Błędy w tekstach marketingowych
Tekst to wizytówka nadawcy. Jakich zasad przestrzegać, by wizytówkę traktowano poważnie?
Klątwa wiedzy
Zdobywszy wiedzę, zapomina się, jak to jest jej nie mieć. Dlatego część nauczycieli ma problem z dotarciem do uczniów. Podobnie mają copywriterzy, szczególnie ci specjalizujący się w jednej branży. Lepiej zastąpić fachowy termin jego krótką definicją i szczycić się ilością klientów, niż swoją rozległą wiedzą. Od zbytniej zawiłości nie przybędzie ani mądrości, ani klientów.
Czcionka
Wywiera poważny wpływ na nasz odbiór tekstu. Czcionki mają swoje znaczenie. Ciężko wyobrazić sobie kancelarię z dwustuletnią tradycją operującą czcionką artystyczną. Jeśli taka kancelaria umieści takową na swym logo, ludzie będą myśleli, że w środku siedzą nie adwokaci, a malarze.
Za długo
Gdyby ktoś chciał czytać powieść, to by po nią sięgnął. Im krócej, tym lepiej. Klient przyszedł po konkrety. Chce dowiedzieć się czegoś o produkcie, nie talencie literackim copywritera. Za długie akapity też nie sprzyjają chęci do czytania, a tekst powstaje przecież dla odbiorcy.
Złe buty
Żeby dobrze do kogoś komunikować, należy wejść w jego buty. Zawiły, wyrafinowany język ma sens w reklamie luksusowej czekolady. Pozwala to podkreślić jej luksusowość czy tradycje marki. Jednak czy jest sens używania takiej komunikacji w reklamie ciągników? Rolnik chce parametry w punktach, bo pracuje 16 godzin na dobę i nie ma siły analizować ośmiu sensów zdania trzynastokrotnie złożonego.
Chaos
Tekst to wizytówka nadawcy. Co komu po tekście, który rozumie się bardzo trudno? Albo w ogóle nie da się go zrozumieć? Mieszanie wątków, zdania niewynikające jedno z drugiego, etc. To komunikacyjne samobójstwo. Tekst ma przekonać klienta do zakupu. Pół biedy, jeśli nie przyciąga nowych klientów. Gorzej, jeżeli dodatkowo odstrasza.
Autor: Paweł Wilczkowiak
Zdjęcie: Pixabay