Jak Romeo i Romeo – recenzja „Red, White & Royal Blue” (2020)
Sięgnijmy pamięcią wstecz do mętnych czasów gimnazjum i wyciągnijmy z nich najsłynniejszy dramat Szekspira. „Romeo, o Romeo, czemu ty jesteś Romeo?” śpiewała nam wtedy Julia, bo wszystko stało na drodze pomiędzy nią a największą miłością jej życia. Dodajmy do tego trzy garści polityki i powiewającą w tle tęczową flagę, a otrzymamy przepis na powieść, która oczarowała USA i każdą osobę, która tę pozycję czytała.
„Red, White & Royal Blue” to debiutancka powieść Casey McQuinston – młodej niebinarnej (używa wszystkich zaimków, lecz na potrzeby przejrzystości tekstu posłużę się zaimkami „ona, jej”) osoby biseksualnej. Autorka studiowała dziennikarstwo, co pozwoliło jej wpleść ważne dla rozwoju akcji wątki i konteksty medialne. Jak sama przyznaje, inspiracje do napisania powieści czerpała z własnych doświadczeń i chęci przeniesienia osób czytających do lepszego świata. Cel z pewnością został osiągnięty. Akcja powieści kulminuje w roku 2020, kiedy to głównym zmartwieniem Stanów Zjednoczonych jest kwestia wyborów prezydenckich, a nie pandemii koronawirusa. Przyjemnie czyta się o nie tak odległych czasach, które mogły wyglądać zupełnie inaczej.
ON I ON
Główni bohaterowie recenzowanej książki to Alex i Henry.
Alex Claremont-Diaz jest synem senatora Kongresu i pierwszej w historii prezydentki Stanów Zjednoczonych. Pochodzi z Teksasu i choć wyprowadził się do Białego Domu, wciąż tęskni za tym rodzinnym. Jest brązowoskóry i wychowany w wierze katolickiej. Kiedy się stresuje, tworzy w swojej głowie listy, co pomaga mu zapanować nad myślami. Nie znosi wszystkiego, co ma związek z Henrym. Dotychczas bywał w związkach z dziewczynami, ale nie uważa całowania się z chłopakami za coś odstającego od normy. Chyba że…
Henry Fox-Mountchristen-Windsor zaś otwarcie mówi o tym, że jest gejem. A przynajmniej na tyle otwarcie, na ile pozwala mu pozycja księcia w brytyjskiej rodzinie królewskiej. Jest czwarty (po matce, bracie i siostrze) w kolejce do tronu. Urodę odziedziczył po zmarłym ojcu, który wcielał się w filmowe role Jamesa Bonda. Każdy element jego życia jest dokładnie zaplanowany. Zachowuje ostrożność w kontaktach z Alexem, choć z jego oczu wyczytać można, że chciałby to zmienić. Tak jest już od pierwszego spotkania.
Relacja wpływowych dwudziestoparolatków nabiera tempa na weselu brata Henry’ego, księcia Filipa. Odurzony Alex potyka się o wiecznego rywala i ląduje wraz z nim w, wartym 75 tysięcy dolarów, torcie weselnym. Szefow(i)e PR-u obu państw opracowują wtedy szereg niekończących się działań, które mają dowieść, że młodzi dostojnicy są tak naprawdę najlepszymi przyjaciółmi. Ustawione spotkania zbliżają ich do siebie. Alex wkrótce zaczyna żałować nienawiści, którą przez tyle lat żywił do swojego brytyjskiego rywala.
Plan przynosi wymierne skutki, a liczba fanfików o potajemnej relacji mężczyzn stale rośnie. Późne rozmowy telefoniczne stają się normalnością (choć dzielą ich różne strefy czasowe), a relacja zdaje się zmierzać ku przyjaźni. Wszystko zmienia się podczas imprezy sylwestrowej, kiedy to Henry wychodzi do ogrodu, zapomina o wszystkim i… całuje Alexa. Reszta – jak pisał przywołany we wstępie Szekspir – jest milczeniem.
Henry’s whole face grimaces in frustration, his eyes casting skyward like they’re searching for help from an uncaring universe. „Christ, you are as thick as it gets,” he says, and he grabs Alex’s face in both hands and kisses him.
MIŁOŚĆ KONTRA POLITYKA
Choć książek o miłości mimo przeszkód jest bez liku, to „Red, White & Royal Blue” cechuje niepowtarzalność. Powieść czyta się niebywale lekko, rozmowy do złudzenia przypominają te z prawdziwego życia, a humor znajduje się niemal na każdej stronie. Sceny intymne są zdumiewająco piękne i podkreślają kunszt literacki autorki. Ciekawym rozwiązaniem jest zastosowanie różnych czcionek i ich rozmiarów do zaznaczenia innych form komunikacji.
McQuinston stawia przed bohaterami swojej książki największe możliwe przeszkody. Potencjalny związek Alexa i Henry’ego nie byłby trudny ze względu na dzielącą ich odległość. Przede wszystkim byłby to związek Pierwszego Syna Stanów Zjednoczonych z Jego Królewską Wysokością, Księciem Wielkiej Brytanii. Wszystko to dzieje się w czasach, gdy na szali leży reelekcja pierwszej w historii prezydentki USA. Coming out Henry’ego byłby też niezwykłym wydarzeniem dla brytyjskiej monarchii. Na pewno znaleźliby się też i tacy, którzy powiedzieliby, że związek nie mógłby być finansowany z publicznych pieniędzy (bo za ocean trzeba jednak polecieć).
Intrygującym wątkiem jest relacja Alexa, June i Nory, okrzykniętych „White House Trio”. June – siostra Alexa – i Nora – wnuczka wiceprezydenta – stanowią dla młodego Amerykanina grupę wsparcia. Każda z nich zasługiwałaby na osobną historię: szkoda, że te postacie spłycono wyłącznie do pobocznej roli.
Szczególnym – a pokusiłbym się o stwierdzenie, że naiwnym i podkoloryzowanym – heroizmem odznacza się Ellen Claremont, czyli matka Alexa i June. Nie dość, że jest pierwszą prezydentką w historii, to do Białego Domu wprowadza się z nowym partnerem, rozwiedziona. Kiedy to do niej należy wybór, czy ocali swoje szanse na drugą prezydenturę, czy pójdzie za głosem syna, ta nie zwleka i decyduje się zaryzykować swą polityczną karierę. O ile pięknie wkomponowuje się to w nieco idylliczną opowieść, o tyle ciężko mi uwierzyć, że na co dzień statyczna i trzymająca się konkretów feministka bez zastanowienia wybrałaby kaprys młodego mężczyzny, który mógłby pociągnąć na dno nie tylko polityczkę, ale całą Partię Demokratyczną.
Wspomniane niedociągnięcia nie wpływają tak mocno na ogólny odbiór powieści. Historia młodych mężczyzn nie jest prosta, a mimo to sprawia wrażenie, że to miłość zawsze zwycięża. By przekonać się, czy tak rzeczywiście jest, trzeba dojść do ostatnich stron książki.
POLSKIE KŁOPOTY
Polską edycją powieści zajęło się wydawnictwo Prószyński i S-ka. Niestety, podczas lektury książki wiele osób napotkało liczne komplikacje. Po wydaniu polskiej wersji językowej w 2020 roku, okazało się, że do druku trafiła wersja z literówkami i niedokładnymi tłumaczeniami. Autorka bloga Catus Geekus zwróciła na nie uwagę w swoim poście.
– To jest noc Pierwszego Rodzeństwa w Nowym Jorku, a nie „Pierwsza szalona noc rodzeństwa”. First Siblings to Pierwsze Rodzeństwo USA! – napisała blogerka.
Osoby odpowiedzialne za dopuszczenie do druku polskiego tłumaczenia „RW&B” poniosły klęskę. O ile można przymknąć oko na dwa błędy interpunkcyjne na blisko 500 stron powieści, to jednak nieumiejętne przełożenie na język polski gier językowych i odniesień popkulturowych może zakłócić proces czytania i wprowadzić w błąd osoby czytające. Przed zakupem własnej kopii warto rozważyć sięgnięcie po oryginalną wersję powieści. Język, którym posłużyła się McQuinston, jest dość prosty i nie powinien stanowić większych trudności. Słownik powinnśmy mieć jednak pod ręką ze względu na słownictwo ściśle związane z funkcjonowaniem rodziny prezydenckiej i królewskiej.
CENNA LEKCJA FACHU
Jeśli mowa już o języku, to autorka sprawnie posługuje się nim, kreśląc osobowości głównych bohaterów. Poznajemy ich nie tylko wtedy, gdy do siebie mówią, ale także podczas ich konwersacji mailowch i esemesowych. Alex – w iście amerykańskim stylu – nie rozpoczyna zdań wielkimi literami, stosuje wiele skrótowców i notorycznie łamie konwencje. Henry – jak przystało na członka rodziny królewskiej – zachowuje nienaganne maniery i stara się nie zniżać do amerykańskiej przyziemności. Jeśli już to robi, to w wyrafinowany i elegancki sposób, co doprowadza Alexa do szału.
Na szczególną uwagę zasługują liczne maile, które mężczyźni do siebie kierują. To właśnie przy ich lekturze da się odnieść wrażenie, że Alex i Henry tylko tam mogą być naprawdę sobą (SPOILER: do czasu). Każdą wiadomość kończą cytatem z korespondencji znanych, nieheteronormatywnych postaci. Czują tym samym, że ich relacja wyróżnia się na tle innych pod względem zajmowanych przez nich pozycji. Nie zniechęca ich to – wręcz przeciwnie, obaj obmyślają plan, jak stworzyć ich własną historię.
KOLEJNE POZYCJE
Debiut Casey McQuiston przyjęto bardzo ciepło na całym świecie. „RW&B” otrzymało między innymi dwie nagrody w ramach przyznawanych corocznie Goodreads* Choice Awards.
Autor(ka) pochwaliła się ostatnio na Twitterze, że skończyła właśnie pracę nad trzecią książką. Na ten moment zapowiedziana jest premiera drugiej pozycji spod pióra McQuinston – „One Last Stop”. Magazyn „Time” umieścił ją na liście „21 najbardziej wyczekiwanych książek w 2021 roku”. Powieść o dwóch dziewczynach, które połączy coś więcej niż wspólne dojeżdżanie do Nowego Jorku, ma ukazać się 1 czerwca bieżącego roku – pierwszego dnia obchodzonego hucznie na całym świecie Pride Month.
W jakimkolwiek języku przyjdzie Wam czytać tę powieść, pozwólcie się jej oddać. Lepsza rzeczywistość, którą Casey McQuinston tak udanie kreuje, przyjmie Was z otwartymi ramionami. Rzeczywistość, w której zamiast Romea i Julii poznajemy losy dwóch Julii lub dwóch Romeów.
*Goodreads – odpowiednik polskiego Lubimy Czytać – to amerykańska sieć społecznościowa osób dzielących się czytelniczymi wrażeniami, licząca blisko 100 milionów osób
Do wejścia w magiczny świat miłości ponad przeszkodami zapraszał: Norbert Madura
Zdjęcie wyróżniające: @read.me.to.sleep_/Instagram