Czy jesteśmy sami?
Podczas gdy wiele osób zna Roberta Zemeckisa za reżyserię Forresta Gumpa, Powrotu do przyszłości czy też Kto wrobił Królika Rogera, zapomnianym staje się Kontakt z 1997 roku. Film traktujący o pierwszym kontakcie ludzi z obcą cywilizacją pozaziemską, powstał na podstawie książki amerykańskiego astronoma Carla Sagana. To właśnie on wniósł wkład w próbę odkrycia, tego, czy jesteśmy sami we wszechświecie.
Gwoli ścisłości, zgodnie z konsensusem naukowym w kwestii obecności inteligentnego życia pozaziemskiego, nie ma jednoznacznych dowodów na jego istnienie. Wbrew powszechnemu błędowi poznawczemu, braku namacalnego dowodu nie można traktować jako potwierdzenie albo obalenie danej hipotezy. Choć domniemanych zdjęć i materiałów z zarejestrowanym UFO nie brakuje, nie można ich wprost zweryfikować, a tzw. brzytwa Occama faworyzuje wyjaśnienia w postaci efektów optycznych lub „złej interpretacji elementów otoczenia”. Nie mniej kwestia istnienia życia pozaziemskiego pozostaje otwarta, NASA wciąż planuje kolejne misje mające na celu znalezienie jego śladów na innych planetach Układu Słonecznego. Tylko czego tak naprawdę szukać?
Zapewne znacie bajkę o trzech niedźwiadkach i Złotowłosej. Strefą Złotowłosej, czy bardziej fachowo strefą życia określa się przestrzeń w układzie planetarnym, w której mogą istnieć warunki odpowiednie do życia ze względu na odległość od gwiazdy. Zbyt bliskie planety są za gorące, bardziej narażone na wyrzuty masy i naładowanych cząstek. Na tych za daleko położonych panują z kolei ekstremalnie niskie temperatury, osiągające zaledwie kilkudziesięciu kelwinów. Ziemia ma to szczęście, że znajduje się we właściwej odległości od odpowiedniej gwiazdy. Słońce, klasyfikowane jako karzeł ciągu głównego typu G2, posiada relatywnie długi czas życia na tyle, żeby rozwinęło się inteligentne życie i produkuje wystarczającą ilość energii, by je utrzymać. Gdyby było wielką niebiesko-białą gwiazdą typu O lub B, po kilkudziesięciu milionach lat od narodzin eksplodowałoby jako supernowa, anihilując zapewne wszystkie obracające się wokół niego, nie dając nawet szansy by powstało i/lub przetrwało cokolwiek (archaik, eon, w którym najprawdopodobniej powstało pierwsze życie na Ziemi, trwał około półtora miliarda lat). Białe i czerwone karły z kolei są za mało promieniste (choć jest szansa, że przez długi czas życia gwiazd z drugiej grupy coś powstało na odpowiednio bliskiej planecie).
Jedną z poszlak wskazujących na istnienie życia jest obecność wody i związków organicznych, opartych na węglu, tlenie i wodorze. Metan, najprostszy alkan, można znaleźć na przykład na Marsie lub Tytanie, największym księżycu Saturna, oba znajdujące się poza strefą Złotowłosej. Sęk w tym, że może mieć pochodzenie nieorganiczne, dlatego też ten trop należy uważnej zbadać za pomocą sond takich jak Spirit, Opportunity, Huygens, Curiosity oraz Perseverance. Jeżeli uda się dzięki nim znaleźć organiczne źródło tychże związków, a co za tym idzie życie, najprawdopodobniej w postaci prostych jednokomórkowców. Niewykluczone, że możemy natrafić na organizmy, których budowa będzie opierać się na innej strukturze cząstek, chiralności, składzie.
Wyglądając poza Układ Słoneczny, mamy styczność z milionami gwiazd w samej Drodze Mlecznej, wokół których krążą planety (swoją drogą, pierwsze egzoplanety, Draugr, Poltergeist i Phobetor krążące wokół pulsara PSR 1257+12 odkrył polski astronom Aleksander Wolszczan w latach 90.). Czy istnieje sposób by oszacować, ile z nich mogą zasiedlać inteligentne formy życia? W 1961 roku Frank Drake, twórca programu SETI poszukującego pozaziemskich cywilizacji, podał pewne równanie pozwalające częściowo przybliżyć jak, bardzo zaludniona jest Galaktyka. Drake postawił szereg pytań i problemów, których przemnożone odpowiedzi dadzą liczbę zdolnych do komunikacji cywilizacji. W skład równania wchodzi tempo powstawania nowych gwiazd, odsetek gwiazd z systemem planetarnym, ilość planet w strefie życia, ilość planet, na których faktycznie rozwija się życie, rozumne, zdolne do komunikacji i jak długo może ono trwać. Mówimy rzecz jasna o przypuszczeniach, bazujących na obecnej wiedzy naukowej, aktualnych wynikach obserwacyjnych i przebiegu ewolucji na Ziemi, z braku innych punktów odniesienia. Przyjmując szacunkowe wartości każdego czynnika, wychodzące ze złożenia, że nie potrzebujemy kolosalnego zbiegu okoliczności do powstania życia, otrzymamy liczbę rzędu kilkunastu milionów inteligentnych cywilizacji przy kilkuset miliardach gwiazd w Galaktyce.
Enrico Fermi, włoski fizyk, noblista, twórca pierwszego reaktora jądrowego uwielbiał w wolnym czasie szukać odpowiedzi na pytania typu: „ile landrynek jest w słoiku?” albo „ilu stroicieli fortepianów mieszka w Nowym Jorku?”. W latach 1950 podczas dyskusji ze znajomymi fizykami zaczął zastanawiać się, dlaczego jeszcze nie porozumieliśmy się z obcymi cywilizacjami, zakładając zdroworozsądkowe duże prawdopodobieństwo, że jest wiele planet o odpowiednich warunkach. Nazwany od jego imienia paradoks niemożności komunikacji doczekał się szeregu opracowań ze względu na statystykę, fizykę, biologię, a nawet socjologię i filozofię. Rozbudził też wyobraźnie autorów science fiction. Nadal pozostaje, rzecz jasna, kwestią otwartą. Brzytwa Occama problemu, w postaci hipotezy rzadkiej Ziemi (jesteśmy jedyną inteligentną cywilizacją), nie napawa optymizmem i skazuje niejako na wieczną samotność we wszechświecie, co w kontekście nieuchronnej katastrofy ekologicznej napawa jeszcze większą trwogą.
Pozostawimy za sobą ślad dla potencjalnych obcych astroarcheologów, jeśli będą istnieć. Od lat trzydziestych XX wieku wysyłamy na tyle silne sygnały radiowe, które są w stanie przebić się przez ziemską atmosferę. Według Carla Sagana pierwszą wiadomością z naszej przeszłości dla kosmitów może okazać się przemówienie Adolfa Hitlera z otwarcia olimpiady w Berlinie w 1936 roku. Zobaczyliby też późniejsze wydarzenia i twory kultury popularnej w tym muzykę Davida Bowie. Mając szczęście, znaleźliby sondy kosmiczne z programów Pionier i Voyager, które zabrały ze sobą z inicjatywy Sagana wiadomości w butelce na miarę XX wieku. Płytki umieszczone na Pionier 10 i 11 zawierają jedynie pobieżne informacje o położeniu Układu Słonecznego, wyglądzie ludzi, uniwersalnej fali radiowej o długości 21 cm. Voyager 1 zabrał ze sobą bardziej pojemny złoty dysk z zapisanymi obrazami z Ziemi niczym z Koyaanisqatsi Godfreya Reggio.
Choć szansę by doszło do pierwszego kontaktu z kosmitami za naszego życia, są raczej niewielkie, nie stawiajmy krzyżyka zarówno na odnalezieniu obcych istot jak i hipotezie rzadkiej Ziemi. Być może istnieją obce cywilizacje, być może odebrały niejeden sygnał od ludzkości. Zastanawiające jest, czy oni popełniają te same błędy i sukcesy co my, czy przestrogą nie może okazać się nasza historia nieustannie transmitowana w kosmos. Taka perspektywa pozwala zastanowić się nad naszym miejscem we wszechświecie i docenić bogactwo naszej planety.
Autor: Kacper J. Kowalski
Zdjęcie: Pinterest