Czy biegi narciarskie w Polsce mogą istnieć bez Justyny Kowalczyk?
Pewnie niewielu odpowie na tytułowe pytanie twierdząco. O sile polskich biegów narciarskich stanowiła przez lata, jednoosobowo, Justyna Kowalczyk. W czasie trwania jej naszpikowanej sukcesami kariery, Polski Związek Narciarski nie zrobił w kierunku rozwoju tej dyscypliny kompletnie nic. Czas wielkich wyczynów Kowalczyk przespano. Była Justyna i długo, długo nikt.
Iskierka nadziei
Po zakończeniu narciarskiej kariery przez Kowalczyk, wiosną 2018r. nastąpił pewnego rodzaju przełom. Polska biegaczka wraz ze swoim trenerem, Aleksandrem Wierietielnym zdecydowali się na współpracę z PZN-em. Wyselekcjonowali oni grupę juniorek nieskalanych działaniem, wątpliwej jakości, polskiej myśli szkoleniowej. W trakcie tych dwóch lat współpracy, zawodniczki wypracowały potrzebne nawyki, poznały tajniki działania w profesjonalnym sporcie, nauczyły się słuchać własnego organizmu, a także zrozumiały dlaczego, co, i w którym momencie, należy do treningu i diety wprowadzić, by praca przynosiła rezultaty. Dla samej Justyny nie była to łatwa droga, bo narciarka zawsze podkreślała, że jest zbyt wymagająca i surowa, czego co oczywiste tłumaczyć nie trzeba. Z perspektywy czasu można jednak śmiało powiedzieć, że ze swej roli oboje wywiązali się doskonale. Dowodzą tego choćby medale mistrzostw świata juniorów, wywalczone przez Izabelę Marcisz (dwa srebra i brąz w Oberwiesenthal w 2020 roku) i Monikę Skinder (srebro w sprincie klasykiem w Lathi w 2019 roku).
Mistrzostwa Świata w Oslo 2011 bieg na 10 km techniką klasyczną/Justyna Kowalczyk i Aleksander Wierietielny/Fot.Oskar Karlin
Koniec epoki (ale czy na pewno?)
Aleksander Wierietielny zakończył współpracę z PZN-em wiosną bieżącego roku. Zakończył się tym samym pewien, ważny dla biegów narciarskich w Polsce, rozdział. Choć trener niezupełnie odszedł na zasłużoną emeryturę. Wciąż przyjeżdża na krajowe obozy kadry biegaczek. Dogląda, podpowiada, radzi. Chodząca encyklopedia narciarstwa biegowego. Ogrom wiedzy, którą nieustannie chce się dzielić. Bo w przeciwieństwie do działaczy, Wierietielnemu na biegach narciarskich zależy. Pracą z Justyną Kowalczyk udowodnił, że można. Nawet będąc kopciuszkiem narciarskiego świata. W końcu od Skandynawów, a zwłaszcza norweskich hegemonów, polski zespół zawsze nieco odstawał. Finansowo, serwisowo, czy też w kontekście dostępu do wielu udogodnień oraz pozyskiwaniu sponsorów. A jednak Justynę broniła praca. Konsekwencja, upór, zawziętość. Oboje dali razem radę. Teraz chodzi o to, by dziewczętom ułatwić start. By zapewnić im najlepsze możliwe warunki. Zresztą, jak wspomina Kowalczyk, mało kto potrafi tak dbać o komfort pracy zawodnika, jak pochodzący z Białorusi trener.
Konsultantka Justyna
Głównym trenerem kadry został w kwietniu były słowacki biegacz, Martin Bajcicak. Współpraca z Justyną Kowalczyk opiera się więc teraz, przede wszystkim, na sporządzaniu planów treningowych oraz dogadywaniu kwestii logistycznych. Poza tym Justyna jest obecna na obozach przygotowawczych, choć nie na wszystkich, bo jak sama podkreśla, po 20 latach w rozjazdach, chce posmakować w końcu normalnego życia. Pozostaje jednak do dyspozycji zawodniczek i nadal trzyma formę, by móc na treningach forsować tempo, zmuszać dziewczyny do coraz większego wysiłku i wciąż przesuwać ich granice.
W poszukiwaniu następczyń
Kadra narodowa A kobiet, czyli ta prowadzona przez Bajcicaka, to na chwilę obecną: Monika Skinder, świetna w sprintach stylem dowolnym. Izabela Marcisz, klasyczka, młodsza siostra byłej biegaczki, Eweliny. Weronika Kaleta, która obrała dość nietypową drogę i postanowiła łączyć sport ze studiami na Uniwersytecie w Colorado oraz Hanna Popko, Karolina Kukuczka, Eliza Rucka, Karolina Kaleta i Magdalena Kobielusz. Nie wszystkie startują w zawodach seniorskiej rangi. Jedne biorą udział w zmaganiach krajowych, inne w startach juniorskich. Postępy, jakie robią, stają się coraz bardziej wyraźne, za sprawą choćby regularnego zdobywania punktów FIS. By zadowolić polskich fanów, przez Justynę Kowalczyk rozpieszczonych, musi upłynąć jeszcze sporo czasu. Która z biegaczek okaże się jej następczynią? Justyna powiedziałaby zapewne, że każda napisze własną historię, a wszystko zależy tak naprawdę od nich samych. Czy będą miały wystarczająco chęci, by ciężko pracować. Bo talent to jedno, a codziennie podejmowany trud i wysiłek to drugie.
Łotewski akcent
Z kadrą polskich biegaczek od jakiegoś czasu trenuje też Patricija Eiduka. Łotyszce niezwykle zależało, by dołączyć do polskiej kadry, a Kowalczyk wraz z trenerem na tę prośbę przystali. Eiduka w zawodach reprezentuje barwy swojego kraju i to z powodzeniem. Niedawno w biegu na 10 km techniką dowolną w szwajcarskim Davos, wywalczyła ósme miejsce. Z zawodniczki niezwykle dumna jest polska mistrzyni. Cieszy ją bowiem progres, jaki jej podopieczna poczyniła w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Gdy Polka na Twitterze wyraziła swoją radość i wzruszenie z wyniku Patricji, od razu posypała się fala krytyki. Że niby jak można cieszyć się z osiągnięć obcej nacji? Że co to za punkt odniesienia, skoro w zawodach nie brały udziału dominujące na narciarskiej arenie, kraje skandynawskie? Że z czego tu czerpać satysfakcję, skoro Polki wcale nie zachwyciły? Mało kto patrzy na to przez pryzmat korzyści, jakie płyną z obecności Eiduki w kadrze Polski. Łotyszka jest świetną partnerką treningową choćby dla Izy Marcisz. Obie biegaczki są podobnie zbudowane, a najlepiej spisują się na dystansach. Natomiast Justyna doskonale wie jak trudno wkroczyć w ten wielki świat biegów, gdy pochodzi się z kraju bez narciarskich tradycji.
FIS NWSC Seefeld Ladies CC 10km PatricijaEiduka/Fot. Julia Engel
Czy nas zaskoczą?
W najbliższej przyszłości czekają nas zmagania w Tour de Ski, cyklu uwielbianym i czterokrotnie wygranym (rekord) przez Justynę Kowalczyk. Tam możemy spodziewać się dobrych występów Polek oraz Łotyszki. Dobrych, a więc takich, które premiowane są punktami do klasyfikacji generalnej PŚ. Imprezą docelową są jednak Mistrzostwa Świata w Oberstdorfie w lutym przyszłego roku. Trudno powiedzieć na co stać kadrowiczki. To jeszcze nie czas na wygrywanie z najlepszymi, ale praca wykonana latem z pewnością zacznie wkrótce procentować i powinna pozwolić na nawiązanie walki z resztą świata. Każde takie mistrzostwa to zbieranie doświadczenia i motywacja, by pokazać się z jak najlepszej strony i dać z siebie wszystko. Co miejmy nadzieję zobaczymy na trasach w Niemczech.
Autor: Gabriela Koziara
Biegi narciarskie. Puchar Swiata w Dreznie. Monika Skinder i Weronika Kaleta w czolowej „30” sprintu w Dreznie PS w biegach narciarskich. Kapitalny weekend Rosie Brennan. Amerykanka liderka Pucharu Swiata. Polki bez punktow