Zakupy w czasach zarazy

W poniedziałek przyszła kawa. We wtorek karma dla psa. W środę nic nie przyszło, choć tydzień temu zainwestowałam w dobry (rzekomo) blender. W czwartek przyszły książki, a w piątek przyszedł do mnie zdrowy rozsądek. 

Od paru lat praktykuję minimalizm; rzeczy nie mają dla mnie sentymentalnej wartości, a na zakupy, które wykraczają poza moje normalne potrzeby, pozwalałam sobie raz na miesiąc. Do czasu; w kwarantannie poczułam się jak pies spuszczony ze smyczy. Siedzenie w domu, brak kontaktu z ludźmi, narastająca systematycznie do mojego wypierania rzeczywistości sterta zaległych projektów i powtarzalność każdego dnia sprawiły, że co wieczór wpadałam w spiralę zakupową.  

Zorientowałam się, że próbuję w ten sposób jakoś zrekompensować sobie stratę poprzedniego trybu życia. Brakowało mi urozmaicenia, poczucia satysfakcji, ale też zwykłej rozrywki i zastrzyku adrenaliny, który łączy się z wydawaniem pieniędzy. Ale ten pomysł spędzania wolnego czasu, obecnie przeniesiony z galerii handlowych do sieci, nie jest wcale oryginalny. 

Ręce pełne przesyłek 

Dane mówią same za siebie. Popyt na usługi kurierskie do końca marca skoczył o 20% i ciągle rośnie (badania Sendit). Amazon zatrudnił przeszło 100,000 nowych pracowników. Kurierzy na całym świecie pracują bez utrzymania zalecanej odległości między ludźmi, bo często jest to po prostu niemożliwe, choć wiele firm zaczęło wprowadzać bezkontaktowy odbiór przesyłek.  

W czasie, gdy wiele firm przenosi się do internetu, aby w jakiś sposób przeżyć kryzys, zapotrzebowanie na kurierów jest największe w historii. Powołując się na dane DHL Express Poland, 78 proc. europejskich firm, które musiały zaoferować klientom alternatywne metody doręczania produktów, zdecydowało się na wejście na rynek zakupów internetowych. To z kolei przekłada się na wzrost również międzynarodowych przesyłek z zakupami online. 

Polska „zinternetyzowana”

Ludzie na całym świecie zaczęli kupować przez Internet, a w samej Polsce w II kwartale roku sprzedaż internetowa wzrosła o niespotykane 20%; taki skok można zaobserwować tylko w okresie świąt Bożego Narodzenia. Z bogactwa oferty sklepów internetowych zaczęło korzystać też wiele osób, które wcześniej tego nie robiły; e-sklepy odwiedziło w tym czasie o 40% klientów więcej, niż miało to miejsce rok temu. Wskazuje to na fakt, że Polacy z powodu epidemii rzeczywiście przekonali się do zakupów on-line.

A w niedzielę, w dzień targowy… 

Dla wielu ludzi wycieczki do galerii handlowych były weekendowym rytuałem. Było to szczególnie widoczne rok temu, kiedy zaczęto wprowadzać zakaz handlu w niedzielę. Nie dziwi więc, że wzrasta sprzedaż wszelakiego sprzętu elektronicznego (w marcu aż o 270%) i usług streamingowych; technologia pozostaje teraz jedynym źródłem równie łatwej i dostępnej rozrywki dla całej rodziny, jak kiedyś zakupy w galeriach. 

Po decyzji o zamknięciu galerii handlowych wiele przedsiębiorstw zostało całkowicie pozbawione dochodów – zwłaszcza te mniejsze i lokalne. Warto zauważyć, że to polskie firmy modowe wynajmują najwięcej powierzchni w galeriach. Poza tym, są też silnie powiązane z innymi sektorami gospodarki; z całym tym systemem jest związanych ponad 300 tys. osób. 

Wiosna odwołana 

Koncerny odzieżowe odwołują zamówienia na kolekcje wiosenne i letnie. Cierpią na tym producenci – czyli fabryki w Bangladeszu, Hondurasie i innych krajach, w których siła robocza jest niezwykle tania. Pracownicy są zwalniani na niespotykaną skalę (milion w samym Bangladeszu). Fabryki się zamykają. Cały łańcuch dostawców jest pozostawiony bez jakiejkolwiek pomocy ze strony marek fast fashion – Tesco, Zara, H&M i Primark, posiadające największe wpływy na gospodarkę krajów, w których mają fabryki, uchylają się od odpowiedzialności. 

Oczywiście etyczne dylematy związane z kupowaniem od światowych koncernów – czy to sprawa warunków pracy dostawców, czy marnotrawienia surowców i wpływu na środowisko naturalne – dalej pozostają aktualne. Epidemia natomiast dokłada do tego jeszcze kolejne problemy. 

Podstawowa potrzeba – bezpieczeństwo

Problemy piętrzą się tylko z upływem czasu. Pracownicy magazynów wielkiej platformy ASOS protestują; uważają, że podczas pracy nie mają możliwości zachowania odpowiedniego dystansu między sobą. Faktycznie – magazyny i stacje wysyłkowe, zatrudniające setki ludzi stłoczonych w halach, są idealnym środowiskiem rozprzestrzeniania się wirusa.  

Konsument wybierający usługi wielkich koncernów musi liczyć się z tym, że mała cena produktów wynika z wszelkich kompromisów; jakości, niskich płac, bezpieczeństwa pracy. A podczas epidemii również z kompromisów dotyczących zdrowia i życia ludzi. Niestety, nie każdy ma świadomość tego, jak długi jest łańcuch dostawców i producentów, nie mówiąc już o kurierach i innych pracownikach z tego sektora.  

#kupujelokalnie 

W całym tym kryzysie znalazły się też, coraz liczniejsze w Polsce, małe firmy i jednoosobowe przedsiębiorstwa. W social mediach zaczął się trend nawołujący do kupowania od lokalnych biznesów, które bez wsparcia klientów muszą liczyć się z widmem bankructwa. 

Zniżki i promocje nagle zalały sieć. Powiązałam to z zamknięciem galerii handlowych i utratą klientów; właścicielka firmy kosmetycznej Neauty Minerals, Agata Janiszewska, którą spytałam o to zjawisko, odcina się jednak od koronawirusa: 

Zgadza się, obecna sytuacja nieco zaburzyła popyt na produkty. Jednak promocja, która pojawiła się na początku miesiąca, była promocją zaplanowaną w naszym harmonogramie od dawna. Nie mogę zatem powiedzieć, aby była jakąkolwiek odpowiedzią na sytuację wywołaną koronawirusem. A później pozostaje mieć nadzieję, że koronawirus nie będzie nam już tak straszny…

Świadomy wybór

W całej tej sytuacji konsument musi nawigować między etycznymi problemami wynikającymi z samych zakupów, a między zagrożeniami, które stawia epidemia. Zdrowie pracowników, dostawców, kurierów, ale i nasze własne, powinno być teraz priorytetem. Wspieranie firm, które mogą tego kryzysu nie przeżyć, jest potrzebne; jednak wybuch internetowego konsumpcjonizmu wcale nie pomaga tak, jak mogłoby się wydawać. 

Rozwiązaniem może być rozważne i odpowiedzialne podejście do zakupów, do którego ja sama musiałam się zmusić. Zakupy, które nie są pierwszą potrzebą, postanowiłam odłożyć na lepsze czasy. W końcu – musiałam sobie przypomnieć – jesteśmy w środku światowej epidemii. Kupienie nowego stroju kąpielowego naprawdę nie jest teraz tak ważne. 

Aleksandra Simla

Między przesłuchiwaniem staroci (dziennikarstwo muzyczne) a czytaniem Calvino (italianistyka) znajduję czas na pisanie. Zimą dopracowuję przepisy na wege zupy, latem podróżuję, jeśli tylko mogę. I uważam, że spacery są bardzo underrated.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *