Wysoko ustawiona poprzeczka – „Pleśń” Guzior

W ubiegły piątek ukazał się czwarty krążek wrocławskiego rapera Guziora, Pleśń. Już w preorderze pokrył się on złotem. Nic dziwnego. To do niego należy tytuł najbardziej wyczekiwanej rap płyty ostatnich miesięcy, o ile nie ostatnich dwóch lat.

Właśnie tyle musieliśmy czekać na Pleśń; poprzednia płyta Guziora, Evil_Things, trafiła w ręce słuchaczy w czerwcu 2018 roku. Biorąc pod uwagę płodność innych mainstreamowych raperów z polskiej sceny, jest to czas bardzo długi. Nie powinny więc nikogo dziwić ogromne oczekiwania fanów.

Sama płyta nie jest jednak bardzo długa. Pleśń trwa 33 minuty, a nie wliczając remixu jednego z singli – 29. Balansuje tym samym niebezpiecznie na granicy EPki i płyty długogrającej. I chociaż liczy się jakość, a nie ilość, tak krótkim materiałem może być trudno przeskoczyć wysoko ustawioną poprzeczkę.

Poprzeczkę tę po części ustawił swoimi poprzednimi wydawnictwami sam Guzior. Pięcioletnie już Yllom do dzisiaj uważane jest za jedną z najbardziej udanych płyt polskiego podwórka. Następczynie EPki, longplaye Evil Twin i wspomniane już Evil_Things, wcale jej nie ustępują. Pierwsza z nich pokryła się złotem, druga platyną.

Zapowiedzi

Pierwszy singiel promujący Pleśń, F A L A, jest jednym z najmocniejszych utworów na płycie. Klimatyczny bit, chwytliwy refren Guziora, ciekawa zwrotka Oskara z PRO8L3MU i świetna animacja, poskutkowały 15 milionami odsłon na samym YouTubie.

O ile drugi singiel, K U S H K O M A, broni się jeszcze dobrym bitem i doskonałym teledyskiem, o tyle żeby wybronić trzeci, B L U E B E R R Y, trzeba przymknąć oko na lirykę. Guzior serwuje na nim takie wersy, jak na przykład ona ma z cipki wodospad. Chociaż tekst powstał pod typowo klubowy bit i nie jest raczej stworzony do głębszej analizy, w świetle takich wersów, jak nadchodzi mój sezon/I wszyscy polują, bo każdy chce mieć moje ciosy (W.SAMO.SERCE) czy nie ma czym jarać się w sumie/Ale wpadłem tu z zapałkami i pali się Rzym (G.O.L.D), wypada słabo.

Pleśń w pełnej krasie

Poza F A L Ą, K U S H K O M Ą i B L U E B E R R Y, na płycie pojawiło się jeszcze 7 kawałków. Po ich przesłuchaniu odniosłam wrażenie, że single (poza F A L Ą) dobrano niezbyt fortunnie. Zarówno K U S H K O M A, jak i B L U E B E R R Y, są słabsze od pozostałych numerów z płyty. Chociaż przy odsłuchu całości dobrze się w nią wpasowują, słuchane solo – nie oddają klimatu płyty.

Poza Oskarem, na Pleśni udzielili się jeszcze 2 goście. B O I L E R  R O O M z Kukonem, mimo braku zaskoczenia co do brzmienia i treści zwrotki Kukona, jest dobrym utworem. Nieco mroczny bit Kubiego i przeplatane wersy Guziora i Kukona świetnie się uzupełniają. Drugi z utworów z featem, S O W A, podzielił słuchaczy. Tutaj refren w swoim nowym, śpiewano-krzyczanym stylu, nawinął Szpaku. Chociaż numer jest przynajmniej poprawny, nowa stylówka Młodego Simby nie wszystkim przypadła do gustu. Tak jak sama treść refrenu, skupiająca się głównie na paleniu trawy.

Wrzutkę o jaraniu usłyszeć możemy także na innych utworach. Tematyka ta nie jest w rapie niczym nowym, sam Guzior poruszał ją już wielokrotnie. Uważam jednak, że album na tym nie traci. Zwłaszcza, że wrzutki te nie są zupełnie losowe i odnoszą się zarówno do życia rapera, jak i procesu powstawania samej płyty (Zamyślony aż spaliłem packa, chyba z tipem/Napisałem numer i wysłałem ziomom snippet, stary/Wdech i wydech).

Słuchając Pleśni, nie sposób nie zwrócić uwagi na bity. Na pierwszy plan wysuwają się zwłaszcza produkcje Skrywy. Bit do Trapstar, najlepszego utworu na płycie, idealnie pasuje do uczuciowego tekstu, stawiając na niecodzienne dla rapu brzmienia instrumentów smyczkowych. Na wyróżnienie zasługuje również bit Sergiusza, na którym znalazł się zamykający płytę remix Fali.

Co poza muzyką?

Warto przyjrzeć się również wydaniu płyty, które przygotował Bartek Walczuk z OSOM Studios, i samemu preorderowi. Ten, kto ma na półce ostatni album Quebonafide, będzie śmiało mógł postawić Pleśń obok. Można wręcz odnieść wrażenie, że płyty są powiązane czymś więcej niż tylko wytwórnią. Tak jak Romantic Psycho, Pleśń znalazła się w przezroczystym Jewel Boxie. Podobny jest również rozkład treści na okładce w postaci kartonika wsuwanego na pudełko. Tytuł, wykonawca i pozostałe informacje są po jej lewej stronie, a zdjęcie po prawej. Chociaż wydanie jest bardzo estetyczne, brakuje rysunkowo-kolażowego klimatu z poprzednich okładek.

Słuchacze, którzy postanowili kupić preorder, nie otrzymali w nim tak naprawdę nic ekskluzywnego. Zabrakło nawet bonus tracka. Co więcej, duża część preorderowych egzemplarzy dotarła do słuchaczy dopiero kilka dni po premierze. Trzeba tu zaznaczyć, że przypadku Pleśni różnica w cenie między preorderem a standardową wersją dotyczyła tylko czasu dostawy, odblaskowej naklejki i tekturowego pudełeczka.

Żeby móc docenić Pleśń, trzeba spojrzeć na nią nie pod kątem tego, jakiej płyty oczekiwaliśmy, ale tego, jaką dostaliśmy. A dostaliśmy płytę dobrą (ale nie doskonałą), mimo drobnych potknięć równą, spójną i doskonale wyprodukowaną. Chociaż pozostawia po sobie niedosyt, nie zasługuje moim zdaniem na odbiór, z którym się spotkała. Nie zasługuje też jednak na miejsce ani wyżej Yllom, ani obok Digital Scale Music na podium wydanych w tym roku płyt.


Autor: Magdalena Skawina

Zdjęcie: Instagram

Magdalena Skawina

Jeżeli zastanawiasz się, czym się zajmuję, zapewne słucham nowej polskiej rap płyty siedząc na balkonie dusznego wrocławskiego osiedla. Może kiedyś, kiedy dorobię się już na pisaniu o młodych raperach, zbuduję wehikuł, który przeniesie mnie do alternatywnej rzeczywistości. A w niej leżę teraz na plaży i podziwiam niekończące się zachody słońca.

Jeden komentarz do “Wysoko ustawiona poprzeczka – „Pleśń” Guzior

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *