Sowy, wiśniowe placki i Czarna Chata – witajcie w Twin Peaks

„Diane, 24 lutego, godzina 11:30. Wjeżdżam do Twin Peaks, pięć mil na południe od granicy z Kanadą, dwanaście na zachód od granicy stanu. Jeszcze nigdy w życiu nie widziałem tylu drzew.” – równe 31 lat temu agent Dale Cooper dostał wezwanie o tajemniczej śmierci Laury Palmer i na zawsze odmienił oblicze seriali telewizyjnych.  

Telewizja lat 80. przyzwyczaiła widzów do raczej prostych treści. Codziennością w każdym domu stały się niezbyt ambitne opery mydlane i sitcomy. Opowieści kryminalne na małym ekranie były natomiast dość schematyczne – na każdy epizod przypadało osobne, zamknięte śledztwo. Czegoś w podobnym stylu oczekiwały właśnie amerykańskie rodziny, które w 1990 zasiadły przed telewizorami w celu obejrzenia najnowszego serialu stacji ABC. Szybko jednak okazało się, że Miasteczko Twin Peaks nie będzie kolejną zwyczajną opowieścią o morderstwie nastolatki.

W tamtych czasach jednoznacznie kino kojarzone było z kulturą wysoką, a telewizja z niskiej jakości rozrywką dla mas. Tę granicę stopniowo zacierać zaczął David Lynch. Wcześniej nikt nie spodziewał się, że nagradzany i nominowany do najważniejszych nagród filmowych reżyser mógłby zająć się kręceniem serialu. Wraz ze scenarzystą Markiem Frostem udało mu się jednak przenieść swój przepełniony surrealizmem artystyczny styl na zupełnie nowy format. Ich wspólne dzieło zręcznie mieszało różnorodne gatunki i łamało wówczas panujące konwencje. Przykładowo, podczas gdy inne telewizyjne kryminały osadzane były w metropoliach, a przestępstwa najczęściej miały podłoże rasistowskie, Lynch sprowadził zbrodnię do małego miasteczka w stanie Waszyngton. Chciał tym zaburzyć wizję amerykańskiej utopii i pokazać, że za każdym białym płotem mogą kryć się mroczne sekrety.

O tym, że Twin Peaks to miejsce charyzmatyczne samo w sobie widz może przekonać się już podczas oglądania openingu. Na jego kadrach elementy natury mieszają się z pracą ciężkich maszyn w tartaku. Poza małym ptakiem na początku nie ma żadnego innego śladu żywej istoty. Całość utrzymana jest w chłodnej kolorystyce, a nad miastem unosi się mgła, która później stała się jednym ze znaków rozpoznawczych serialu. Klimatu dodaje muzyka autorstwa Angelo Badalamentiego.

W istocie soundtrack nie jest tu jedynie dodatkiem, a prawdziwie integralną częścią narracji. Kilka aranżacji kompozytora na przestrzeni lat zyskało status niemal kultowych. Jednym z najbardziej znanych jest Laura Palmer’s Theme, grany w pierwszej scenie odcinka pilotażowego, gdy nad brzegiem rzeki zostaje odnalezione ciało tytułowej bohaterki. Zamiast dobrać do dramatycznej sceny równie wstrząsającą muzykę, twórcy postawili na dość spokojny utwór. Sam fakt odnalezienia martwej dziewczyny wciąż był przerażający, ale subtelna muzyka podkreśliła też jej piękno. Zawinięta w folię Laura wyglądała niczym śpiąca lalka.

Innowacyjnym elementem storytellingu jest też wielowątkowość. Podczas gdy inne seriale koncentrowały się na losach kilku postaci, w Twin Peaks jest ich ponad 30 i każdy posiada swoją własną, odrębną historię. Bohaterowie są świetnie wykreowani, nierzadko dziwaczni, ale przez to zapadający w pamięć. Główną rolę w serialu gra, znany z poprzednich filmów Lyncha, Kyle MacLachlan. Wciela się on w Dale’a Coopera – charyzmatycznego, lubującego w czarnej kawie i wiśniowych plackach agenta FBI. Do najciekawszych postaci można zdecydowanie zaliczyć Pieńkową Damę (Catherine Coulson) wierzącą w magiczne zdolności drewnianego klocka oraz dr Jacoby’ego (Russ Tamblyn) — terapeutę i byłego hipisa w niebiesko-czerwonych okularach. Oprócz tego mamy jeszcze Audrey Horne (Sherilyn Fenn), licealną femme fatale, Nadine (Wendy Robie) — kobietę, której po nieudanej próbie samobójczej wydaje się, że znów jest nastolatką i Lelanda Palmera (Ray Wise), tracącego zmysły ojca Laury (Sheryl Lee). Ona sama zresztą, choć martwa, z ekranów nie znika. Na ścianach wiszą jej zdjęcia, mieszkańcy stale ją wspominają, a jej dusza przebywa w tajemniczym miejscu zwanym Czarną Chatą.

W przypadku tej historii mamy też do czynienia ze storytellingiem transmedialnym, który do tej pory wykorzystywały jedynie komiksowe uniwersa oraz filmowe sagi pokroju Gwiezdnych Wojen. Jeszcze podczas emisji pierwszej serii na rynku wydawniczym pojawił się Dziennik Laury Palmer napisany przez córkę Davida Lyncha – Jennifer. Opowieść znana z telewizji została w ten sposób przeniesiona do medium drukowanego. Prowadzone z pierwszoosobowej perspektywy zapiski tytułowej bohaterki nie uzupełniały wprost fabuły, ale pozwoliły fanom spojrzeć na nią z innej perspektywy. W późniejszych latach Mark Frost wydał kolejny dodatek, książkę Sekrety Twin Peaks, która skupiała się na miasteczku, jego mieszkańcach i dodatkowo rozbudowała całe uniwersum.

O krok dalej posunął się Lynch w 1992 r. i za sprawą filmu Ogniu krocz ze mną przeniósł serial na wielki ekran. Zaprezentowany premierowo podczas 45. festiwalu w Cannes obraz stanowi zarówno prequel, jak i sequel. Opowiada on o ostatnim tygodniu zagadkowego życia Laury Palmer oraz w pewnym stopniu rozjaśnia zakończenie drugiego serialu, który postawił widzów z absolutnym cliffhangerem na długie lata.

Powrót Twin Peaks, tym razem znowu w formie serialu, był niewątpliwie spektakularnym wydarzeniem. Choć wielu widzom w pamięci pozostało słynne „Do zobaczenia za 25 lat” wypowiedziane przez Laurę, nikt nie spodziewał się, że faktycznie będzie to miało miejsce. W 2017 r. na stacji Showtime premierę miał liczący 18 epizodów trzeci sezon. Skupia się przede wszystkim na losach agenta Coopera, który próbuje wydostać się z Czarnej Chaty, podczas gdy po świecie od ćwierćwiecza grasuje jego zły klon.

Najnowsza odsłona znacznie poszerza perspektywę. Powracają starzy bohaterowie, z których część doczekała się potomków, ale nie brakuje też nowych, zupełnie z miastem niezwiązanych. Ciekawym elementem jest niejakie powołanie do życia Diane. Tajemnicza kobieta, do której Cooper w poprzednich sezonach nagrywał swoje audio taśmy, ma teraz twarz Laury Dern i stanowi jedną z najbarwniejszych postaci serii. Twin Peaks nowej ery powala też rzucić inne światło na Ogniu krocz za mną. Dotąd niezrozumiałe wątki zostają rozbudowane i okazują się kluczowymi dla całej historii.

Charakterystyczny styl Lyncha widoczny jest w każdym odcinku. Dramaty bohaterów łączą się z humorystycznymi scenami, surrealizm i motywy senne z przyziemnością. Estetyka oraz symbole wciąż odgrywają ważną rolę, a technologiczny rozwój, jaki dokonał się w przeciągu ponad dwóch dekad, tylko ułatwił reżyserowi zrealizowanie swoich najdziwaczniejszych wizji. Widać to szczególnie w ósmym odcinku serii, gdzie przedstawione zostają narodziny zła w postaci demonicznego BOB-a. Choć trzeci sezon sporo wyjaśnia, David Lynch nie byłby sobą, gdyby stworzył w pełni logiczne zakończenie. Widzowie zostali pozostawieni z całą gamą nowych zagadek, które nie dadzą o sobie zapomnieć przez co najmniej kolejnych 25 lat.

W Polsce aktualnie serial Twin Peaks można oglądać na platformie HBO GO.


Tekst: Jessica Krysiak

Zdjęcia: Pinterest

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *