Ostatnia Wenta – czy polska piłka ręczna podniesie się z kolan?
Igrzyska Olimpijskie 2016 stanowią barierę pomiędzy pamiętnymi sukcesami polskiego szczypiorniaka, a nowymi porządkami. Medal praktycznie był na wyciągniecie ręki, ale „prawie” robi wielką różnicę. Ostatnia szansa na pierwszy olimpijski sukces dla złotej generacji. Misja zakończona niepowodzeniem. Orły Wenty pod przewodnictwem Dujszebajewa opuściły gniazdo z podciętymi skrzydłami. Zmiana pokoleniowa to okres wzmożonej wiary i cierpliwości. Nadzieja nie jest jednak odnawialnym surowcem. Po czterech latach ciężko powiedzieć, gdzie leży przyszłość polskiej piłki ręcznej.
Na wygraną z europejską drużyną z najwyższej półki czekamy właśnie od wspomnianego turnieju w Brazylii. W eliminacjach do tegorocznej imprezy otarliśmy się o kompromitację. Przegrana z Izraelem i remis z półamatorami z Kosowa pozostawia plamę na wizerunku. Kwalifikacja po dwóch opuszczonych czempionatach już była swego rodzaju sukcesem. Mistrzostwa Europy 2020 – Austria, Szwecja i Norwegia. Znaliśmy swoje miejsce w szeregu, natomiast brak walki byłby prawdziwym obrazem klęski w oczach kibiców. Rywale nie zamierzali podawać głowy pod nienaostrzoną gilotynę. Na pierwszy ogień spotkanie ze Słowenią. W kadrze Patryka Rombla tylko Przemysław Krajewski, Kamil Syprzak oraz Piotr Chrapkowski pamiętają medalową erę. Największym beneficjentem Memoriału Bercenasa został 18-letni obrotowy Michał Olejniczak. Oprócz niego sześciu debiutantów na imprezie mistrzowskiej. Mecz inauguracyjny zakończył się porażką, lecz nie było mowy o wstydzie. Wynik 26:23 pozytywnie zaskoczył kibiców. Wedle zapowiedzi zawodnicy potraktowali te starcie jak finał, ale brakowało skuteczności i stoickiego spokoju.
Śladem polskich piłkarzy, na początku był mecz otwarcia, a więc nadszedł czas na mecz o wszystko ze Szwajcarią. Tak naprawdę jedyna drużyna będąca w zasięgu naszych młodych i gniewnych. Po drugiej stronie barykady znakomity Andy Schmid. Lider Helwetów dał o sobie znać w bezlitosny sposób. Spotkanie zakończyło się rezultatem 31:24, a gwiazda Bundesligi rzuciła prawie połowę bramek. Brutalny, zimny prysznic. Rywale zainscenizowali spektakl, w którym doświadczenie zagrało kluczową rolę. Na koniec mecz o honor z gospodarzami. Jedynie wygrana różnicą 11 bramek gwarantowała nam pozostanie w turnieju. Na powtórzenie cudu z 2012 roku nikt nie liczył. Porażka 26:28, ale Biało-Czerwoni mogli zejść z parkietu z podniesionymi głowami. Występ przeciwko reprezentacji Trzech Koron można uznać za najbardziej obiecujący na szwedzkich halach. Pesymista powie, że brak awansu do II rundy Mistrzostw Europy przekreślił szansę Polaków na udział w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Patrząc na pełną połowę szklanki, pomimo zerowych oczekiwań przed wylotem, kadra zostawiła za sobą dobre wrażenie. Warunkiem zaprocentowania zebranych żniw był udział w Mistrzostwach Świata 2021 w Egipcie. Jak się okazało, nie był to lekki kawałek chleba.
Aspekty sportowe nie decydowały o tym, kto pojedzie do kraju nad Nilem. Tradycyjny schemat kwalifikacji został zachwiany przez pandemię koronawirusa. Na naszej drodze stanęłaby Litwa i – po ewentualnej wygranej – zespół Białorusi. Nie bylibyśmy skazani na porażkę. Niestety, to punkty zdobyte podczas tegorocznych Mistrzostw Europy miały być wyznacznikiem uczestnictwa. W tej kwestii nasze konto świeciło pustkami. Jedyną nadzieją dla podopiecznych Rombla była dzika karta. Po wielu tygodniach niepewności i protestów Związku Piłki Ręcznej, otrzymaliśmy pozytywne potwierdzenie. W styczniu pojedziemy do Egiptu. Mieliśmy szczęście, ponieważ w październiku 2018 roku Rada IHF (Międzynarodowa Federacja Piłki Ręcznej) rozszerzyła liczbę drużyn z 24 do 32 zespołów. Na tym etapie los stał się mniej łaskawy. Zmierzymy się z Hiszpanami, Brazylijczykami i Tunezyjczykami. To jedna z najtrudniejszych grup na turnieju. COVID-19 przerwał również listopadowe zgrupowanie do eliminacji Mistrzostw Europy 2022. Wylosowaliśmy Słowenię, Holandię i Turcję, jednak żaden z tych meczów nie odbył się w planowanym terminie. Kalendarzowy galimatias sprawił, iż dwumecz z Turkami zagramy tydzień przed rozpoczęciem Mistrzostw Świata 2021.
Kondycja polskiej piłki ręcznej stoi pod znakiem zapytania. Popularność innych dyscyplin spycha ją na drugi, a może nawet trzeci czy czwarty plan. Styczniowe rozgrywki mogą napajać optymizmem. Jest talent, jest walka. Nie ma boiskowego cwaniactwa i doświadczenia. Nie było też warunków, aby je wyhodować. Przez połowę roku kadra była praktycznie zamrożona. Trener posiada fundamenty, które odpowiednio zagospodarowane, w przyszłości mogą stanowić trzon czegoś nie tyle wielkiego, co przynajmniej solidnego. Czy zdąży do Mistrzostw Świata 2023, które organizujemy wspólnie ze Szwecją? Na ten moment odpowiedź na to pytanie pozostanie zagadką. Mam jednak wrażenie, że czasu i cierpliwości przyda się więcej, ponieważ prawdziwa rewolucja tak naprawdę zaczęła się dopiero na początku tego nieszczęsnego, 2020-ego roku.
Autor: Miłosz Szade
Zdjęcie: jeanlouisservais