Letnie festiwale pod znakiem zapytania
Odwołany festiwal to nie tylko wielkie rozczarowanie dla fanów muzyki. Wielomiliardowy przemysł muzyczny stoi na rozdrożu; decyzje o przełożeniu wydarzeń będą miały długofalowe skutki dla organizatorów, sponsorów, promotorów, a przede wszystkim dla artystów. Równolegle z liczbą zarażeń wzrasta obawa, czy fala decyzji o przekładaniu festiwali muzycznych, z Coachellą, Glastonbury i Primavera Sound Festival na czele, dotrze także do Polski.
Jak wspominają promotorzy Off Festiwalu w stanowisku opublikowanym tydzień temu, festiwale są ostatnim ogniwem łańcucha, “w którym artyści, kluby, produkcja i wiele innych podmiotów już cierpi z powodu poważnej sytuacji, w której się znaleźliśmy”. Wszystkie zgromadzenia i imprezy, zgodnie z zakazem zgromadzeń, nie mają obecnie prawa bytu, w związku z tym cały przemysł muzyczny systematycznie traci źródła przychodów.
Organizacja w zawieszeniu?
Zorganizowanie wydarzenia pokroju Offu czy Open’era często zajmuje okrągły rok, wymaga ogromnych środków i rozplanowania strategii logistycznych, aby się odbyło zgodnie z procedurami. Obecnie, wraz z sytuacją epidemii, pojawia się pytanie, czy w lipcu lub sierpniu, kiedy mają się odbyć największe festiwale zaplanowane w Polsce, organizatorzy będą w stanie zapewnić całkowite bezpieczeństwo uczestnikom?
Kilka dni temu agencja Alter Art udostępniła stanowisko dotyczące Open’era; przygotowania dalej trwają, a na ten moment organizatorzy nie widzą przesłanek, aby odwołać tegoroczną edycję. Również Orange Warsaw Festival ogłosił, że zespół wciąż pracuje zdalnie nad sfinalizowaniem prac organizacyjnych, choć jest przygotowany na różne scenariusze. Katowicki Fest, który ma się odbyć w sierpniu, na razie wciąż ogłasza nowych artystów, natomiast Off, oraz inne, mniejsze festiwale pod szyldem Alter Artu, w oświadczeniu zgłaszają gotowość, aby “wspólnie wziąć na siebie odpowiedzialność” i “zapewnić najlepsze i najbezpieczniejsze warunki dla festiwalowej społeczności.”
Przywilej konsumenta
Fani muzyki, którzy zakupili bilety na ulubione festiwale, nie powinni stracić nic poza okazją zobaczenia ulubionego artysty. Teoretycznie, jeśli data wydarzenia zostanie przeniesiona lub całkowicie odwołana, konsument otrzymuje całkowity zwrot ceny biletu. Jednak niektóre z portali internetowych przewidują, że jeśli coś stanie się z nią z powodu “siły wyższej” (choć pewnie prawnik piszący regulamin nie przewidywał światowej epidemii), to firma nie ma obowiązku zwracania kosztów biletu – tak czytamy m.in. w regulaminie firmy dystrybuującej bilety przez internet, e-bilet.pl. Wszystko zależy zatem od sprzedawcy, od którego zakupiliśmy wejściówkę.
Od drugiej strony – artyści mogą zostać z niczym
Szczęśliwy jest ten, kto w umowie ma ubezpieczenie. Największym gwiazdom muzyki niestety wielotysięczne zyski z koncertów przechodzą koło nosa. Odwołania koncertów trafią jednak najbardziej w mniej znane zespoły i niszowych artystów, dla których występ na festiwalu często generuje najwięcej popularności, fanów i, oczywiście, przychodów, tak ważnych, aby opłacić promotora, managera, techników…
Lista ciągnie się w nieskończoność
Po podjęciu tej trudnej decyzji organizatorzy są zobowiązani (zgodnie z własnym regulaminem) wypłacić pensje całej obsłudze wydarzenia, sponsorom, stronie realizatorskiej, a także współorganizatorom. Kwoty, które utracą w przypadku odwołania największe festiwale w Polsce, może zobrazować fakt, że w zeszłym roku w miasto Gdynia w ramach współpracy z Open’erem zapłaciło Alter Art.’owi 4,37 mln zł; w końcu Open’er to także świetna promocja miasta.
Ale festiwal to nie tylko branża muzyczna. Różni dostawcy, sprzedawcy i gastronomia ucierpią z powodu odebrania im możliwości oferowania swoich usług. Dla małych, niezależnych foodtrucków festiwal to często jedyna okazja w sezonie, aby wygenerować przychód mogący utrzymać biznes przy życiu przez cały rok. Jeśli dodamy do tego zapowiadany kryzys ekonomiczny, możemy się spodziewać upadku wielu prywatnych, lokalnych firm.
Przykrych decyzji przybywa
Na razie z większych festiwali sytuację opanował Enea Spring Break 2020; został przełożony z 23-25.04 na 10-12.09. Wrocławski Jazz nad Odrą ogłosił, że przenosi inaugurację 56. edycji festiwalu na 6 października; dodatkowo odbędzie się ona w nowym miejscu – w Hali Stulecia, a ceny biletów zostaną obniżone.
Koncerty przełożyli też m.in. Taco Hemingway, Sokół, Bedoes, Mata i Happysad. Inaczej wygląda sytuacja zagranicznych artystów – wielu po prostu zrezygnowało ze swoich występów. Koncerty odwołał zespół Green Day, Justin Bieber, trasę przełożyli The Rolling Stones i długo wyczekiwany reunion muzyków z Rage Against the Machine. Dodatkowo, w związku z indywidualnymi decyzjami artystów i ich agencji, line-upy festiwali mogą się zmienić.
Nie wszystko na marne?
Zgodnie z zakazem imprez masowych w Polsce możemy się spodziewać, że wszystkie wydarzenia i festiwale zaplanowane na przyszłe, wiosenne miesiące zostaną przełożone lub odwołane. Nikt nie wie, ile potrwa sytuacja, w której się znaleźliśmy, a organizatorzy i artyści trwają w zawieszeniu. Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak mieć nadzieję, że do wyczekiwanego lata epidemia zdąży wygasnąć. A sam fakt, że tak długo przebywaliśmy w domach, może uczynić letnie (oby) festiwale niepowtarzalnym doświadczeniem.
Autor: Aleksandra Simla
Zdjęcie: https://www.instagram.com/p/B1kPdzoIM4y/