Oddam
Zawsze miałam pewien ,,pasyjny” kompleks. Nie pasywny, a ,,pasyjny” właśnie. Polegało to na tym, że kiedy ktoś, ot tak, pytał, jaka jest moja pasja, nie miałam w głowie ani jednej sensownej myśli. Cały konstrukt myślowy, cały misterny plan, budowany przez moje opasłe neurony, nagle rozsypywał się jak cukier, którym ktoś nie trafił do filiżanki.
Przeważnie wychodziłam z założenia, że każdemu osobnikowi został w pewnym momencie życia podarowany, od jakiejś tajemniczej firmy, katalog zainteresowań, gdzie można było, jak w gazetce Avonu, zamówić sobie swoje hobby z dostawą kurierem DPD do domu i płatnością za pobraniem. Problem polegał na tym, że przez niedopatrzenie jakiejś konsultantki-idiotki nie zostałam dopisana na listę klientów ,,Katalogu Pasji”. Z czasem jednak ta wizja przestała mnie przerażać, zaczęłam z nią walczyć, chociażby penetrując Facebook, w poszukiwaniu ciekawych grup zrzeszających ludzi, których łączy wspólna pasja.
Tak trafiłam na grupę ,,Wrocław – oddam za darmo”. W skrócie – wrocławianin, koniecznie we Wrocławiu zameldowany, mieszkający na stałe w mieście Wrocław, z wrocławskim rodowodem – ma do oddania (za darmo!) kilka rzeczy: kosz na bieliznę, golf uciskowy i obudowę na Galaxy S6, więc dodaje na ową grupę post, że odda, że za darmo, że Wrocław, że np. Kozanów, że nieużywane, lub przeciwnie, że zużyte. No i dalej dzieje się magia, bo oto w komentarzach można obejrzeć słynną, znaną już z Polski Ludowej rozgrywkę – ,,Kto pierwszy, ten posiadający od teraz lodówkę Bosch, porysowaną, czwarte piętro, bez windy, Osiedle Mieszczańskie”.
Moja nowa pasja – zbieractwo – wciągnęła mnie do tego stopnia, że wydałam około sześćdziesiąt złotych polskich na bilety tramwajowe. Niczym pielgrzym, zmierzający w czterdziestostopniowym upale do sanktuarium Monte Pellegrino, żeby ucałować bosą stópkę Jezuska koniuszkiem ust, tak ja – pasjonatka, zbieraczka osobowości, zmierzałam na Krzyki, Psie Pole, Osobowice, Brochów. Zmarznięta, zziębnięta, ale dzielna: tu po kosz do zlewu, tu po koraliki na drzwi kuchenne, tu po lakier do paznokci, tu po reklamówkę nakrętek, tu po pilnik do stóp, tu po klatkę dla szynszyla, a tam po kołdrę z mikrofibry. I jak się tak tymi moimi rzeczami, tymi skarbami, tymi kwiatami paproci i odświeżaczami powietrza obłożyłam, obstawiłam, ogrodziłam, osaczyłam, to nie tyle poczułam, że nareszcie mam pasję, o którą mnie już nikt nie pytał – bo drzwi do mieszkania zasłoniłam meblościanką z Ikei, model Ekke za darmo od Teresy z Nadodrza.
Autor: Miriam Olek
Zdjęcie: Instagram
A ja Cię mogę o pasje zapytać, ale odpowiedz na priv. Nie czytam komentarzy!!!!