Historia Fernando Alonso – czyli o tym, jak złe decyzje mogą zniszczyć karierę w Formule 1

Sezon 2021 zbliża się wielkimi krokami. Dobrze więc przypomnieć jeden z powodów, który uczyni tegoroczne zmagania jeszcze ciekawszymi. Do stawki po dwóch sezonach przerwy powraca bowiem dwukrotny mistrz świata – 39-letni Fernando Alonso. Hiszpan jest idealnym przykładem na to, jak nie powinno się prowadzić swojej obiecującej kariery. 

Alonso po wywalczeniu pierwszego tytułu w 2005 r.

Fernando Alonso to postać nietuzinkowa. Pomimo dwóch tytułów mistrzowskich w świecie sportu mówi się o nim jako o “jednym z najlepszych w historii”. Ogromny talent idzie w parze z problematycznym charakterem. W czasie swojej kariery kierowca podjął wiele nietrafionych decyzji i spalił za sobą wiele mostów, co przełożyło się na brak sukcesów adekwatnych do umiejętności. Cofnijmy się do 2006 roku. Alonso po 5 sezonach w F1 zostaje właśnie dwukrotnym mistrzem świata. Hiszpan decyduje się na odejście z Renault.

 

MŁOKOS RZUCA WYZWANIE

Przejście do ekipy McLarena na papierze wydawało się strzałem w dziesiątkę. Istniały poważne przesłanki, że należy spodziewać się spadku formy francuskiej ekipy mistrzów świata. McLaren za to trzymał się na szczycie od wielu lat i dawał pewność walki o kolejne sukcesy. Szefostwo zdecydowało się na wielkie ryzyko, bo u boku Alonso na sezon 2007 zatrudniono debiutanta – Lewisa Hamiltona. Nie jest powszechnym, aby młodemu nowicjuszowi oferowano posadę w tak dobrym zespole. Cały świat Formuły 1 oczekiwał narodzin nowej gwiazdy. Wiedział o tym Alonso, który obawiał się starcia z młodym kierowcą. Zazwyczaj to on miał pierwszeństwo walki o tytuły – znalazł się więc w nowej, niewygodnej pozycji. 

Hamilton i Alonso w barwach McLarena, 2007 r.

Zgrzyty między charakterną dwójką zaczęły się po pierwszym wyścigu wygranym przez Hamiltona. W następnych rundach oboje walczyli zaciekle na torze, zostawiając sobie bardzo mało miejsca. Apogeum osiągnięto podczas weekendu na Węgrzech. W sobotnich kwalifikacjach Alonso umyślnie przyblokował Brytyjczyka tak, aby ten nie zdążył powalczyć o pierwsze pole startowe. Cel został osiągnięty – ku uciesze sprawcy i ogromnej wściekłości szefów zespołu i samego Hamiltona. Od tej pory zespół nie krył się z tym, że Hiszpan jest tam postacią destruktywną. Kierowcy nie rozmawiali ze sobą, a cały garaż był obrócony przeciw aktualnemu mistrzowi świata. Ostatecznie Hamilton zaprzepaścił szansę na tytuł w swoim pierwszym sezonie po błędach w ostatnich wyścigach. Alonso nie zdołał odrobić strat z poprzednich rund i obaj kierowcy przegrali mistrzostwo o jeden punkt z Kimim Raikkonenem z Ferrari.

Mamy rok 2021, a Lewis Hamilton jest w tym momencie siedmiokrotnym mistrzem świata.

BEZWZGLĘDNY NA TORZE I POZA NIM

Właściwie trudno mówić o pozycji Alonso w McLarenie. Hiszpan zmuszony był więc odejść. Najlepsze ekipy nie były chętne na zmiany w składach, co spowodowało jego powrót do przeciętnego Renault na dwa następne sezony. Alonso wygrał wprawdzie dwa wyścigi, lecz jedno ze zwycięstw było bardzo kontrowersyjne. Zespół, który Hiszpan ustawił wokół siebie, nakazał bowiem jego koledze z ekipy rozbić się podczas wyścigu. Miało to na celu wywołanie chaosu i przetasowanie stawki. Ostatecznie szefostwo pożegnało się z posadami, a Fernando udowodnił, do czego jest zdolny, aby wygrać. 

W sezonie 2010 Hiszpan rozpoczął współpracę z legendarnym zespołem Ferrari. Już w pierwszym roku ich partnerstwa Alonso nieomal wygrał tytuł mistrzowski. Zła taktyka i błędna ocena sytuacji przez zespół w ostatnim wyścigu sprawiły, że faworyt do zdobycia swojego trzeciego tytułu utknął w środku stawki i nie przebił się na wyższe pozycje, które gwarantowały mu tytuł. Na sezon 2012 Ferrari zbudowało bolid mocno przeciętny. Kierowcy nie przeszkadzało to jednak w walce o najwyższe pozycje. Ostatecznie przegrał tytuł  o 3 punkty i od tej pory już nigdy nie zbliżył się do mistrzostwa świata. 

Po tym sezonie współpraca Ferrari i Alonso zmierzała ku końcowi – dawał o sobie znać egoistyczny charakter Hiszpana. Gdy włoski zespół po raz kolejny nie zbudował bolidu, który umożliwiałby walkę o zwycięstwa, cierpliwość Alonso się skończyła. A wraz z nią cierpliwość zespołu do marudnego kierowcy. W jednym z wywiadów na pytanie o to, co chciałby dostać na swoje 33. urodziny, Hiszpan odpowiedział dosadnie: “bolid kogoś innego”. Miarka się przebrała i obie strony rozeszły się w nieprzyjemnej atmosferze.

W następnym sezonie Ferrari odbiło się od dna i z Sebastianem Vettelem na pokładzie rozpoczęło walkę w czołówce o najwyższe cele. 

UPADEK MARUDY
Alonso po jednej z wielu awarii silnika Hondy, 2015 r.

Alonso po raz kolejny znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Co bowiem ma zrobić kierowca, o którym mówi się jako najlepszym w stawce, a który nie ma widoków na jazdę w czołówce? W 2015 roku dochodzi do wielkiego pojednania. Hiszpan, jako syn marnotrawny, wraca do McLarena, dla którego będzie to początek upadku. Przed sezonem taki układ wydaje się być przepisem na sukces dla obydwu stron – nic bardziej mylnego. Współpraca od początku jest skazana na porażkę. Katastrofalne silniki Hondy, która wróciła do sportu po kilku latach przerwy, i beznadziejny bolid powodują, że Alonso zamyka tyły stawki. Bez perspektyw na walkę o najdrobniejsze punkty. 

Alonso podczas wyścigu w Wielkiej Brytanii w 2018 r.

Przez następne 4 sezony jesteśmy świadkami licznych nerwowych reakcji Alonso. Podczas wyścigów słyszymy z jego radia kąśliwe komunikaty, takie jak: Nie będę walczył, bo i tak będę ostatni. W konferencjach prasowych Hiszpan drwi z dostawcy silników. Jego wściekłe komentarze odnośnie do jednostek napędowych doprowadzają do łez uczestników całego projektu – obrazki zapłakanych Japończyków w trykotach Hondy, w garażu McLarena, są na porządku dziennym. To powoduje, że ich współpraca musi się zakończyć. Alonso decyduje się na odejście na emeryturę, a Honda opuszcza brytyjski zespół. Hiszpan pali za sobą kolejny most – japoński producent zawetuje jego przyjście do jakiejkolwiek ekipy pod ich ramieniem. W związku z tym opcji na transfer brak.

W następnym sezonie McLaren odżywa, zespół walczy o podia i cieszy się dobrą formą. Obecnie to trzecia siła w stawce. Honda z kolei dołącza do Red Bulla i buduje świetne silniki, które pozwalają wygrywać wyścigi. Alonso znów może pluć sobie w brodę.

CZY TO MOŻE SIĘ UDAĆ?

Mamy rok 2021. Fernando Alonso powraca do Formuły 1 po dwóch sezonach przerwy. Zasili szeregi ekipy Alpine (powstałej na bazie Renault). Na początku lutego świat obiega informacja o jego wypadku na rowerze. Na szczęście kończy się jedynie (lub aż) na pękniętej szczęce. Jego powrót nie jest zagrożony. Czy historia z toksycznym Fernando powtórzy się po raz kolejny i powrót okaże się zupełnie nietrafionym pomysłem? A może jego gwiazda zabłyśnie na nowo? Przekonamy się niebawem – sezon rusza 28 marca w Bahrajnie. 

Hiszpan jako doradca zespołu Renault w 2020 r.

Autor: Michał Nieckarz

Zdjęcia: Instagram,  kolvenbach/Alamy Stock Photo

Michał Nieckarz

Tor wyścigowy, dziupla komentatorska i mikrofon w dłoni - tak widzę siebie za 10 lat. Interesuje mnie cały otaczający mnie świat, a w szczególności sport i kultura. Zarażanie innych moimi pasjami, to kolejna z nich.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *