Co słychać w europejskiej piłce ręcznej? – wieści z EHF Champions League
W Polsce o klubowej piłce ręcznej nie mówi się dużo, a o tej na poziomie europejskim nie słuchać już prawie w ogóle. Warto, aby ten trend przełamać, ponieważ kwintesencja szczypiorniaka pozostaje niezmienna – boiskowe scenariusze nadal trzymają w napięciu do samego końca. A tam gdzie wiele niespodzianek, tam również wiele emocji.
Co ciekawego w takim razie wydarzyło się w 5. kolejce EHF Champions League? Najbardziej elektryzujący mecz ubiegłego tygodnia pomiędzy Barcą a PSG zakończył się zwycięstwem Katalończyków. Łomża Vive Kielce nie dała się zaskoczyć w starciu z FC Porto, natomiast THW Kiel niespodziewanie zremisowało po fantastycznym widowisku.
Grupa A
Pojedynek THW Kiel z Pick Szeged był wizytówką piłki ręcznej na najwyższym poziomie. Nieoczekiwane zwroty akcji w wykonaniu obydwu zespołów doprowadziły do zasłużonego remisu. Zarówno niemiecka, jak i węgierska drużyna potrafiły przełamać kryzysowy impas. Kilończycy jako pierwsi zaprezentowali tę umiejętność. Całkowicie przespali początek spotkania. Przegrywali 5:10, ale pod koniec pierwszej połowy się przebudzili i wyszli na prowadzenie (17:14).
W drugiej połowie role się odwróciły – potencjalna ofiara znowu wyszła z opresji. Na dziesięć minut przed końcem zawodnicy Pick Szeged przegrywali aż czterema bramkami. Poważna dekoncentracja nie przeszkodziła im jednak w wywiezieniu jednego punktu z trudnego terenu.
Wyświetl ten post na Instagramie
Remis graczy THW spowodował zmianę obsady na pozycji numer dwa, na której gości teraz Montpellier. Wicemistrzowie Francji awansowali w tabeli dzięki triumfowi nad Mieszkowem Brześć 32:26. O ile w pierwszej połowie obie drużyny mogły przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyść, tak w drugiej to Julien Bos (11 bramek) i spółka unicestwili nadzieje przyjezdnych z Białorusi.
Tendencję zwyżkową zaliczyło też Elverum. Po trzech meczach bez zwycięstwa i przełamaniu z Pick Szeged podopieczni Borge Lunda nie spoczęli na laurach. Tym razem poszkodowanymi ich dobrej passy zostali zawodnicy PPD Zagrzeb. Skandynawskie drużyny grupy A mogą zaliczyć tę kolejkę do udanych. Pozycję lidera utrzymał Aalborg Handbold. Ekipa z Danii bez większych problemów poradziła sobie z Vardarem Skopje.
THW Kiel – Pick Szeged 32:32
Montpellier – Mieszkow Brześć 32:26
Elverum – PPD Zagrzeb 30:25
Aalborg – Vardar Skopje 33:29
Grupa B
Grad bramek padł w Hali Legionów w Kielcach. Łomża Vive zaliczyła aż 39 trafień w starciu z FC Porto. Wbrew pozorom portugalska drużyna chłopcem do bicia zdecydowanie nie jest. Jeśli jednak mistrzowie Polski aspirują do zajęcia pierwszego miejsca w tak trudnej grupie, z rywalami tego pokroju, w dodatku na własnym terenie, muszą sobie radzić.
Tak się też stało, a duża w tym zasługa Sigvaldiego Guðjónssona. Islandzki skrzydłowy dziesięciokrotnie wpisywał się na listę strzelców. Świadczy to nie tylko o znakomitej dyspozycji strzeleckiej zawodnika, ale też o zorganizowanej grze obronnej całego zespołu. Udane przejęcia piłki i ekspresowe kontrataki były najgroźniejszą bronią kielczan, dzięki którym odnotowali czwarte zwycięstwo z rzędu.
Wyświetl ten post na Instagramie
Do hitowego starcia doszło w stolicy Katalonii – Barcelona mierzyła się z PSG. W rolach głównych: Dika Mem i Mikel Hansen, którzy zdobyli po siedem bramek dla swoich drużyn. Jak na range wydarzenia przystało, kibice na Palau Blaugrana nie mogli narzekać na brak emocji. Ich zawodnicy czuli na sobie oddech paryżan przez znaczną część spotkania. Dopiero w ostatnich pięciu minutach gospodarze wyraźnie oznaczyli swój teren i nie pozostawili złudzeń – odskoczyli na trzy bramki i tej przewagi już nie roztrwonili. Ten rezultat nie rozjaśnia sytuacji na szczycie tabeli – Barca, Vive i Veszprem mają po osiem punktów.
Motor Zaporoże podejmował Dinamo Bukareszt. Obie drużyny wygrały wcześniej zaledwie tylko raz, tak więc używając piłkarskiego żargonu, dla obu stron był to tzw. „mecz o sześć punktów”. Słabe starty nie wpłynęły na efektowność widowiska na ukraińskiej ziemi. Losy spotkania toczyły się do ostatnich sekund. Finalnie to gospodarze zgarnęli komplet oczek. Najpierw wykorzystali ryzykowne posunięcia rywala, jakim była gra z pustą bramką, a następnie odparli ostatni atak przyjezdnych.
Nie zmienia się za to dramatyczna sytuacja Flensburga. Wicemistrzowie Niemiec nie radzą sobie zarówno na rodzimym, jak i europejskim podwórku. W Lidze Mistrzów są jedyną drużyną, która nie zaznała jeszcze smaku zwycięstwa, a w Bundeslidze nie łapią się nawet na podium. W tej kolejce EHF Champions League przyjęli kolejny, brutalny cios. Telekom Veszprem dawało im solidnie w kość już od pierwszych minut i kontrolowało sytuację do ostatniego gwizdka.
Łomża Vive Kielce – FC Porto 39:33
Motor Zaporoże – Dinamo Bukareszt 28:27
Telekom Veszprem – Flensburg-Handewitt 28:23
Barcelona – Paris Saint-Germain 30:27
Autor: Miłosz Szade
Zdjęcie: uhlsport GmbH