Siła beniaminków

Trudno po dwóch kolejkach piłkarskich rozgrywek kusić się o jakiekolwiek stwierdzenia panujących tendencji, czy rokować jakie rozstrzygnięcia przyniosą dalsze pojedynki poszczególnych zespołów. Można jednak spróbować konfrontacji statystyk z aktualnymi faktami. W przypadku beniaminków analizie warto poddać przemianę, jaka zaszła w drużynach względem pierwszoligowych występów lub jej brak.

Kiedy do Ekstraklasy awansowały kolejno Radomiak Radom, Bruk-Bet Termalica Nieciecza oraz Górnik Łęczna w środowisku dziennikarzy sportowych i kibiców pojawiły się głosy, że ów tercet nie wniesie na najwyższy szczebel rozgrywkowy w naszym kraju niczego spektakularnego, a przede wszystkim nie sprawi, że polska liga będzie prezentować wyższy niż dotychczas poziom. Owszem, przypadki spadku do 1. ligi tuż po awansie zdarzały się, a w ostatnich sezonach nawet w nadmiernej częstotliwości – Sandecja Nowy Sącz (2017/18) – 16. miejsce (spadek); Miedź Legnica (2018/19) – 15. miejsce (spadek); Zagłębie Sosnowiec (2018/19) – 16. miejsce (spadek); ŁKS Łódź (2019/20) – 16. miejsce (spadek); Podbeskidzie Bielsko-Biała (2020/21) – 16. miejsce (spadek), ale przykład Warty Poznań z ubiegłego sezonu wlewa nieco nadziei w serca kibiców drużyn powracających z dalekiej podróży na ekstraklasową mapę.

Wejście smoka w wykonaniu Radomiaka

Dla podopiecznych Dariusza Banasika terminarz ułożył się dość niekorzystnie. Na dzień dobry Radomian czekała wyjazdowa potyczka z Lechem Poznań, a tydzień później domowe spotkanie z Mistrzem Polski, Legią Warszawa. Przed startem rozgrywek przeciętny obserwator polskiego ligowego podwórka skazywał beniaminka na pożarcie w konfrontacji z tak utytułowanymi klubami.

Tymczasem piłkarze Radomiaka zgarnęli w dwóch tych spotkaniach cztery punkty i prezentują się jak dotąd najlepiej wśród świeżo awansowanych zespołów. W grze ekipy z Mazowsza widać pomysł, zaangażowanie i styl, który zapewnił im promocję do najwyższej klasy rozgrywek w naszym kraju.

Najwięcej radości przysporzyło tak klubowi, jak i tłumnie zgromadzonym na stadionie w Radomie sympatykom, efektowne zwycięstwo w derbach Mazowsza ze wspomnianą Legią. W meczu, w którym sędzia łącznie pokazał aż trzy czerwone kartki, miejscowi niemal całkowicie zneutralizowali atuty rywala, który spotkanie kończył w dziewięcioosobowym składzie.

To ważne trzy punkty dla beniaminka na początku sezonu. O niczym nie przesądzają, ale pokazują, że będąc tak dobrze przygotowanym do występów w najwyższej klasie rozgrywkowej, można wygrać z każdym. Co więcej, w tej historycznej chwili dla Radomia (klub wrócił do Ekstraklasy po 13187 dniach), bramki zdobyli dwaj Radomianie: Mateusz Radecki i Dominik Sokół.

 

Obiecująca postawa Bruk-Betu

Niecieczanie zainaugurowali sezon w pechowy sposób. Po dwóch rozegranych spotkaniach powinni mieć na swoim koncie komplet punktów, bo każdy, kto widział ich mecze, łapał się za głowę, ile stuprocentowych sytuacji zmarnował zespół Mariusza Lewandowskiego.

Nieskuteczność – to główny mankament Bruk-Betu Termaliki w trwających rozgrywkach. Mecz ze Stalą piłkarze z Niecieczy pod kontrolą mieli tylko w pierwszej połowie, więc remis był sprawiedliwym wynikiem. Natomiast drugie domowe spotkanie z krakowską Wisłą to dominacja gospodarzy połączona z jakością na boisku, reprezentowana przez wyróżniających się jeszcze na ekstraklasowym zapleczu – Adama Radwańskiego, czy Mateusza Grzybka.

Biorąc pod uwagę oba te mecze, już widać pewien progres u zawodników beniaminka. Po strzelonej przez Stal na początku drugiej połowy bramce, Bruk-Bet wyraźnie cofnął się do defensywy i przestał grać. W potyczce z Wisłą, wyrównujący gol przyjezdnych w doliczonym czasie meczu, zadziałał na niecieczan jak płachta na byka, czego efektem był słupek.

 

 

Nieodgadniona Łęczna

Gdyby spojrzeć w tabelę najsłabiej spośród beniaminków wygląda drużyna Górnika Łęczna. W inaugurującym ich ekstraklasową przygodę spotkaniu z Cracovią dość szczęśliwie wywalczyli punkt, a w Lubinie ponieśli dotkliwą porażkę z tamtejszym Zagłębiem.

 

 

Górnik jest zespołem, o którym nie można powiedzieć, że spodziewany był jego powrót na szczyt. W 1. lidze podopieczni Kamila Kieresia nie grali porywającego futbolu, a sporo meczów wygrywali w końcówkach. „Zielono-Czarne to barwy nieobliczalne” to jeden z okrzyków, jakie wznoszą kibice dopingujący drużynę z Lubelszczyzny. Być może to właśnie nieprzewidywalność i element zaskoczenia okaże się tajną bronią Łęcznian w walce o pozostanie w elicie.


Autor: Gabriela Koziara

Zdjęcie: Instagram

Gabriela Koziara

Pasjonatka sportu, w szczególności biegów narciarskich oraz piłki nożnej. Od dziecka wierna fanka Justyny Kowalczyk. Od kilku lat dumna kibicka Bruk-Bet Termaliki Nieciecza. :) Sportowiec amator.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *