O ptaszkach, spanku i studenckim życiu
Kto nigdy nie cierpiał przez brak energii niech pierwszy rzuci… radą. Każdemu zdarza się zarwać noc, obudzić się w ciężkim stanie z twarzą zombie lub żyć na wyczerpanej baterii przez kilka dni. Okres zaliczeń to właśnie ten moment, w którym kawa zastępuje sen, a komputer to nowa poduszka. Niestety, próbując nadganiać, nie dość, że robisz coś dokładnie odwrotnego, to jeszcze szkodzisz swojemu zdrowiu. Chodź, opowiem ci o ptaszkach i spanku, a może nawet dam jakąś radę.
Wszyscy tykamy. Dokładniej tykają nasze zegary biologiczne, odpowiadające za rytm, którym żyjemy na co dzień. Są one czułe między innymi na światło oraz temperaturę i regulują dużą część aktywności. Zależne od nich jest to, kiedy żołądek zachęca do otworzenia lodówki nie tylko w poszukiwaniu motywacji, a także kiedy trzeba biec do łazienki. Jednym z bardzo ważnych skutków ich działania jest chronotyp, czyli indywidualne preferencje dotyczące pór snu i czuwania.
Jakim ptakiem jesteś?
W zależności od tego, kiedy usypiamy i kiedy się budzimy, każdego z nas można przypisać do jednego z trzech typów chronotypu – słowika, sowy lub mieszanego. Pierwszy z nich to ranny ptaszek, czyli osoba, która o 5-6, a czasem nawet wcześniej, wstaje wypoczęta i gotowa do działania, za to wieczorem traci energię i we wczesnych godzinach ucieka do łóżka. Uważani za bogów produktywności, ci ludzie wprawiają innych w osłupienie, biegając o 7 po parku. Czy ktoś ich goni?! Nie, oni po prostu mają energię.
Kolejny jest typ mieszany. Najczęściej spotykany, dlatego też do niego dopasowany jest rytm całego świata. To dzieci Słońca – wstają o 7-8, gdy ono już króluje na niebie, by po jego zachodzie zacząć tracić siły i paść na twarz przed północą. Nikt nie ma im nic do zarzucenia. Wstają na tyle wcześnie, żeby móc bez trudu pracować na etacie i kładą się po piątkowym wyjściu na miasto. To ci biedni ludzie idąc do sklepu po bułki na śniadanie, narażeni są na obserwowanie podejrzanie aktywnych skowronków.
Jedynie sowy się tym nie przejmują. Unikają porannych dysonansów, przekręcając się na drugi bok. Siódma rano? Przecież to wciąż noc. Proszę być ciszej! Najprawdopodobniej najbardziej narażona na stygmatyzację grupa. Od zawsze słyszą, że są leniwi, choć gdy inni smacznie śpią, oni zaczynają pracę. To prawda, że wstają o 9, no może 10… w każdym razie przed południem, ale to nie ich wina, że Morfeusz zazwyczaj przypomina sobie o nich po 1-2 w nocy. Do tej pory zapełniają sobie czas pracą, której niestety nikt nie widzi.
Niestety właśnie przez to, że świat dostosowany jest do jednej grupy, pozostałe na tym cierpią. Skowronkom ucieka życie towarzyskie, przy czym sowy tracą sen, który jest bardzo ważny. Przez to są narażone na tzw. społeczny jet lag. Są zmuszeni do wstawania o porach, które dla nich to czas snu i właśnie wtedy wymaga się od nich największej produktywności. Ludzie uważają ich za leniwych, a tak naprawdę ich mózg jest gotowy do pracy dopiero pod koniec przeciętnej zmiany. Następnie w nocy mają problem z zasypianiem, więc śpią zdecydowanie krócej niż życzyłby sobie tego ich organizm.
Takie niedostosowanie zegara biologicznego do powszechnie panujących norm prowadzić może do wielu nieprzyjemnych konsekwencji. Większa szansa na zachorowanie na otyłość, cukrzycę, a także zaburzenia psychiczne, brzmi źle? Takie pechowe życie nocnych marków, niestety bywa też dość krótkie. W grupie rówieśniczej to raczej skowronki i mieszani będą mieli tą nieprzyjemność przeżycia sowiego przyjaciela. I powinien to być problem szczególnie istotny dla studentów, bo to właśnie oni razem z nastolatkami najczęściej zaliczają się do typu wieczornego.
Co jeszcze podbiera nam spanko?
Fakt, że na porannych zajęciach części ludzi nie ma, a inni już od dłuższego czasu nie wychylili głowy zza otwartego laptopa nikogo szczególnie nie dziwi. Spanie po ciężkiej nocy, to przecież nic nadzwyczajnego. Oczywiście stracą wiele z wykładu czy ćwiczeń, ale nadrobią to wieczorem, gdy mózg odpali się na nowo, prawda? No i tu tkwi problem, ponieważ nie zawsze tak jest. Dość częstym problemem są zaburzenia snu, a co za tym idzie, głowa też działa gorzej.
Zaburzenia mogą być wynikiem wielu rzeczy. Po pierwsze jest to o czym już wspomniałam – chronotyp niedopasowany do przeciętnego rytmu społeczeństwa. Wiąże się to z niedoborem snu i rozregulowaniem cyklu dobowego. Przyczyną mogą być też różne choroby psychiczne takie jak depresja, której często towarzyszy bezsenność, a także choroby fizyczne np. dróg oddechowych niosące za sobą bezdech senny. Nierzadko też zdarza się, że sami zapewniamy sobie zaburzenia snu, utrwalając szkodliwe nawyki.
Niezależnie od przyczyny, zaburzenia snu mogą być bardzo uciążliwe. Mają też wiele twarzy. Większość osób utożsami je z bezsennością, co nie jest prawdą. Tak samo niekorzystne mogą być nadmiar snu lub jego zła jakość. We wszystkich tych przypadkach, niezależnie od ilości snu, będzie brakować energii. Może być to bardzo mylące, szczególnie jeśli osoba cierpiąca na zaburzenia śpi bardzo regularnie dbając o odpowiednią ilość, ale przez nieodpowiednią higienę snu i tak budzi się zmęczona.
Umyj rączki, wyszczotkuj zęby i wyłącz telefon
Pojęcie higieny snu może wydawać się dość abstrakcyjne, szczególnie, że rzadko kto tłumaczy co ono dokładnie oznacza. Jest to jednak niezbędna rzecz, żeby utrzymać zdrowie. Szczególnie teraz, w trakcie pandemii i dodatkowo sesji, wielu z nas samodzielnie rozregulowuje sobie rytm dobowy. Praca po nocach, przed monitorem z nieodłącznym kubkiem kawy. Wszystko, żeby zdążyć z terminem! Nie dość, że to niezdrowe, to jeszcze przynosi efekty przeciwne do zamierzonych. Żegnaj skupienie i produktywność.
Rzeczy, o które najlepiej jest w tej sytuacji zadbać nie są bardzo skomplikowane, ale zdecydowanie będą wymagać dużo samodyscypliny. Najważniejsza jest regularność. Nie ważne, słowik, mieszaniec czy sowa, stałe godziny snu to podstawa. Jak to zrobić, gdy oczy się nie zamykają? No i tu zaczynają się schody.
Po pierwsze przed snem nie należy pracować lub wykonywać czynności typowo aktywizujących. Kardio sprawdzi się rano lub popołudniu, a ekscytujące rozmowy z przyjaciółmi lepiej zostawić na kolejne spotkanie przy kawie. A jeśli już o kawie mowa, to należy odstawić ją na min. 4 godziny przed snem. Studenci wybaczcie mi, ale to samo tyczy się alkoholu. No i tu już o wybaczenie nawet nie proszę, bo telefonowi też trzeba powiedzieć dobranoc przynajmniej na godzinę przed snem, a najlepiej dwie.
To oczywiście nie są łatwe rzeczy. Wszystkie te nawyki wymagają ciężkiej pracy, ale co może być lepszą motywacją niż spanko? Nic! Jeśli jednak powrót do regularności oraz odstawienie kofeiny i niebieskiego światła nie pomoże, to polecałabym wybranie się do lekarza. Sen jest na tyle ważny dla naszego zdrowia, że lepiej nie spisywać go na straty. Dobranoc.
Autor: Izabela Korona
Zdjęcie: christels