Odważ się być kiepski!

Joga kojarzy się z wszechogarniającym spokojem i wyciszeniem. Siedząc na macie, można się zatrzymać, powstrzymać natłok myśli. Co za brednie! – myślę, walcząc z paskiem, którym nieudolnie próbuję ścisnąć kostki. (…) Dłonie drżą na pasku, a ja mimochodem rozglądam się po sali. Ze zdumieniem odnotowuję, że moje zmagania… nikogo nie obchodzą.  

Iyengara to jedna z odmian jogi, polecana głównie początkującym. Po kursie można spodziewać się poprawy kondycji, zwiększenia elastyczności ciała i wzmocnienia kości. Najważniejsza jest precyzja wykonywania pozycji, czyli asanów. Aby wprowadzić ciało w idealne ułożenie, wykorzystywane są rozmaite pomoce. Nim ułożymy się na macie, gromadzimy wokół siebie potężny arsenał. W ruch idą wałki, liny, paski, klocki, a nawet krzesła i drabinki. Prawidłowego użycia przedmiotów trzeba się nauczyć. Przyjemność przyjdzie z czasem – pocieszam się, obracając w dłoniach nowiutki pasek, sztywny i nieposłuszny. Nie ma co się zastanawiać. Przechodzimy do kolejnej asany, a ja próbuję wychwycić sposób, w jaki mam ułożyć klocek pod kością ogonową, aby nie przyprawić się o ból krzyża.  

Joga kojarzy się z wszechogarniającym spokojem i wyciszeniem. Siedząc na macie, można się zatrzymać, powstrzymać natłok myśli. Co za brednie! – myślę, walcząc z paskiem, którym nieudolnie próbuję ścisnąć kostki. Wcześniej stoczyłam batalię z kocem, uparcie nie chcącym złożyć się wzdłuż dłuższego boku. Tymczasem wszyscy wokół już weszli do pozycji. Kaja, co ty kombinujesz? – pyta joginka Ewa, czym ściąga na mnie uwagę. Porażka, zawstydzona pragnę zapaść się pod ziemię. Dłonie drżą na pasku, a ja mimochodem rozglądam się po sali. Ze zdumieniem odnotowuję, że moje zmagania… nikogo nie obchodzą. Pozostali kursanci leżą na macie. Ze zgiętymi kolanami i połączonymi stopami rotują bicepsy do przodu – każdy z zamkniętymi oczami, pogrążony we własnym świecie. 

Nauka pozycji i obsługi sprzętów to jedno. Nawet podczas jogi prawdziwa batalia toczy się w umyśle człowieka. Walczymy o dystans do rzeczywistości, odcięcie się od krytyki, której może podlegać każdy niezborny, mniej przemyślany ruch. Skąd to przekonanie, że niezależnie od wykonywanych czynności, wszyscy na nas patrzą i nas oceniają? Szukając odpowiedzi, można dojść do ciekawych wniosków. 

Podczas zajęć nie ja jedna popełniam błędy. Skoncentrowana na własnych działaniach, ledwo rejestruję fakt, że Ewa poprawia pozycję mężczyzny kilka mat dalej. Następnie koryguje ułożenie rąk kobiety z przodu. Walczę nie tylko ze sprzętem, ale i z oporem ciała. Moje mięśnie są sztywnenienawykłe do specyficznego ułożenia, jakie wymuszają niektóre asany. Dopiero po zajęciach orientuję się, że przez ponad godzinę najważniejszym elementem otaczającego mnie mikrokosmosu byłam… ja sama.  

W rzeczywistości, obawiamy się krytycznych spojrzeń tak samo, jak wszyscy, którzy rzekomo poddają nas krytyce. W przestrzeni społecznej najmocniej skupiamy się na sobieTo kosztuje wiele wysiłku poznawczego. W efekcie rzadko starcza nam zasobów na ocenę innej osoby. Chwalmy ludzki egocentryzm! To dzięki niemu możemy być kiepscy w tym, w czym dopiero się doskonalimy i czerpać przyjemność z procesu.  

W szatni uśmiecham się do kursantek, które podobnie jak ja z wolna wracają do rzeczywistości. Nasze twarze są spokojne, ich mięśnie przyjemnie rozluźnione. Ewa daje wycisk! – rzuca jedna z nich, a reszta wymrucza potwierdzenie. Wiem, że przyjdę tu za tydzień, jeśli pandemia (jak zwykle) nie pokrzyżuje mi planów.


Autor: Kaja Folga

Zdjęcie: YouTube/MadFit

Kaja Folga

Studentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim. Czarownica od strony matki. Tropicielka magii na co dzień i grzesznych przyjemności popkultury. Wielbicielka literatury pięknej, szczególnie japońskiej i rosyjskiej. Dla "Nowego" pisze o smaczkach z rzeczywistości, z dystansem, przymrużeniem oka i kotem na kolanach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *