Czy powrót jest możliwy? Bundesliga wraca do treningów

W czasie, gdy Polska szykuje się na największą falę zarażeń koronawirusem, niemiecki ordnung już daje o sobie znać. Włodarze Bundesligi zdecydowali, że czas wracać na boisko i przygotowywać się na potencjalny powrót rozgrywek. Piłkarze w większości trenują już od dwóch tygodni, ale w kontekście rozwiązań logistycznych w meczach, niewiele wiadomo.

Niemcy słyną ze swej solidności i pracowitości, dlatego jeżeli ktokolwiek w Europie miałby znów zacząć grać, to właśnie oni. Do tej pory sportowcy trenowali tylko w domu, co w dużej mierze ograniczało i stopowało ich rozwój. Kapitan Reprezentacji Polski Robert Lewandowski kilka dni temu gościł w programie Kanału Sportowego i dał jasno do zrozumienia, że już teraz jest gotowy do gry. Trudno stwierdzić, na ile „Lewy” rzeczywiście jest przygotowany, a ile w tych słowach jest głodu piłki i powrotu na boisko.

Wyjść z nędzy

Nie oszukujmy się – najważniejsze obecnie dla Bundesligi jest to, żeby grać. Nie dla samej idei kopania piłki, ale dla pieniędzy. Kluby wciąż czekają na wypłacenie ostatniej, największej transzy z praw telewizyjnych, która dla wielu będzie kluczowa w kontekście zachowania równowagi finansowej. Niemiecka liga bardzo dobrze balansuje wydatki, a właściciele na kontrakty zawodników wydają średnio 30% budżetu, na skalę europejską – niewiele. Na ten moment jest to jednak zdecydowanie zbyt wiele. Perspektywy wyglądają mało optymistycznie, jeżeli Niemcy nie zaczną grać, to nawet cztery kluby Bundesligi będą niewypłacalne. Europejski futbol w obliczu pandemii jest bezradny i trudno się dziwić, że kombinują jak koń pod górę, byleby tylko wrócić.

(Nie)bezpieczeństwo

Na ile zawodnicy są w stanie się przygotować, jeśli trenują w czteroosobowych grupach, odizolowani od reszty zespołu? Ostatecznie gra jedenastu i wydaje się niemożliwym, by wypracować automatyzmy na boisku tylko na podstawie analizy wideo. Poza tym tak długi, bo prawie miesięczny, rozbrat z normalnymi zajęciami z piłką i bieganiem po trawie, dość znacząco wpływa na mięśnie. Oby ten powrót nie wiązał się z poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi zawodników…

Pasek „live”

Oczywiście, że każdy fan czeka na powrót najbardziej prestiżowych rozgrywek. Oczywiście, że tęsknimy za Andrzejem Twarowskim i jego kultowym Siadamy głęboko w fotelach, zapinamy pasy i startujemy. Ale trudno będzie ligom, klubom i zawodnikom spełnić wszystkie warunki, by rzeczywiście móc oglądać piłkę na najwyższym światowym poziomie. Treningi w małych grupach, odizolowanie, to na pewno będzie miało przełożenie na zespoły i to, jak będą prezentować swoje umiejętności w trakcie meczu. Wydaje się, że jeżeli Bundesliga i inne ligi wrócą, to tylko po to, by za wszelką cenę dograć sezon, bez fajerwerków i astronomicznego poziomu, do jakiego nas przyzwyczaiły. Ale pasek „live” pod logo stacji sprawi, że zasiądziemy w fotelach i z pełnym zaangażowaniem obejrzymy wszystko od deski do deski.

Kiedy gramy?

Bundesliga chce wrócić już w pierwszym lub drugim tygodniu maja. Ma być tylko jeden dzień meczowy, przez co dokończenie rozgrywek przeciągnie się aż do końca czerwca. Niezależnie od tego, w jakiej formie, z jaką myślą przewodnią, w jaki sposób i z jakim skutkiem – czekamy. Ludzie potrzebują chociaż odrobiny normalności, powrotu do pewnego rytmu funkcjonowania, oderwania od monotonii dnia codziennego i chwilowego wyrwania się z „kwarantannowej” rzeczywistości. Najważniejsze jest jednak to, by teraz być bezpiecznym. Oby rewolucyjne pomysły krajowych federacji przyniosły tylko pozytywny skutek.


Autor: Dawid Walczuk
Zdjęcie: PAP/EPA, Matthias Balk

 

 

Dawid Walczuk

Sport zawsze był czymś więcej. Nauczył mnie wszystkiego, co w życiu ważne, łamiąc wszelkie stereotypy. Sport to przede wszystkim ludzie, emocje, tysiące inspirujących historii. A ja jestem w środku i czerpię pełnymi garściami. Dziś może w innej roli niż marzyłem jako dziecko, ale staram się realizować i spełniać sportowe marzenia gdzieś z boku. Pasja wciąż ta sama, co 15 lat temu, kiedy pierwszy raz kopałem piłkę. I to się już pewnie nie zmieni...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *