Być jak… czyli o roli sportowego idola
O wielkich sportowcach często mówimy, że są naszymi idolami. Obiektami podziwu i uznania. Idol to inspiracja oraz przykład przede wszystkim dla młodych ludzi. Nie sposób wymienić tu wszystkich sportowców, którzy dzięki swoim dokonaniom, odgrywają w naszym życiu istotną rolę. Każdy może upodobać sobie własnego bohatera, któremu kibicuje, za którego zawsze trzyma kciuki, a także dzięki któremu uśmiecha się i wzrusza.
Co sprawia, że ludzie, których wyczyny wyzwalają w nas ogromne, często skrajne emocje stają się dla nas tak ważni? Zanim spróbujemy znaleźć odpowiedź na to pytanie, przyjrzyjmy się jacy sportowcy dla wcześniejszych pokoleń byli prawdziwymi autorytetami, a jacy są nimi dziś.
Chłopcy z boiska
Piłkarz to najczęstszy wzór do naśladowania dla młodych adeptów gry w gałę. Obecnie, za sprawą mediów społecznościowych, dużo łatwiej jest wejść w interakcję z ulubionym zawodnikiem. Dawniej sympatię do piłkarza, czy danej drużyny, wyrażało się poprzez oblepianie ścian plakatami, wieszanie proporczyków, szalików, czy kolekcjonowanie magazynów i gazet o tematyce sportowej. Rzadkością, a zarazem przywilejem, było posiadanie koszulki z nazwiskiem piłkarza albo repliki oficjalnej futbolówki MŚ, Euro, czy Ligi Mistrzów.
Bohaterami lat 70. za sprawą zdobycia brązowego medalu Mistrzostw Świata w 1974r. rozgrywanych na boiskach RFN i Berlinu Zachodniego, byli Grzegorz Lato (król strzelców turnieju), Andrzej Szarmach (drugi w rankingu) oraz bramkarz, Jan Tomaszewski. Ten ostatni popis swoich umiejętności dał już w kwalifikacjach do MŚ (rok wcześniej), kiedy to prasa rozpisywała się o nim, jako o człowieku, który zatrzymał Anglię (Polacy pokonali Anglików 2:0 na stadionie Śląskim w Chorzowie, a potem zremisowali 1:1 w rewanżu na Wembley).
Niekwestionowaną legendą polskiej piłki jest z całą pewnością Zbigniew Boniek, którego nazwisko widnieje na liście stu najlepszych piłkarzy w historii światowej piłki nożnej według FIFA (Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej). Polak uczestniczył w trzech finałowych turniejach mistrzostw świata – Argentyna 1978, Hiszpania 1982 (3. miejsce), Meksyk 1986 (łącznie 16 meczów i 6 goli). Był dwukrotnym klubowym mistrzem Polski w barwach Widzewa Łódź, mistrzem Włoch oraz zdobywcą m.in. Pucharu Europy (1985), Pucharu Zdobywców Pucharów (1984) i Superpucharu Europy (1984) z Juventusem. Laureat III. miejsca w Plebiscycie Złotej Piłki w 1982. Piłkarz 50 i 60-lecia tygodnika Piłka Nożna. Obecnie prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Ważnymi postaciami polskich boisk, o których warto wspomnieć, byli w tamtych czasach: Włodzimierz Lubański, Kazimierz Deyna, Włodzimierz Smolarek, Janusz Kupcewicz, Paweł Janas oraz Józef Młynarczyk, którzy poza reprezentacyjnymi sukcesami na koncie, karierę robili także za granicą. Tym samym, w trudnym dla naszego narodu czasie (okres komunizmu) pokazali że potrafią się wybić, dając przykład młodym, wpatrzonym w nich chłopakom z piłkarskimi aspiracjami.
Wśród piłkarskich idoli to nie tylko Polacy byli w oczach kibiców potęgami. Królem był, uważany za jednego z najlepszych graczy w historii tego sportu, Argentyńczyk Diego Maradona (z reprezentacją Argentyny zdobył mistrzostwo oraz wicemistrzostwo, a najważniejsze klubowe sukcesy odnosił z SSC Napoli, z którym zdobył Puchar UEFA oraz jedyne dwa tytuły mistrza Włoch w historii drużyny). Choć jego osoba zawsze budziła pewne kontrowersje (miał problemy z narkotykami), wspiął się na piłkarskie wyżyny. Odszedł 25 listopada 2020r. Obok Maradony, piłkarską sławą był także Pele. Brazylijczyk ma w swym dorobku pięć tytułów mistrzowskich i dwie wygrane w Copa Libertadores (międzynarodowe rozgrywki klubowe pomiędzy najlepszymi klubami piłkarskimi Ameryki Południowej).
Dla dzisiejszego pokolenia idolem jest Cristiano Ronaldo, którego nikomu przedstawiać nie trzeba. Według Forbesa w 2016 i 2017r., Portugalczyk był najlepiej zarabiającym i najpopularniejszym sportowcem świata. W narodowych barwach zagrał 154 razy, zdobywając jak dotąd 85 bramek (rekord pod względem liczby występów). Ze swoim poprzednim klubem Realem Madryt zgarnął 15 trofeów. Jego dorobek wciąż się powiększa (obecnie jest zawodnikiem Juventusu). Równie często wskazuje się Lionela Messiego, kapitana reprezentacji Argentyny, z którą wywalczył srebrny medal MŚ (Brazylia 2014) oraz dziesięciokrotnego mistrza Hiszpanii, najskuteczniejszego zawodnika w historii FC Barcelony. Messi to także zdobywca Złotej Piłki, któremu jako jedynemu, sztuka ta udała się cztery razy z rzędu. Z powodu niskiego wzrostu i stylu gry często porównywany jest do Diego Maradony, który sam nazwał go swoim „następcą”.
Nie musimy jednak tak daleko szukać piłkarskich autorytetów. Najlepszy piłkarz ubiegłego roku to Polak, Robert Lewandowski. Kapitan naszej reprezentacji ma za sobą spektakularne dokonania (wygrał Ligę Mistrzów, zdobył mistrzostwo i Puchar Niemiec, dokładając koronę króla strzelców w każdych tych rozgrywkach. Za wyniki te otrzymał nagrodę The Best FIFA Football Awards. Został wybrany najlepszym sportowcem Europy i świata przez światowe stowarzyszenie prasy sportowej AIPS oraz zwyciężył w 86. Plebiscycie na Najlepszego Sportowca Roku Przeglądu Sportowego. Osiągnięcia Lewandowskiego dla wielu stanowią inspirację i drogowskaz na drodze do sukcesu. Dziś wielki i zasłużony piłkarz, kiedyś chłopaczek o wątłej budowie ciała, któremu niewielu wróżyło sportową karierę.
Wśród reprezentantów Polski współcześnie idolami wciąż są także: Euzebiusz Smolarek, Jerzy Dudek, Maciej Żurawski, bracia Żewłakow, Jakub Błaszczykowski, Łukasz Piszczek, Artur Boruc, Wojciech Szczęsny, czy Łukasz Fabiański.
Bohaterowie zimy
Termin Małyszomania nie jest obcy chyba nikomu z nas. Wszystko zaczęło się od Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 2000/01, który to niespodziewanie padł łupem polskiego skoczka, Adama Małysza. Był to zaledwie przedsmak tego, co wyprawiał on potem na skoczniach w zawodach Pucharu Świata, czy na największych sportowych imprezach. Szczyt popularności Małysz osiągnął podczas Igrzysk Olimpijskich w Salt Lake City (2002), zdobywając srebro i brąz. W 2010r. w Vancouver dołożył dwa olimpijskie srebra. Jest czterokrotnym mistrzem świata (w Lahti w 2001r., dwukrotnie w Val di Fiemme w 2003r. i w Sapporo w 2007r.), wicemistrzem (w Lahti w 2001r.) oraz brązowym medalistą z 2011r. z Oslo. Czterokrotnie zwyciężał w klasyfikacji generalnej PŚ, w bogatym dorobku brakuje mu jedynie złota olimpijskiego, jakim pochwalić się może występujący w reprezentacji Polski w latach 1969–1979, Wojciech Fortuna (mistrz olimpijski z 1972r. z Sapporo). Choć w przypadku Fortuny, to jego jedyny znaczący sukces i trudno powiedzieć, by stał się idolem tłumów.
Pałeczkę po Adamie Małyszu przejął Kamil Stoch. I można się tu pokusić o stwierdzenie, że uczeń przerósł mistrza. Stoch bowiem swoim ostatnim pucharowym zwycięstwem w Titisee-Neustadt zrównał się ze swoim poprzednikiem w liczbie wygranych konkursów indywidulanych w PŚ (39). Na swoim koncie, skoczek z Zębu ma co prawda mniej indywidualnych olimpijskich medali od Małysza, bo trzy, za to z najcenniejszego kruszcu. Ponadto Stoch zdobył trzy statuetki Złotego Orła za zwycięstwo w TCS.
Obecnie polskie skoki narciarskie to drużyna. Biało-czerwoni z Kamilem Stochem w składzie łącznie odnieśli siedem zwycięstw, a w czołowej trójce znaleźli się 27 razy. Zdobyli też brązowy medal IO w Pjongczangu w 2018r. oraz trzy medale mistrzostw świata, w tym złoto z Lahti z 2017r. Małysz wspólnie z kolegami na podium stawał zaledwie czterokrotnie.
Małyszomania miała jednak nieco inny wymiar. Na początku lat 2000., wielu Polaków znajdowało się w trudnej sytuacji ekonomicznej (Polska nie była jeszcze członkiem Unii Europejskiej), fenomen Małysza napawał optymizmem. Dawał nadzieję, poprawiał humor, był powodem do dumy z bycia Polakiem.
Królową polskich serc przez lata była Justyna Kowalczyk. Polska biegaczka narciarska w swojej dyscyplinie wygrała wszystko, co było do wygrania, śrubując rekordy oraz stawiając wysoko poprzeczkę zarówno swoim rywalkom, jak i biegającym dziś w Pucharze Świata jej młodym następczyniom. O zaufaniu i sympatii, jaką pałali do niej Polacy niech świadczy fakt, iż pięciokrotnie odbierała statuetkę najlepszego sportowca w plebiscycie Przeglądu Sportowego. W ostatniej edycji dołożyła także Superczempiona za całokształt dokonań.
Justyna w swej walce z odwieczną rywalką, Norweżką Marit Bjoergen, była zawsze niezłomna i wytrwała. Niejednokrotnie z tych batalii wychodziła zwycięsko niczym Dawid z pojedynku z Goliatem. Swoim uporem, zawziętością i ciężką pracą udowadniała, że niemożliwe, czasem staje się możliwe. Rozpaliła serca polskich kibiców, gdy po pasjonującym finiszu w Vancouver (2010) zdobyła swoje pierwsze olimpijskie złoto albo wtedy, gdy zwątpili w nią wszyscy, a ona ze złamaną stopą ponownie została mistrzynią olimpijską (Soczi 2014).
Królowa jest tylko jedna
Mowa o królowej sportu, jaką jest lekkoatletyka. Autorką wybitnych osiągnięć w tej dyscyplinie jest Irena Szewińska. Polka specjalizowała się w biegach sprinterskich i skoku w dal. Najwięcej sukcesów odniosła w bieganiu, zdobywając cztery złote medale olimpijskie (Tokio 1964, Meksyk 1968, Montreal 1976), jeden srebrny (Tokio 1964) i dwa brązowe (Meksyk 1968 i Monachium 1972). Skok w dal przyniósł jej srebro w Tokio w 1964r. Dziesięć medali przywiozła z Mistrzostw Europy (10 na otwartym stadionie, 3 w hali). Czterokrotnie zwyciężała w plebiscycie na najlepszego sportowca Polski PS. W 1974r. agencja prasowa United Press International wybrała ją najlepszą sportsmenką na świecie. W swojej karierze 10 razy poprawiała rekordy świata, do dziś jest bez wątpienia najlepszą lekkoatletką w dziejach Polski. Nazywana Pierwszą Damą Polskiego Sportu, Irena Szewińska odeszła 29 czerwca 2018r.
Lekkoatletyka to także inni wybitni polscy mistrzowie i medaliści, choćby Robert Korzeniowski, najbardziej utytułowany polski sportowiec pod względem zdobytych tytułów mistrza olimpijskiego (cztery złota), Anita Włodarczyk (rekordzistka świata, Europy i kraju w rzucie młotem), czy Tomasz Majewski (kulomiot, mistrz olimpijski z Pekinu z 2008r. i Londynu z 2012r.).
Urodzeni z rakietą w ręku
Agnieszka Radwańska to nazwisko, które naturalnie kojarzymy z tenisem. Radwańska to jak dotąd najwyżej plasująca się Polka w rankingu WTA – największej organizacji kobiecego tenisa (2), zwyciężczyni turnieju WTA Finals z 2015r. oraz dwudziestu innych turniejów WTA w grze pojedynczej i dwóch w grze podwójnej. Druga w historii Polka (po Jadwidze Jędrzejowskiej w 1937), która dotarła do finału turnieju wielkoszlemowego w singlu (Wimbledon 2012).
Męskim odpowiednikiem „Isi” był Wojciech Fibak, finalista ATP Finals (dorocznego turnieju tenisowego z udziałem czołówki rankingu), czterokrotny ćwierćfinalista turniejów wielkoszlemowych w grze pojedynczej, zwycięzca Australian Open w grze podwójnej.
Obecnie na miano idolki intensywnie pracuje Iga Świątek (zwyciężczyni ubiegłorocznej edycji Rolanda Garrosa).
Długo można by tak wymieniać, bo w naszym kraju mamy wielu wspaniałych, wybitnych sportowców, którzy z dumą reprezentują nas na całym świecie. A i my jesteśmy dumni z rezultatów, które osiągają i rekordów, jakie ustanawiają. Sport to emocje. To rozrywka i odskocznia od codzienności. To wielka siła, jaka przyciąga tłumy na stadiony, korty, trasy, czy przed telewizory. To w końcu zawodnicy, których sukcesy sprawiają, że mamy ochotę skakać z radości. Bo czyjeś zwycięstwa nierzadko stają się dla nas motorem napędowym do działania. Pod ich wpływem zmieniamy podejście do życia albo zaczynamy odważnie marzyć, by kiedyś pójść ich śladami. Idol bardzo łatwo staje się wręcz częścią naszego życia, wzorem na wielu płaszczyznach, autorytetem, przewodnikiem, guru. I dobrze. Warto mieć w życiu takiego kogoś, kto sprawia, że chce nam się żyć.
Żeby móc marzyć i mieć wielkie marzenia, trzeba najpierw znaleźć źródło inspiracji, coś lub kogoś, kto rozpali w nas iskierkę i rozkocha do szaleństwa w dziedzinie, która z nierealnej fantazji przerodzi się na długo, może nawet na całe życie, w naszą rzeczywistość.
(Simone Moro „Zew lodu”)
Autor: Gabriela Koziara
Zdjęcie: Tadeusz Mieczyński