ROZKOSZNE RÓŻNORODNOŚCI #17 – Panda i pandka
Są na tym świecie zwierzęta piękne i niebezpieczne, słodkie i łagodne, po prostu paskudne, jak z koszmarów, a nawet agresywne i zwyczajnie wywołujące strach. Dziś jednak nie będziemy rozmawiać o żadnym z nich. Zamiast tego, tak jak obiecałam w poprzednim wydaniu Rozkosznych Różnorodności, przyjrzymy się pandom. Bo dlaczego by nie?
Większość z nas pewnie nadal żyje w błędnym przekonaniu, że są dwa rodzaje pand – wielkie i małe. Chociaż pewnie nikt nie sądzi, że te dwa gatunki są ze sobą blisko spokrewnione, co sugerowała już sama nazwa. Problem w tym, że wcale nie ma dwóch pand. Jest jedna – panda wielka. Ta druga, malutka ma swoją własną nazwę. Ale nie martwcie się, wcale nie leży daleko od tej pierwotnej! Nasza druga bohaterka tak naprawdę zwana jest pandką rudą.
Ale po kolei. Zacznijmy od pand. Tych wielkich. Ukochanym przez masy bambusożernym symbolu Chin. Czym jest? Nawet dziecko pewnie odpowiedziałoby, że misiem. Choć jeśli mam być szczera ja raczej nazwałabym ją po prostu niedźwiedziem. Szczególnie, że panda mimo swojego trybu życia pozostaje drapieżnikiem. Pewnie wielu z Was się teraz obruszyło. No bo jak to? Przecież te czarno białe stworzenia jedzą bambusa! Tutaj macie rację, ale nie całkowitą. Pandy pierwotnie, tak jak inne miśki, były wszystkożernymi oportunistami. Zasadniczo nadal nimi są. Po prostu są zbyt leniwe, żeby polować. Co nie znaczy, że zupełnie nie jedzą mięsa. Czasem capną rybę, jajko, miód, czy nieostrożnego szczura. Mięsem jelenia również nie pogardzą. Oczywiście o ile im nie ucieka.
Do niedawna naukowcy uważali pandy wielkie za jakąś ślepą uliczkę ewolucji. I jeśli myślicie, że znacie kogoś, kto jest leniwy, to uwierzcie mi, nie sięga pandzie nawet do pięt. Wyobrażacie sobie, że taka panda cały dzień tylko je, śpi i… defekuje. Nie zrozumcie mnie źle, każde zwierze od czasu do czasu musi załatwiać swoje potrzeby, ale panda robi to zaskakująco często. Trudno się jednak dziwić. Dziennie pożera ponad dwanaście kilogramów bambusa, a trawi z tego nieco ponad 17%. Czyli prawie dziesięć z nich po prostu przechodzi przez jej układ pokarmowy, bez zostawienia po sobie jakichkolwiek składników odżywczych. Z tego powodu taka panda robi kupę około sto razy na dzień. Szczerze mówiąc wcale nie chciałam tego wiedzieć. Ale skoro ja teraz muszę o tym myśleć, to Wy także.
Pandka ruda to z kolei zupełnie inne zwierzę, choć przez wiele lat uważano, że tak jak panda wielka należy do niedźwiedziowatych. Potem przez moment sądzono, że spokrewniona jest z szopem. Okazało się jednak, że wcale nie ma bliskich krewnych. W każdym razie nie wśród gatunków, które nadal chodzą po naszej pięknej Ziemi. Pandka należy bowiem do rodziny Aliuridae (pandowate) i jest jego jedynym żywym przedstawicielem. Ta z kolei przynależy do łasicokształtnych, w których znajdują się poza nimi Mephitidae (skunksowate), Procyonidae (szopowate), Mustelidae (łasicowate). To oznacza, że panda wielka wcale nie należy do jej krewnych.
Co jeszcze je różni? Odpowiedź jest prosta – wszystko poza dietą. Pandki rude również jedzą bambusa, jajka, małe ssaki, czy ptaki. Poza tym jednak wcale nie zachowują się jak pandy. Nie są leniwe. Regularnie patrolują granice swoich terytoriów. Poza tym niemalże bez przerwy są w ruchu. Wspinają się na drzewa w poszukiwaniu pokarmu, a potem idą dalej. Co ciekawe nawet po rozmnożeniu matka wcale nie siedzi w miejscu. Matka już po tygodniu zostawia młode w gnieździe własnej produkcji i rusza na żer. Zabawnym jest jednak to, że nawet jeśli chodzi o młode, to pandki nie pozwalają sobie na dłuższy okres bezczynności. Matka przenosi bowiem swoje maluchy z jednego legowiska do drugiego. W zanadrzu ma ich zwykle kilka i regularnie je wszystkie sprząta.
No dobrze, skoro wyjaśnienia mamy już za sobą, teraz pytanie, co w tym wszystkim jest rozkoszne? Moim zdaniem – wszystko. Chociaż jest jedna rzecz, która potrafi dosłownie rozpuścić ludzkie serce.
Wiedzieliście, że pandki rude, kiedy czują, że nie mają już jak uciec, stają wyprostowane, unosząc przednie łapki do góry? Myślą, że wyglądają wtedy groźnie, ale szczerze mówiąc są przede wszystkim przeurocze.
Autorka: Marta Ziółkowska
Rysunki: Marta Ziółkowska
Źródło zdjęć: Pixabay, Wikimedia Commons