Czy można pisać w oderwaniu od polityki? – podsumowanie spotkania z Margaret Atwood
Rok 2020 był okresem pełnym zmian, niepewności i ruchów społecznych. W trakcie pandemii w samej Polsce o prawa walczyła społeczność LGBTQ, młodzi krzyczeli w imieniu naszej planety, a kobiety protestowały po odebraniu im praw. Światem wstrząsnął ruch Black Lives Matter, liberalizacja prawa do aborcji w Argentynie czy burzliwe wybory na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Na temat przyszłości tego świata i roli literatury w jego kreowaniu wypowiedziała się Margaret Atwood.
W świetle jesiennych protestów Strajku Kobiet organizatorzy festiwalu Literacki Sopot postanowili poprosić Margaret Atwood, kanadyjską pisarkę, poetkę i aktywistkę, o rozmowę na temat kierunku w jakim zmierza świat. Pisarka znana jest z feministycznych poglądów oraz zaangażowania w walce ze zmianami klimatu. W trakcie protestów niektóre kobiety wychodziły na ulice przebrane w czerwone stroje podręcznych, nie dziwi więc, że to właśnie autorka Opowieści podręcznej została poproszona o komentarz.
Czas spotkania, styczeń (20), też nie jest przypadkowa – to właśnie w tym miesiącu Literacki Sopot obchodzi swoje dziesiąte urodziny. Rozmowę na Facebook’u poprowadziła Sylwia Chutnik, która zadała pytania o zmieniający się świat, ekologię, prawa człowieka, pandemię i to, jak literatura reaguje na te zjawiska. Live nie został zapisany, dlatego postanowiłam przywołać kilka najciekawszych spostrzeżeń, które padły w jego trakcie.
View this post on Instagram
Na granicy zmiany
Na pytanie o nadzieje związane ze światem po pandemii Atwood zauważa, że czeka nas okres przemian. Wzmożone działania ruchów społecznych, zmiany w świcie polityki, a także kryzys klimatyczny wymuszają stanowcze reakcje. Powrót do starego porządku wydaje się być niemożliwy. Pytanie tylko czy uda nam zmierzyć z nadchodzącymi wyzwaniami i co czeka nas dalej?
Nie przez przypadek właśnie w tym trudnym okresie zauważyć można dużą aktywność obywateli, protesty i manifestacje. Pandemia uwypukliła problemy, z którymi zmagaliśmy się od lat. Nierówności, dyskryminacja i niewydolność starych systemów jest teraz wyjątkowo widoczna. Politycy w obecnym chaosie przerzucają się winą, słabsze grupy nie otrzymują koniecznego wsparcia, a podziały społeczne tylko narastają. Nic dziwnego, że ludzie zaczęli wychodzić na ulice.
Pisarka zauważyła jak wiele podziałów powstało w ostatnich latach w Stanach Zjednoczonych. Poziom dezinformacji i dyskryminacji znacząco wzrósł, a społeczeństwo odzwyczaiło się od sprawdzania wiarygdności treści, które podają im media i politycy. Jak na razie nadzieja leży w obietnicy prezydenta Biden’a o opieraniu się na faktach i aktualnych badaniach naukowych. Już pierwszego dnia postanowił on wrócić do porozumienia paryskiego.
I w samą porę. Atwood odniosła się do swojej rozmowy z Gretą Thunberg, w której obie aktywistki zauważyły, że wciąż robimy za mało, a czas ucieka. Jeśli zmiany klimatyczne będą postępować i dojdzie do degradacji środowiska nie pozostanie już nic, o co będzie można walczyć. Planeta sobie poradzi, ale nasz gatunek już nie. Pisarka żartobliwie zauważa, że w tej sytuacji nie będzie nikogo, kto mógłby czytać jej książki, ale sprawa wciąż pozostaje poważna. Jesteśmy na granicy zmian potrzebujących czasu, którego powoli zaczyna nam brakować.
View this post on Instagram
Nie jestem prawdziwą aktywistką
W trakcie rozmowy Atwood przywołała słowa Polki, która kiedyś poradziła jej, by modliła się, żeby nie miała okazji zostać bohaterką. W odniesieniu do tych słów autorka stwierdza, że nie jest prawdziwą aktywistką. Nie poświęciła temu swojego życia – ma oddzielną pracę, która daje jej ten komfort wypowiadania się na tematy, za które inni mogliby zostać zwolnieni.
Przywołała tu przykład młodych ludzi, którzy w tych niestabilnych czasach wchodzą w dorosłość i od razu muszą walczyć o swoje prawa. Pandemia i idący za nią kryzys gospodarczy, a także zmiany klimatyczne, to właśnie na nich odbiją się najbardziej. Mimo tych wszystkich wyzwań, wciąż musza wychodzić na ulice, by świat ich wysłuchał.
Piszemy w czasach, w których żyjemy
Ważnym elementem rozmowy była zależność literatury i polityki. Pisarka zauważa, że człowiek nie jest w stanie uwolnić się od tego co się dzieje dookoła. Trudno jest pisać książki utopijne w trakcie wojny, ponieważ ludziom ciężko będzie uwierzyć i wejść w przedstawiony świat, a to jest właśnie klucz do sukcesu. Według Atwood czytelnika należy przeprowadzić strona po stronie, pokazując, że wykreowana rzeczywistość ma prawo bytu. Cytując: “jeśli czytelnik nie przetrwa pierwszych pięciu stron, nie przeczyta nawet najpiękniejszej sceny na stronie dwieście sześćdziesiątej”.
Chociaż jednak polityka odbija się w pisanych tekstach, to nie może nic narzucać. Atwood zwraca uwagę na to, że sztuka jest pierwszym zachowaniem całkowicie ludzkim. Jest sposobem wyrażania siebie. Dlatego próba jej kontroli lub cenzury nie ma prawa bytu w wolnym państwie – jest to oznaka reżimu i należy na nią uważać. Autor nigdy nie będzie pisał tego co mu się każe, zawsze znajdzie sposób na przekazanie prawdy między wierszami.
Kolejną wskazówką dla początkujących (i nie tylko) pisarzy jest stworzenie odpowiedniej “skrzynki z narzędziami”. Pisarka zauważa, że każdy autor ma fundament skonstruowany z wszystkich książek, które przeczytał. To właśnie czytanie i obserwowanie sztuki uważa za najlepszy sposób na rozwijanie swojego rzemiosła. Później pozostaje już tylko pisać i doskonalić styl.
Pandemia byłaby nudną książką
Szczególnie teraz artyści stoją przed wielkim wyzwaniem. W trakcie pandemii wielu z nich straciło możliwość występowania przed publicznością, a osoby, które pracują z domu stoją przed sporym wyzwaniem. Kwarantanna sprawia, że jesteśmy ciągle zmęczeni. Nie mamy rutyny, struktury, na której możemy oprzeć nasz dzień. Łatwo wpaść w pętlę chodzenia do lodówki, oglądania seriali i spania, w której chociaż nic konkretnego się nie dziej, to wciąż brakuje czasu.
Na pytanie o to jak ona radzi sobie w tym trudnym czasie, Margaret Atwood radzi stawiać sobie małe wyzwania. Nic wielkiego. Wystarczy codziennie stworzyć listę trzech rzeczy do zrobienia i je zrobić. Nie ważne jak trywialne by to były zadania, nawet jeśli na liście jest podlanie kwiatów, to nie należy tego odwlekać. Tak samo jest z pisaniem. Trzeba je zaplanować, a następnie usiąść i pisać. Innego sposobu nie ma.
Pandemia to monotonny i męczący czas. Niezależnie od wszystkich zmian zachodzących na świecie, z punktu widzenia jednostki nie za wiele się dzieje. Jedyne co nam pozostaje to dać z siebie wszystko, żeby wygrać walkę z wirusem, a później działać, uważnie obserwując zmieniający się świat.
Autor: Izabela Korona
Zdjęcie: Instagram