Silny związek w słusznej sprawie – tajemniczy mężczyzna i Fundacja Olgi Tokarczuk

Podobno jedynie sześć kontaktów dzieli nas od dowolnej osoby na świecie – tak mówi „teoria sześciu stopni”. W mojej historii wystarczyła jedna osoba. Kto? Przez dłuższy czas sama nie wiedziałam, kim była. Jednak gdy to odkryłam, okazało się że Olga Tokarczuk dostała Nobla, a w sobotę miała miejsce inauguracja założonej przez nią Fundacji.

Całkiem niedawno pracowałam we wrocławskiej księgarni-sieciówce, która mieści się w okolicach placu Solnego. Nie sposób zliczyć, ilu klientów dziennie pojawiało się przy kasie, trzymając w dłoni upragniony egzemplarz książki. Jacy byli? Różni – kulturalni, mili, opryskliwi, niezdecydowani, poszukujący, w każdym razie dość łatwi do zdefiniowania. Księgarnię odwiedzała też pewna osoba, która stanowiła dla mnie zagadkę – wchodził właściwie niezauważony, kierując się niemal od razu do konkretnego regału. Dokładnie wiedział, czego szuka.

Dużo czasu spędziłam na obserwowaniu owej postaci zza kasy. Często półki, które nadawały się do przetarcia, dziwnym trafem znajdowały się blisko niego, a jeżeli jakaś książka zsunęła się z półki, jej miejsce niemal zawsze znajdowało się w pobliżu mężczyzny – szukałam punktu zaczepienia, pretekstu do rozpoczęcia rozmowy.

Sytuacja zmieniła się, kiedy Oldze Tokarczuk przyznano nagrodę Nobla. I nie chodzi o to, że ruch w księgarni zrobił się tak duży, że nie mogłam „polować” na Nieznajomego.

Zaczęłam widzieć jego twarz podczas porannego przeglądu prasy, jednak nie znikała z kolejnymi łykami kawy, przez co nie mogłam wytłumaczyć swojego obłędu wczesną godziną obudzenia. Widziałam tę twarz na Facebooku, udostępniali ją moi znajomi. Oszalałam. A z tego szaleństwa zajrzałam na portal plotkarski, jakby już nic gorszego nie mogło mnie spotkać. „KIM JEST MĄŻ OLGI TOKARCZUK?”, „TYLKO U NAS 10 ZDJĘĆ MĘŻA NOBLISTKI!” – po przeczytaniu tych nagłówków zamarłam.

Gościem księgarni był (a może nadal jest?) Grzegorz Zygadło, który jak sam mówi: „jest prawą ręką Olgi Tokarczuk”.

W sobotę oficjalnie rozpoczęła się działalność Fundacji Olgi Tokarczuk, której prezesem został właśnie Zygadło. Chcą skupić się na wspieraniu działalności kobiet, a także zwrócić uwagę na to, jak ważna jest kwestia ochrony zwierząt. Myślę, że Fundacja będzie się mogła swobodnie rozwiązać i wszyscy rozejdziemy się do domów, kiedy uda się w przyszłości doprowadzić do tego, że prawa zwierząt znajdą się w konstytucji tego kraju, ale też innych krajów. W tym kierunku będziemy działać, pamiętając o starej maksymie Ghandi’ego, który mówił, że każda idea na początku budzi oburzenie, później śmiech, a w końcu zostaje uznana za oczywistość – mówiła Tokarczuk. „Przyszłość”, „równość”, „twórczość” i „czułość” to cztery słowa, które definiują cele organizacji.

Wśród założeń programowych znalazła się m.in. „Kosmiczna odyseja”, która pomoże dziewczynom w wieku 14-18 lat rozwijać zainteresowania artystyczne czy naukowe poprzez stypendium. Natomiast program „What if women made films…” ma pomóc kobietom, które ukończyły 40. rok życia w zadebiutowaniu lub w „drugim debiucie”. Uczestniczki będą pracowały nad adaptacją wybranego dzieła literackiego, a scenariusz stworzą pod okiem mentorów.

Zgodnie ze słowami Julio Cortázara: przypadkowe spotkanie jest czymś najmniej przypadkowym w naszym życiu – plan na jutro: spróbuj porozmawiać z osobą, która uśmiechnęła się do Ciebie na ulicy. Kto wie? Może niedługo otrzyma Nobla?


Zdjęcie: Instagram @tokarczuk_olga

Autor: Aleksandra Orłowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *