The Politician sezon II – recenzja

The Politician to najnowsze serialowe dzieło Ryana Murphy’ego. W ostatnich tygodniach premierę miał już drugi sezon tej produkcji, wyśmiewającej absurdy współczesnej polityki. W nowych odcinkach dalej śledzimy grupę tych samych bohaterów, próbujących wygrać wybory. Tylko, że tym razem stawka jest o wiele wyższa. W drugim sezonie nie ma przedstawionych kolejnych wyborów na przewodniczącego szkoły, lecz na senatora Nowego Jorku.

Koncept The Politician pozostał taki sam; serial ma w przerysowany sposób ukazywać realia współczesnych wyborów, ale także parodię życia bogatych dwudziestolatków z Californii. Pomimo tego, w drugim sezonie twórcy postanowili jeszcze bardziej skupić się na nieczystych zagrywkach polityków i wywoływaniu skandali. Praktycznie co odcinek na powierzchnię wychodziły brudy któregoś z kandydatów, co w pewnym momencie stało się nie tyle męczące, co bez sensowne. Niektóre z tych skandali nawet odrobinę nie rozwijały fabuły i można było odnieść wrażenie, że twórcy o nich zapomnieli w trakcie nagrań. Oprócz tego, w drugim sezonie, podobnie jak w pierwszym, postanowiono ukazać problemy współczesnego świata tj. rasizm, cultural appropriation, kryzys klimatyczny, seksizm i ageizm.

Jednym z najważniejszych motywów, jaki się przewijał w serialu, był rozłam pomiędzy młodymi a starszymi wyborcami. W każdym odcinku można było zobaczyć, jak kandydaci walczyli o głosy, próbując przypodobać się jednej z stron. Najlepszym przykładem tego podziału był odcinek, zatytułowany Wyborcy, pokazujący historię matki i córki, które w dniu wyborów pokłóciły się z powodu różnic w poglądach politycznych. Cały ten odcinek skupia się wyłącznie na wyborcy i tym, jak odbiera kampanie obu kandydatów. Widzimy, jak łatwo można zniechęcić kogoś do siebie albo przyciągnąć, ale także, jakie wartości są najważniejsze dla danej grupy wyborców.

Dzięki temu, że w obu sezonach występuje ta sama obsada, poziom gry aktorskiej i komizm pozostały na tym samym poziomie. Na pewno należy pochwalić Laurę Dreyfuss i Julię Schlaepfer za ich kreacje. W drugim sezonie, na stałe dołączyły Bette Midler (Hadassah) i Judith Light (Dede), które były najlepszą częścią tego sezonu, zwłaszcza Bette. Obie aktorki stworzyły realistyczne, a zarazem przerysowane postaci dwóch silnych kobiet. Każda scena z Hadassah i Dede była zabawna i wciągająca. Jeśli jest coś, czego nigdy nie zapomnę z tego serialu, to właśnie będzie postać Jessiki Lange z pierwszego sezonu i postać Bette Midler z drugiego.

Oczywiście, nie jest to produkcja bez wad. Tak jak wcześniej wspomniałem, wiele skandali, mających zniszczyć czyjeś szanse na wygraną, do niczego nie prowadzi, niektóre niczym się od siebie nie różnią (np. chyba trzy razy przewijał się wątek życia w poligamicznym związku, z czego tylko raz sprawiał on poczucie zagrożenia dla kampanii wyborczej). Niestety dużym minusem są także zmiany, jakie zaszły w niektórych bohaterach. Kilkoro z nich w połowie sezonu zaczęło się zachowywać nieracjonalnie, jakby pracowali w sztabie wyborczym od kilku dni. Najgorsza zmiana spotkała Infinity, która w pierwszym sezonie była jedną z najciekawszych postaci serialu. Dziewczyna nagle stała się fanatyczką ekologiczną i zachowywała się kompletnie nieracjonalnie (zwłaszcza pod koniec sezonu).

Drugi sezon The Politician na pewno spodoba się fanom twórczości Ryana Marphy’ego i Brada Falchuka, szczególnie wielbicielom Glee bądź Scream Queens. Nie dorównuje on może poziomem pierwszemu sezonowi, ale i tak jest warty obejrzenia. Pomimo swoich minusów i niedociągnięć, serial pokazuje widzom wiele problemów, dotykających współczesnych ludzi i pozwala na rozpoczęcie dyskusji, np. o tym, że możemy walczyć z kryzysem klimatycznym. Patrząc na zakończenie, można się domyślać, że powstanie jeszcze co najmniej jeden sezon The Politician. Będę dalej na niego czekał, ale na pewno będę miał mniejsze oczekiwania odnośnie do nowego sezonu.


Autor: Damian Frątczak

 

Damian Frątczak

Zajmuję się głównie działem kultury. Kocham filmy, szczególnie horrory (nawet te kiczowate i tanie z 2003), ale także interesuję się muzyką i ogólnie popkulturą. Od dziecka jestem fanem simsów, filmów Guillermo del Toro i twarzy Nicholasa Cage'a.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *