Final Girls, czyli byle przeżyć do sequela
Pozornie zwyczajna dziewczyna z sąsiedztwa, która nie umawia się na randki, stroni od imprez i wszelkich używek. Na tle swoich przebojowych znajomych wypada raczej blado, ale podczas gdy tamci od dawna leżą martwi, ona bierze do ręki nóż i przygotowuje się do ostatecznej konfrontacji z mordercą. I wyjdzie z niej cało, bo to finałowa dziewczyna.
Kobiety w horrorach przez dekady odgrywały mało znaczące role. Zazwyczaj pojawiały się tylko po to, by zaraz zginąć. Podczas kręcenia Ptaków w 1963 Alfred Hitchcock powiedział nawet, że na ekranie zawsze sprawdza się zasada „Torturuj kobietę”, a za najlepsze ofiary uznawał młode blondynki. Jeśli natomiast którejś z bohaterek udawało się przeżyć, to tylko dlatego, że została uratowana przez męskiego protagonistę tak, jak Lila Crane w Psychozie. Kinu grozy faktycznie brakowało silnych żeńskich bohaterek i jako odpowiedź pojawiły się Final Girls. Krzyczące wniebogłosy dziewczyny nie zniknęły tak po prostu z ekranów, przestały jednak bezczynnie stać w obliczu zagrożenia. Zyskały spryt i podejrzliwość, gotowe były do podejmowania ryzykownych działań.
Autorką tego terminu jest amerykańska profesor nauk filmowych Carol J. Clover, która użyła go po raz pierwszy w swojej książce „Kobiety, mężczyźni i piły mechaniczne: Płeć w nowoczesnym horrorze” wydanej w 1992 r. Final Girls zagościły na kinowych ekranach jednak niemal 20 lat przed tym jak nadano im oficjalną nazwę. Jesienią 1974 r. w odstępie zaledwie kilku dni ukazały się Teksańska masakra piłą mechaniczną Tobe’a Hoopera i Czarne święta Boba Clarka, a wraz z nimi postacie Sally Hardesty i Jess Bradford.
Do powstania stereotypu finałowej dziewczyny przyczyniła się natomiast Laurie Strode z zapoczątkowanej w 1978 r. serii Halloween. Podczas gdy jej poprzedniczki nie wpasowywały się stuprocentowo w postawioną przez prof. Clover definicję (obie miały chłopaków i żadna z nich nie pełniła w swojej grupie roli odmieńca), grana przez Jamie Lee Curtis bohaterka była wręcz idealnym przykładem. Inteligentna dziewica, która w piątkowy wieczór, zamiast wyjść ze znajomymi woli dorobić jako niańka. Nie dekoncentrowały jej panujące dokoła pokusy i to być może dzięki temu jako jedyna już na początku filmu potrafiła dostrzec czające się niebezpieczeństwo.
Utożsamianie Final Girls z niewinnością stało się jedną z przyczyn podważania feministycznego wydźwięku motywu. Pod koniec lat 70, dominujący w filmowym świecie mężczyźni zaczęli wykorzystywać fikcyjne bohaterki w celu umoralniania kobiet. Finałowej dziewczynie często nadawano uniwersalne imię jak Chris czy Avery i ubierano ją w zasłaniającą ciało odzież unisex. Na ekranie przeżyć mogła tylko cechująca się skromnością bohaterka, jej wyzwolone seksualnie koleżanki ginęły jako pierwsze. Brytyjska dziennikarka Grace Pullman w owej gloryfikacji czystość dostrzega swoistą karę, którą twórcy chcieli nałożyć na kobiety za emancypację.
Z drugiej jednak strony nieświadomie zmuszono męską widownię do kibicowania, a nawet identyfikowania się z damską heroiną. Bohaterki jak wspomniana już Laurie czy Nancy Thompson z Koszmaru z ulicy wiązów (1984) nie tylko uciekały, w popłochu szukając nowych kryjówek, ale podejmowały próby walki z mordercą. Był to co prawda obraz nieidealny, pozostawiający wiele do życzenia, ale niewątpliwie stanowiący dla kina grozy spory krok naprzód.
Z czasem filmowcy sami zaczęli wyśmiewać stworzone przez siebie reguły i postać finałowej dziewczyny mogła zacząć ewoluować. Jej nowa wersja ujrzała światło dzienne w 1996 r. za sprawą pierwszej części Krzyku. Choć podczas jego akcji bohaterowie niejednokrotnie przypomną słynne zdanie, że tylko dziewice nie umierają w horrorach, złamanie tej zasady nie przeszkodziło Sidney Prescott w zostaniu Final Girl. Mało tego, udało jej się uratować jeszcze kilka innych osób, zacierając w ten sposób kolejny stereotyp, samotnej triumfatorki.
Obecnie w kinie grozy mamy znacznie więcej przykładów finałowych dziewczyn, które wykraczają poza strefę amerykańskich nastolatek z klasy średniej. Ciekawym przykładem jest, chociażby, Thomasin z filmu The vvitch (2015), którego akcja rozgrywa się w XVII-wiecznej Nowej Anglii. Wyjście naprzeciw rygorystycznym zasadom panujących w jej domu, staje się dla bohaterki jedynym sposobem na przetrwanie krwawej masakry. Przemianę przechodzi także Dani z Midsommar (2019) która, choć początkowo kreowana jest na ofiarę, ostatecznie stanie po stronie antagonistów. Nowa era horroru nadaje charakteru nawet postaci Laurie Strode. Obecna na ekranie od przeszło czterech dekad bohaterka, w najnowszych filmach występuje jako żyjąca z traumą przeszłości emerytka, która zrobi wszystko by uchronić kolejne pokolenia kobiet w swojej rodzinie.
Final Girls po dzień dzisiejszy pozostają jedna z najczęściej powracających konwencji gatunku. W ciągu ostatnich miesięcy wątek ten pojawił się nawet w dwóch polskich filmach produkcji Netflixa – W lesie dziś nie zaśnie nikt oraz Wszyscy moi przyjaciele nie żyją. O popularności motywu świadczy też fakt, że tworząc remaki i prequele klasycznych horrorów takich, jak Martwe Zło oraz Coś filmowcy chętnie zastępują główne męskie postacie finałowymi dziewczynami. Na przestrzeni lat bohaterki nie tylko nauczyły się sprawnie walczyć z mordercami, ale zyskały też wewnętrzną siłę, a ich przyszłość w kinie rysuje się w różnorodnych barwach.
Autor: Jessica Krysiak
Zdjęcia: Instagram