Czeska rozkosz – recenzja filmu „Spiklenci slasti” (1996)

Czy nasze fantazje muszą pozostać tylko w sferze marzeń? Czy głęboko ukryte pasje mogą stać się rzeczywistością? „Spiskowcy rozkoszy” odnajdą drogę do tego, jak spełnić swoje niecodzienne pragnienia.

„Niedziela” – to jedno słowo zawarte w anonimowym liście, który otrzymał nieśmiały Peony, stało się impulsem do działania dla bohaterów czarnej komedii. Od tego momentu starają się stworzyć odpowiednie warunki do spełnienia swoich najskrytszych fantazji. To właśnie w niedzielę mają się one urzeczywistnić.

Postaci łączy sieć nieoczywistych, tajemniczych powiązań. Listonoszka, nerwowo lepiąca kulki z chleba, policjant, pan Beltinsky, który konstruuje niezwykłe przedmioty z wałków do ciasta oraz pokrywek, pan Pivoňka, szykujący dla siebie skrzydła i figurkę będącą podobizną jego gospodyni, oraz sama pani Loubalová, która szyje kukłę symbolizującą Peonego. Każdy z nich poszukuje skrajnych doznań, mogących zapewnić im poczucie spełnienia. Gdy nadchodzi niedziela, bohaterowie dają ujście swoim fantazjom. Jednak czy wszyscy dożyją poniedziałku?

 W filmie zdemaskowane zostały mechanizmy kontrolujące pożądanie zwyczajnych mieszkańców Pragi. Reżyser – Jan Švankmajer – przenosi widza do surrealistycznego świata rządzonego zasadą przyjemności. Sen i jawa współistnieją tu bez wyraźnych granic. Poszczególne wątki nabierają absurdalnego wymiaru, już nic nie da się wytłumaczyć za pomocą rozumu czy logiki. Groteska, fantazja, psychoanaliza – to wszystko oddaje istotę filmu.

Realistyczna gra aktorska oraz niesamowite operowanie mimiką zdecydowanie wyróżniają obsadę „Spiskowców rozkoszy”. Odtwórcy głównych ról – Barbora Hrzánová, Jiří Lábus czy Petr Meissel – bez zbędnego przerysowania postaci przybliżają odbiorcom życie głównych bohaterów, pozwalają zajrzeć w najgłębsze zakątki ludzkiej wyobraźni.

Reżyser prowadzi z widzem grę skojarzeń. Nic nie jest powiedziane dosłownie. Przedstawione zostały jedynie symbole, a ich zrozumienie zależy od indywidualnego odbioru. Brak dialogów oraz świetne operowanie muzyką jeszcze bardziej oddają towarzyszącą bohaterom tajemniczość.

„Spiskowcy rozkoszy” to groteskowy obraz ludzkich namiętności i pragnień. Wszystkie nietypowe działania podejmowane przez bohaterów są skutkiem niekontrolowanego oddania zasadzie przyjemności. Zdecydowanie nie jest to kolejna przyjemna i banalna produkcja o ukrytych marzeniach czy pasjach. Nieszablonowe ujęcie tematu przyjemności przez Jana Švankmajera może wzbudzać liczne kontrowersje. Nie jest to obraz, który należy odbierać dosłownie. Jednak to właśnie dzięki temu film ten tak mocno podsyca ciekawość oglądających.


Autor: Oliwia Józefowiak

Zdjęcie: Stopklatka z filmu „Spiskowcy rozkoszy”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *