Świątek z awansem, Hurkacz i Majchrzak poza turniejem – Polacy po 1. rundzie Australian Open
Australian Open ruszyło na dobre. Pierwsza runda zmagań w Wielkoszlemowym turnieju w Melbourne przyniosła Polskim kibicom mieszane uczucia. Iga Świątek – nasza największa nadzieja na bardzo dobry wynik – wygrała swój pierwszy mecz i awansowała do drugiej rundy. Niestety jej koledzy z kortu – Kamil Majchrzak i Hubert Hurkacz – nie zdołali przedostać się do kolejnej fazy rozgrywek. Obydwoje przegrali swoje mecze.
“JAZDA!” PO RAZ PIERWSZY
Siedemnasta rakieta damskiego tenisa zgodnie z przewidywaniami pokonała Arantxę Rus w dwóch setach. Trzydziestoletnia tenisistka z Holandii przed spotkaniem była określana mianem “niewygodnej” rywalki, jak na pierwszą rundę turnieju. Warto wspomnieć, że obie zawodniczki zmierzyły się we wrześniu ubiegłego roku podczas turnieju w Rzymie. Holenderka pokonała wtedy Polkę w dwóch setach, a nasza zawodniczka pożegnała się z rozgrywkami już w pierwszej rundzie. Udany rewanż przyszedł w najlepszych możliwych okolicznościach, bo w Turnieju Wielkiego Szlema.
Świątek rozpoczęła mecz od swojego podania. Serwis był skuteczny i pozwolił Polce na szybkie wygranie pierwszego gema w turnieju. Zaraz potem 19. latka uzyskała pierwsze w meczu przełamanie (wygrała gema przy podaniu rywalki). Pozwoliło jej to na ucieczkę, gdyż po kolejnym wygranym gemie Świątek prowadziła już 3:0. Bardzo agresywna gra w głębi kortu i skuteczne returny powodowały, że Holenderka musiała ryzykować zdecydowanie bardziej – w polu serwisowym, a także podczas wymian. Doprowadziło to między innymi do podwójnych błędów podczas podania (w efekcie darmowymi punktami dla Polki). Holenderka zdołała urwać w pierwszym secie jedynie jednego gema. Po drugim przełamaniu pod koniec pierwszej partii Świątek zwyciężyła ją 6:1.
Początek drugiego seta zwiastował odrodzenie Holenderskiej zawodniczki. Zdecydowanie bardziej skuteczna w tamtym momencie rywalka Igi Świątek przełamała jej serwis w drugim gemie i z zaliczką 2:0 prowadziła w trzecim. Przy stanie 40:0, od trzygemowego prowadzenia dzielił ją jeden punkt. Ostatecznie jednak Świątek odrobiła stratę aż trzech piłek. Doprowadziła tym samym do równowagi, którą ostatecznie wygrała, zaliczając przy okazji kolejny break. Następne gemy Polka rozegrała już bez większych potknięć. Świątek odważnie decydowała się na efektowne skróty czy mocniejsze piłki w okolicach linii kortu. W międzyczasie po raz kolejny przełamała rywalkę, tym razem do zera. Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 6:1, 6:3 dla Polki. Mimo, iż Iga nie zdobyła w meczu ani jednego asa, to nie popełniła również żadnego podwójnego błędu serwisowego. Przełamała rywalkę 5 razy (szans na to miała aż 17) a także popełniła zdecydowanie mniej niewymuszonych błędów (17 do 30. Holenderki).
Następny mecz Iga Świątek rozegra w środę, ok. godziny 6 rano. Punktualność zależeć będzie od wcześniejszych meczów rozgrywanych na tym samym korcie. Rywalką Polki będzie Camila Giorgi – 79. w rankingu WTA (Związek Tenisa Kobiecego). Włoszka mierzyła się z Polską zawodniczką w Australian Open już w 2019r. Podobnie jak tym razem, było to spotkanie drugiej rundy. Wtedy Świątek przegrała to spotkanie 0:6, 2:6 w niecałą godzinę.
Iga Świątek (Polska) 2:0 (6:1, 6:3) Arantxa Rus (Holandia)
PORAŻKI POZOSTAŁYCH POLSKICH ZAWODNIKÓW
Kamil Majchrzak oraz Hubert Hurkacz – pozostali dwaj Polacy w tegorocznym Australian Open – pożegnali się już z tegorocznymi rozgrywkami w Melbourne. O ile porażka Majchrzaka z notowanym zdecydowanie wyżej zawodnikiem była kwestią możliwą do przewidzenia, tak przegrana Huberta Hurkacza już na początku rozgrywek jest niespodzianką.
Sklasyfikowany na 109. miejscu w rankingu ATP (Stowarzyszenie Tenisistów Profesjonalnych) Kamil Majchrzak, mierzył się pierwszego dnia rozgrywek z Miomirem Kecmanovicem. Znajdujący się na 41, pozycji światowego rankingu Serb pokonał Polaka w 3 setach. Warto nadmienić, że obydwaj panowie walczyli o swoje pierwsze zwycięstwo w karierze na kortach w Melbourne.
Pierwszą partię Kecmanovic rozpoczął od przełamania – płynne poruszanie się po korcie oraz skuteczność bekhendów i forhendów skutkowały szybką wygraną pierwszego seta. Trwał on 26 minut. W następnej odsłonie Polak walczył zdecydowanie bardziej zawzięcie i nie tracił do rywala tak wiele. Był nawet bliski przełamania, lecz nie wykorzystywał nadarzających się okazji. W efekcie frustracja Majchrzaka rosła. Poskutkowało to coraz częstszymi błędami zarówno w polu serwisowym, jak i w wymianach. W międzyczasie Serb spokojnie grał swój tenis, dzięki czemu nie miał większych problemów z wygrywaniem akcji. Ostatni set zakończył się po 35 minutach, a sam mecz po blisko dwóch godzinach.
Majchrzak popełnił na korcie prawie dwa razy więcej niewymuszonych błędów niż jego rywal (33 do 17.). Ponadto ani razu nie udało mu się przełamać podania rywala mimo nadarzających się okazji. Serb dokonał tego 5 razy. Mecz potwierdził, że różnica rankingowa między zawodnikami nie była przypadkowa.
Miromir Kecmanovic (Serbia) 3:0 (6:2, 6:4, 6:3) Kamil Majchrzak (Polska)
KLĄTWA WIELKICH TURNIEJÓW
Hubert Hurkacz – 30. w rankingu – mierzył się z położonym o 65 miejsc niżej w tabeli Szwedem Mikaelem Ymerem. Przed spotkaniem był stawiany w roli faworyta. Media przed turniejem mówiły o dobrej formie naszego zawodnika oraz o tym, że być może stać go na pierwszy dobry wynik w Turnieju Wielkiego Szlema w karierze. Dotychczas jego największym osiągnięciem w tego typu imprezach jest 3. runda Londyńskiego Wimbledonu w 2019r. Całą karuzelę wysokich oczekiwań nakręcał fakt, iż na początku roku Hurkacz wygrał w USA swój drugi tytuł w profesjonalnej karierze (ATP Delray Beach Open).
Spotkanie z Ymerem rozpoczęło się od pewnej i dobrej gry Polaka. Szwed popełniał z kolei sporo własnych błędów. Pierwszy set wygrany przez Wrocławianina do 3. gemów napawał optymizmem, tym bardziej, że trwał tylko 30 minut. Druga wymiana przyniosła odwrotny układ sił. To Hurkacz zaczął grać niepewnie i coraz częściej oddawał rywalowi punkty za sprawą własnych błędów. Po stracie podania na początku seta Polak odrobił stratę breakpointa, lecz późniejszych szans na przełamanie i na przejęcie inicjatywy w spotkaniu nie wykorzystywał.
Podczas 3. seta Hurkacz musiał zacięcie bronić swojego pierwszego gema serwisowego. Udało mu się to. Później sam zyskał przełamanie co pozwoliło mu wygrać drugą partię w meczu. Pomimo większej ilości błędów niewymuszonych w tym secie, Hurkacz zdobył aż 8 asów serwisowych, przy braku tychże u rywala. 4 set toczył się pod dyktando Ymera. Szwed zdawał się mieć więcej sił w dłuższych wymianach. Ponadto Polak decydował się na skróty w złych momentach co skutkowało utratami wielu piłek.
Podczas tej partii Wrocławianinowi dały się we znaki problemy z nadgarstkiem, przez co przy stanie 2: 3 dla Szweda, poprosił sędziego o przerwę medyczną. Fizjoterapeuci pracowali nad doprowadzeniem Polaka do pełni sił również w szatni, przed początkiem decydującego seta. Hurkacz przystąpił jednak do ostatniej partii pozbawiony sił. Sprawiał wrażenie zawodnika bez wiary w możliwość zwycięstwa. Po utracie podania miał jeszcze szanse na przełamanie rywala, lecz nie wykorzystał tych szans. Ostatecznie Polak uległ Szwedowi 6:3, 3:6, 6:3, 5:7, 3:6. Spotkanie trwało 3 godziny i 43 minuty.
Mikael Ymer (Szwecja) 3:2 (3:6, 6:3, 3:6, 7:5, 6:3) Hubert Hurkacz (Polska)
Autor: Michał Nieckarz
Zdjęcie: Instagram