Jacinto nie ukrywał swoich poglądów i zamiarów co do sierocińca.
W Labiryncie Fauna, Generał Vidal kreował się jako osoba schludna i porządna. Prawdziwy perfekcjonista. Przed wszystkimi osobami spoza jego obozu właśnie tak się pokazywał. Tak naprawdę, Vidal był okrutnym dyktatorem, gotowym na pozbycie się każdego, kto stanie mu na drodze. Gdy tylko zaczął tracić kontrolę nad sytuacją przez pomagającą rebeliantom Mercedes i jego pasierbicę Ofelię, przestał ukrywać swoją brutalną stronę. Symbolicznym ukazaniem zdjęcia maski perfekcjonisty była scena, w której Mercedes rozcięła mu brzytwą usta. Od tamtego momentu generał wyglądał jak potwór z zszytą twarzą. Jego celem było pozbycie się swoich problemów,jak najszybciej, nawet jeśli równało się to z zabiciem małej dziewczynki.
Podobny symbolizm znajduje się w Kształcie Wody z 2017 roku. Pułkownik Stricland, podobnie jak Vidal, był perfekcjonistą, kochającym swoją pracę i to, ile władzy posiadał. Na początku filmu potwór, schwytany przez laboratorium Strictlanda, odgryzł mężczyźnie dwa palce. Pomimo tego, że je sobie przyszył, był to pierwszy znak, że powoli zaczyna tracić kontrolę nad sytuacją. Razem z rozwojem fabuły, widzimy jak pułkownik z każdą chwilą popada w szaleństwo, a jego idealne, amerykańskie życie zaczyna się rozpadać, a to wszystko jest ukazane poprzez stan jego palców. W jednej z ostatnich scen, mężczyzna odrywa swoje przyszyte, martwe palce, co pokazuje całkowite popadnięcie w obłęd przez bohatera i to, do czego jest zdolny, by utrzymać swoje stanowisko.
W każdym z wymienionych przeze mnie filmów, potworami nie były magiczne stworzenia takie jak faun, duch czy stwór z rzeki, tylko mężczyźni u władzy, którzy byli gotowi zrobić wszystko, aby tylko utrzymać władzę nad innymi. Każdy z nich, pod przykrywką większego dobra, tak naprawdę chciał tylko być panem swojego małego świata. Guillermo, poprzez brutalność, demaskował antagonistów swoich filmów i pokazywał, kim tak naprawdę byli. Oprócz tego, reżyser chciał również pokazać, jak okrutny i niesprawiedliwy jest świat, w którym żyjemy i że tak naprawdę, życie rzadko kiedy jest piękne i estetyczne.
Autor: Damian Frątczak