ROZKOSZNE RÓŻNORODNOŚCI #6 – Dzikie i domowe zwierzęta kolorowe
Kiedy byłam młodsza, bardzo chciałam wyjechać do Afryki „liczyć zwierzęta”. To znaczy zajmować się szacunkiem populacji w danych rezerwatach, robić zdjęcia, a może nawet pracować w jakiejś lecznicy. Nawet obiecałam siostrze, że gdy już wrócę, to przywiozę jej surykatkę. Życie niestety zweryfikowało te moje zapędy i zamiast gdziekolwiek wyjechać, zostałam, żeby pisać książki. Chociaż jedno się nie zmieniło. Kocham dzikie zwierzęta. I nadal czasem zastanawiam się, które z nich, mogłabym trzymać… w domu.
Raz na jakiś czas, kiedy rano po raz pierwszy otwieram oczy, czuję, że to już dziś. Że przyszedł czas, żeby wybrać, jakie jeszcze zwierzę chciałabym mieć. Wstaję, robię sobie śniadanie, zalewam kawę i włączam laptopa. Zawsze zaczynam od tego samego miejsca. Od pudli. Potem przechodzę na koty bengalskie i syberyjskie, a po nich topię się w nawale informacji. Dziś trafiłam na surykatki.
Chociaż te słodkie maluchy średnio nadają się do życia bez swojego stada. Są bardzo społeczne. Potrzebują stałego towarzystwa swoich pobratymców, więc jak już je kupujesz, to najlepiej od razu kilka. Jakby tego było mało, trzeba je karmić małymi ptakami i robakami, a trzymanie ich wymaga olbrzymiej klatki, zasypanej grubą warstwą piasku… Mam do nich sentyment, ale nie zamierzam ryzykować zdrowia mojej ślepej kici. Dlatego szukam dalej.
Serwal. Piękne stworzenie. Chociaż przygotowanie posiłków dla tego wielkiego kota również wymaga wiele zachodu. Jest on bowiem mięsożercą, który na dodatek wymaga urozmaicenia w diecie, więc nie wystarczyłby mu sam kurczak. Poza tym, moje mieszkanko raczej nie nadawałoby się na dla niego na dom, bo jest w nim zdecydowanie za mało miejsca. Pomijając już w ogóle kwestie finansowe.
No to może marmozeta? Kto by nie chciał mieć w domu słodkiej małej małpki? No ja. Ja bym nie chciała. Utrzymanie w domu takiego egzotycznego zwierzęcia również jest trudne, ale w tym wypadku ze względu na to, że zasadniczo, kupując je, decydujesz się na dziecko. A dzieci, jak to dzieci, potrafią być nieobliczalne. Dlatego chyba poszukam czegoś bardziej konwencjonalnego?
No a lis? Nie. Wystarczy, że moja kotka, Ariska lubi sobie pośpiewać po nocach. Nie potrzebujemy kogoś do duetu. Zdecydowanie wolę ją jako solistkę. Dlaczego wybór jest taki trudny… Chociaż nie. Chyba zrezygnuję z „dzikiego” zwierzęcia domowego. Zresztą…
Dlaczego w ogóle zachowuję się, jakby było mnie stać na którekolwiek z nich?
Autorka: Marta Ziółkowska
Źródło zdjęć: Pixabay