ROZKOSZNE RÓŻNORODNOŚCI #1 – Klub dinozaura
Kiedyś napisałam tekst o dinozaurach. Krótki, żartobliwy, uzupełniony ilustracjami własnej roboty… Tak. Niezły był. Dlatego, kiedy wreszcie usiadłam do komputera, próbując jak najskuteczniej uniknąć pisania licencjatu, zaczęłam się zastanawiać. Czemu nie zrobić z niego serii? Czemu nie kontynuować dzielenia się bezużyteczną wiedzą na temat świata? Szczególnie teraz, kiedy nie mam nic lepszego do roboty?
Pytacie pewnie po co Wam to mówię, a ja odpowiadam – bo mogę. W końcu, skoro i tak wszyscy siedzimy w domach, to mamy czas na ciekawostki. I na marnowanie czasu. I sprzątanie. I licencjat! Nie, licencjat nie… Trzeba mieć jakieś priorytety.
Wracając więc do dinozaurów… Ale nie do ich prochów, czy innych (tfu!) skamielin, tylko do tych żyjących wśród nas. I nie, nie chodzi mi o Reptilian, o nich pomówimy kiedy indziej, bo na razie nie mam ochoty o nich wspominać. Zresztą po co miałabym pisać o nieistniejących potworach z kosmosu, skoro można podyskutować o tych, które stąpają po ziemi i są jak najbardziej realne. I o wiele bardziej niebezpieczne.
Na przykład o kazuarach. Po nich to nawet widać, że jakiś ich przodek był „wielką jaszczurką”. Szczerze chyba wolałabym spotkać się twarzą w pysk z lwem, aniżeli znaleźć się w tym samym miejscu co to paskudne ptaszysko. Nic dziwnego, te cholery są przecież potomkami dinozaurów, które przeżyły asteroidę, wybuchy wulkanów i inne katastrofy klimatyczne. Potrafią zabić jednym kopnięciem. Ciarki mnie przechodzą na samą myśl. Ale zaraz… miałam Wam poprawiać humor, a nie Was straszyć!
Dobra, pomówimy więc o czymś weselszym. Hmmm… Co takiego można… A! Już wiem! Papugi!

Większość z nas je lubi. To też są dinozaury, ale kto by się przejmował, skoro są takie słodkie. Kolorowe. Niegroźne. I nawet od jakiegoś czasu lęgną się w Polsce. Ciekawe, prawda? Od kilku lat przeżywamy cichą inwazję Aleksandretty obrożnej. Te zielone papużki zaczynają zajmować dziuple przy Nysie. Nawet udaje im się rozmnażać! Udaje im się również jakoś przeżyć zimę, dzięki czemu jeszcze trochę, a papużki będą u nas jak gołębie… Ale o tym to nikt nie mówi! Bo media nie lubią wspominać o uroczych, zielonych stworzeniach, tylko o jakichś katastrofach, czy wirusach. No a Aleksandretty są po prosu urocze. Miękkie. Pierzaste. I agresywne. I duże.
Dzięki nim nasze rodzime ptaszki przeżywają dziką reprywatyzację kolejnych dziupli. Tak oto ciężko pracujące dzięcioły, czy kolorowe dudki wylądowały na leśnym poszyciu, pozbawione dachu nad głową i jakichkolwiek środków do życia. Teraz ich domy należą do jakiejś papugi, co to przyleciała zza granicy i bezprawnie wyrzuciła je z dziupli. Aż się chusteczki otwierają w kieszeni!
No bo co ja mogę w starciu z żywym dinozaurem… Tylko płakać.
Autorka: Marta Ziółkowska
Źródło zdjęć: Wikipedia Commons