„H.A.U.”, „Mieszane Uczucia” i „Nic”, czyli 2021 w polskim rapie

Dziś prawie jak stacje radiowe, które w październiku puszczają „Last Chrismtas”, dość szybko przychodzę do was z zestawieniem tegorocznych polskich rapowych płyt, na które warto zwrócić uwagę – zarówno tych, które już się ukazały, jak i tych, które usłyszymy dopiero w grudniu. Jeżeli szukacie więc prezentu na mikołajki lub po prostu chcecie sprawdzić, czy nie przegapiliście żadnej ciekawej premiery, świetnie trafiliście.

Chociaż po raz kolejny nie odbył się Polish Hip-Hop Festival w Płocku, Quebonafide nadal nie wyjechał w trasę „Psycho Relations”, a Taco Hemingway nie wydał płyty, jeszcze pandemiczny rok 2021 nie był rokiem straconym dla polskiego rapu. Wystarczy wspomnieć, że Mata zagrał na Bemowie dla 40 tysięcy osób, a Young Leosia doczekała się popijania Bacardi w klubie ze szklanki. W ciągu ostatnich 11 miesięcy ukazało się wiele albumów. Niektóre z nich szturmem wdarły się na OLiS, a niektóre prześlizgnęły się niemal niezauważenie. W moim zestawieniu przeważać będą raczej te drugie; jaki „Młody Matczak” jest, każdy słyszy, a i nowego krążka Kizo raczej nie trzeba nikomu przybliżać. Zaczniemy jednak od mocnej i dość viralowej propozycji.

SOKÓŁ – „NIC”

Czyli od Sokoła z swoim jeszcze ciepłym, bo wydanym 19 listopada krążkiem „Nic”. Chociaż raper działa na scenie dłużej, niż ja jestem na świecie, „Nic” jest dopiero drugim solowym albumem w jego karierze. Poza samym Sokołem, na „Nic” usłyszeć można na nim między innymi legendarny ZIP Skład, Quebonafide, Szpaka i… dziecięcy zespół Fasolki. Dzięki umiejętnemu storytellingowi i zdolnościom tekściarskim Sokoła oraz doskonałemu wyborowi bitów, to trwające godzinę nic z łatwością wysunęło się na prowadzenie w zawodach pt. „album roku”.

ADI NOWAK – „OGNISKO NIEDOMOWE”

Tydzień przed „Nic”, dostaliśmy pierwszy LP Adiego Nowaka pod szyldem SBM. „Ognisko Niedomowe” to najbardziej dojrzały i, przynajmniej takie odnoszę wrażenie, przemyślany krążek rapera. Czego spodziewać się po albumie, o którym sam jego twórca pisze, że w sposób specyficznie zdystansowany i niecodzienny dotyka tematów trudnych – ucieczki ze złego domu? Tak naprawdę wszystkiego, i w pewnym sensie wszystko dostajemy. Mamy tu sporą dozę ważących tony wersów o przemocy oraz wiążących się z nią przeżyć i relacji, ubranych w charakterystyczny dla Adiego humor, zahaczający momentami o absurd i śmieszność. Mamy też ciekawe bity, za którymi podąża równie ciekawa nawijka, składające się chociażby na klimat lat 80′ na „Gupiej Maupie”. Dostaliśmy również zabawę słowem i flow. Poza tematem, który jest główną osią płyty, w tekstach nie zabrakło jednak też luzu, seksu i ćpania. Jeżeli chcecie mieć na półce płytę, której warto raczej słuchać niż słyszeć, z czystym sercem polecam do tego „Ognisko Niedomowe”.

ASTHMA/MŁODY – „MANIFEST”

Krążek asthmy i Młodego pojawił się na streamingach 22 października. Jeżeli brakuje wam rapu, który jest społecznie zaangażowany, nie boi się komentować rzeczywistości i krzyczy głosem wielu młodych ludzi, „Manifest” jest pozycją dla was. To, co na nim usłyszycie, to umiejętnie poskładane, nawinięte w staroszkolnym klimacie teksty asthmy i mocne produkcje Młodego. Chociaż sam asthma przyznał w jednym z wywiadów, że stroni od określenia „głos pokolenia”, to każdy jego manifest wykrzyczeć mogą setki rozgoryczonych rzeczywistością gardeł, które wierzą przy tym, że zmiana jest możliwa i wspólnie możemy ją wypracować. Niezwykle udany i ważny debiut.

SZCZYL – „POLSKA FLORYDA”

Szczyl to kolejny w tym zestawieniu debiutant (co ciekawe, połączył on siły z athmą na producenckim kawałku 1998). „Polskiej Florydzie” poświęciłam już jeden cały artykuł, który przeczytać możecie TUTAJ, nie będę więc omawiać jej szerzej. Uważam jednak, że mówiąc o najlepszych krążkach, które ukazały się w 2021, tej pozycji po prostu nie można pominąć. Ambitny trueschool romansuje na niej niej z newschoolem, opowiadając o emocjach i uczuciach, czasem tych przyjemnych, a czasem tych, od których wolimy uciekać. Doskonale sprawdzi się jako podmuch ciepła i świeżości w chłodne grudniowe wieczory.

ALMOST FAMOUS – „ALMOST FAMOUS 2”

„Almost Famous 2” jest udanym następcą wydanego ponad cztery lata temu „Almost Famous”. Chociaż, patrząc na wyświetlenia, zapotrzebowanie na ciężki, wkurwiony rap spadło, Bonson, Laikike1 i SoulPete nie obniżyli lotów. Gitarowe riffy w bitach Pete’a niezmiennie zachwycają i nadają materiałowi rockowego zacięcia, a ostre linijki Bonsa i Laika nadal celnie trafiają tam, gdzie powinny. Chociaż na „Almost Famous 2” nie brakuje nowych rozwiązań, twórcy postawili raczej na dopieszczenie formuły z poprzedniego krążka. Monotonia i nuda czy ten sam brud i pazur? Przekonajcie się sami.

CATCHUP – „PERYPETIE”

CatchUpowi, trzeciemu debiutantowi na mojej liście, również poświęciłam już w tym roku trochę uwagi. O tym, kim jest i czym do tej pory zajmował się ten utalentowany producent i raper, przeczytacie TUTAJ. Wydane w sierpniu „Perypetie” to projekt dopracowany, ciekawy i różnorodny, w którym jak na dłoni widać nieszablonowe podejście do muzyki Szczerka. Swoje zwrotki do „Perypetii” dorzucili między innymi Kaz Bałagane, Taco Hemingway (jako Pan Śmierć), Young Igi i shafter. Jeżeli nawet wymienione ksywki nie zachęciły was do sprawdzenia tego krążka, to już nic tego nie zrobi.

BELMONDO – „HUSTLE AS USUAL EP”

„H.A.U.” jest jednym z projektów, które t r z e b a sprawdzić. Młody G ma wiele za uszami i już niejednokrotnie zawodził swoich fanów. Nie można jednak odmówić mu tego, że potrafi robić rap i składać teksty lepiej niż wielu mainstreamowych raperów. Nowa epka Belmondziaka zamyka usta wszystkim mającym go jedynie za memicznego ćpuna z przegrzanymi zwojami i pokazuje z najlepszej strony – dobrego tekściarza i rapera. Jedyny minus tej epki to to, że za szybko się kończy – aby jej przesłuchać, potrzebujecie mniej niż 25 minut.

DEYS – „KOMPOT”

„Kompot” to kolejny muzyczny eksperyment Dawida Czerwiaka. Szef Hashashins nie przestaje zaskakiwać i szokować, bawiąc się konwencją i odbijając od rapu jako gatunku. Poza samym tytułowym singlem polecam sprawdzić chociażby „De Niro” czy „Muzykę do przedawkowania”. Śpiewający Deys z gitarą w tle – hit czy kit?  Musicie ocenić sami.

ZDECHŁY OSA – „SPRZEDAŁEM DUPE”

„Sprzedałem dupe”, podobnie jak „manifest” i „Polska Floryda” to debiut.  Bardzo jednak różni się od wspomnianych krążków; to materiał brudny, duszny i nawet punkowy, pełen chamskich linijek, z których bije „olewające” podejście. Ciężkie bity, w których nierzadko pojawiają się gitary, specyficzna barwa głosu Osy i równie specyficzne teksty tworzą unikalną mieszankę, niespotykaną raczej na polskiej scenie – przynajmniej tej mainstreamowej. W której Osa jest zresztą jedną nogą; od jakiegoś czasu balansuje między mainstreamem a undergroundem, raz pojawiając się gościnnie na koncercie Pezeta na Torwarze i tworząc, można powiedzieć, że hity pokroju „Zakochałem się w twojej matce”, a raz wydając w dużym labelu legalny debiut o ostrym klimacie podziemia z równie „podziemnymi” klipami. Mainstream czy nie, Osę warto mieć na oku.

RAU PERFORMANCE – „MIESZANE UCZUCIA”

„Mieszane Uczucia” są na tyle wyjątkowe, że zamiast „Intro” dostajemy „Nitro”, a zamiast „Outro”, „Otro”. Rau tą trzecią w swoim dorobku płytą długogrającą, jak i w przypadku poprzednich, zahacza o internetowe virale, porusza osobiste tematy, przeplata to grami słownymi i polewa wszystko tłustymi produkcjami, których jest autorem. „Mieszane uczucia” to także wiele emocji, refleksji i odbicie pandemicznej rzeczywistości. Jak mówił o płycie sam autor, „to najbardziej osobisty i dopracowany produkt w jego tak zwanej karierze”. Moja ocena? 10/10.

LOWPASS – „LOWPASS”

Kwietniowy „LOWPASS” to projekt, który jest dziełem składu: Miły ATZ, Marceli Bober, Miroff i Wuja HZG. Każdy z członków tego kwartetu w „LOWPASS” dał z siebie to, co najlepsze. Dostaliśmy dzięki temu materiał kompletny. Są tu zarówno utwory cięższe i trudniejsze, ale i do pobujania się i puszczenia „w tle”. Teksty Miłego ATZ i Marceliego Bobera trzymają poziom, a Miroff i Wuja HZG stworzyli bity, które z powodzeniem mogłyby stanowić oddzielny, wyłącznie instrumentalny krążek. Od ziomali dla ziomali, supergrupa Lowpass.

MARGARET – „MAGGIE VISION”

Ścieżki Margaret i rapu przecięły się już jakiś czas temu. Słuchacze szybko podchwycili jej wykonane w newonce „Przebiśniegi”, a ich zainteresowanie podbiła jeszcze jej zwrotka wokalistki nawinięta w ramach #hot16challenge2. Ci, którzy znają Maggie jedynie z popowej strony, mają wiele do nadrobienia. Artystka postawiła na autentyczność, zaprosiła do współpracy raperów (m.in. Kizo i Otsochodzi) i wraz z KaCeZetem stworzyła „Maggie Vision”. Ten krążek jest nie tylko wyrazem buntu wobec środowiska muzyki popularnej i artystycznym wyzwoleniem autorki, ale i ważnym krokiem dla dziewczyn w polskim rapie w ogóle. Mam nadzieję, że Maggie pozostanie w tej konwencji, bo swietnie w niej sobie poradziła.

I właśnie Margaret zamyka moje zestawienie wydanych w tym roku krążków, na które warto zwrócić uwagę. Skoro jednak już przy dziewczynach w rapie jesteśmy – czeka nas jeszcze jedna warta uwagi premiera: „DZIARMA” od Dziarmy. Długo wyczekiwany długogrający debiut artystki ukaże się 10 grudnia i wtedy powrócę do was z jego recenzją.


Autorka: Magdalena Skawina

Zdjęcie: pexels.com/nowe.edu.pl

Magdalena Skawina

Jeżeli zastanawiasz się, czym się zajmuję, zapewne słucham nowej polskiej rap płyty siedząc na balkonie dusznego wrocławskiego osiedla. Może kiedyś, kiedy dorobię się już na pisaniu o młodych raperach, zbuduję wehikuł, który przeniesie mnie do alternatywnej rzeczywistości. A w niej leżę teraz na plaży i podziwiam niekończące się zachody słońca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *