Blady Król jest w każdym z nas – recenzja płyty Bisza

Jaki jest sens życia? Człowiek, który od zawsze szukał odpowiedzi na to sakramentalne pytanie, równocześnie poszukiwał prawdy o samym sobie. Tworzył system własnych wartości, a kiedy ludzie podawali go w wątpliwość, do końca stał za nimi murem. W pewnym momencie światopogląd jednak nie wytrzymał i uległ brutalnemu zniszczeniu. Właśnie tak narodziła się tytułowa, bezbronna istota. Quo vadis, Blady Królu?

Bisz i Kosa – duet, który przeciął już swoje muzyczne ścieżki. Po raz pierwszy panowie współpracowali ze sobą w 2007 roku, tworząc Zimy EP. Dwa lata później Idąc na żywioł EP było kolejnym owocem ich współpracy. Po ponad dziesięcioletniej rozłące ponownie połączyli siły. Przez ten okres rap ewoluował co najmniej o kilka poziomów, i to na różnych płaszczyznach. Jest popularną muzyką puszczaną w klubach, a nie brudnym, osiedlowym wytworem. Jego tematyka dotknęła już szczytu wyobraźni. Do tej metamorfozy musieli dostosować się obaj twórcy zarówno pod względem tekstowym, jak i brzmieniowym. Ta wymagana akceptacja przemijania stanowi niemałą ironię, ponieważ jednym z tematów albumu jest niemoc. Niemoc wynikająca właśnie z nieporadności w starciu z przepływem chwil.

Narodziny

Całkiem niedawno Bisz odbierał statuetkę Popkillera za Album Dekady. Wilk Chodnikowy – dla wielu fanów Magnus Opum artysty, walczył o idealizm. Jak twierdzi sam raper: upiorem Bladego Króla jest świadomość klęski ideałów, które dla Wilka były istotne. I jest to jak najbardziej wyczuwalne. Już w Fudze obserwujemy całkowite załamanie światopoglądu podmiotu lirycznego. Dotychczasowe działania, mające na celu znalezienie sobie miejsca na świecie, uznaje za bezcelowe. Sens egzystencji zostaje zatracony. „Wszystko czego dotykam zamienia się w przeszłość” – bezlitosne przemijanie jest katalizatorem destrukcyjnych myśli. Słuchacz staje się świadkiem narodzin bladego króla, czyli  uosobienia rozbicia emocjonalnego i zagubienia. Niczym Artur z filmu Mniejsze Niebo po przeczytaniu esejów Alberta Camusa, chce zbudować swój świat na nowo, zhierarchizować system wartości. Globalne problemy społeczne z Ducha Oporu, wcześniejszego projektu z Radexem, schodzą na drugi plan. Bo jak jednostka może zmienić cały świat,  jednocześnie w ten świat nie wierząc?

Koncepcja

Pierwszy utwór z tracklisty jest zapowiedzią całego konceptu albumu. Bisz przekazuje dalsze części historii bladego króla, chcącego poradzić sobie ze świadomością bezsensowności świata. Każda piosenka może istnieć samodzielnie, ale dopiero jako element układanki odkrywa pełne znaczenie. Promocja płyty opierała się na dokładnie takim samym zabiegu. Stopniowo poznawaliśmy każdy element układanki – od głównego producenta, przez tytuł  (zaczerpnięty z ostatniej, niedokończonej książki Davida Fostera Wallace’a) i okładkę. Idąc klasycznym schematem budowania napięcia można by zgadywać, że pomimo przeszkód pojawiających się na drodze do osiągnięciu stanu zen, podróż finalnie kończy się happy endem. Takie przypuszczenie nie byłoby trafne w stu procentach, bo wspomniana droga nigdy się nie kończy. Nie chodzi o pokonywanie przeszkód, a zaakceptowanie ich obecności. Z resztą aspektów do zaakceptowania jest znacznie więcej.

Akceptacja

Początkową reakcją po straceniu wiary w rzeczywistość przez bladego króla jest przedstawiona w Zapadam się w pamięć próba wyparcia. Zachowania kompulsywne mają pomóc w odtrąceniu nachalnych myśli. Myśli, które zapalają czerwone światełko – brak sensu cały czas istnieje i ma się dobrze. Życie bez zmagania się z własnymi słabościami prowadzi jednak do nic nieznaczącej śmierci w niezgodzie z samym sobą. Od przeszłości nie da się odciąć. Blady król „chciałby zapomnieć, lecz ciągle rozchodzą się kręgi”. Z przeszłością trzeba się pogodzić. Słowo klucz – akceptacja. To ona jest lekarstwem. Akceptacja do ludzi goszczących w naszych wspomnieniach zarówno tych, którzy nas skrzywdzili i tych, których skrzywdziliśmy. Akceptacja niesprawiedliwości losu – życie jest pasmem losowych zdarzeń. Na większość nie mamy wpływu, przez co nigdy nie będziemy w pełni wolni. Bunt, czyli niezgoda, jest „jednocześnie konieczna i bezcelowa”. Samoistne „ja” nie istnieje – jest sumą niepowiązanych zbiegów okoliczności. Orbitujemy pomiędzy „cudną niepewnością jutra, a wątpliwą realnością wczoraj”. Akceptacja wymaga wysiłku. W Tracić blady król nauczył się jej do perfekcji, bo szczęście trzeba się nauczyć tracić. Dzięki temu zyskujesz je na zawsze, albo nie tracisz nigdy –  „Chyba najlepiej w życiu umiem tracić”. Brzmi skomplikowanie? Przez tego typu zawirowania umysłowe można STRACIĆ głowę, zupełnie tak jak „Nike z Samotraki”, ale równocześnie być symbolem zwycięstwa, albo po prostu – zwyciężać.

Kontemplacja

Album nie jest drogowskazem. Pokazuje jak może wyglądać linia mety. Nie usłyszymy zwrotów typu: „zrób to” lub „tego unikaj”. Zamiast tego ma nas zachęcać do samoistnego poznania. Blady król został pożegnany w Zbiegu, ale gdyby ta postać w ogóle nie powstała, podmiot liryczny nie dałby rady przebudować własnej rzeczywistości. Ogień potrzebował oliwy. Efekt motyla. Odnoszę wrażenie, że warstwa muzyczna płyty i dobierane flow mają wprowadzać słuchacza w stan głębokiej kontemplacji, co według mnie jest malutką wadą combo’a Bisz/Kosa. Weźmy pod lupę na przykład Jokera, moment przełomowy albumu. To punkt zwrotny pomiędzy żalem a działaniem, ubrany w otoczkę szaleństwa bohatera komiksów DC. Pod względem brzmieniowym, to jedyny dynamiczniejszy moment w albumie. Refleksja ma być szansą do pełnego wykorzystania egzystencji, choć nigdy nie jest to do końca możliwe. Zatem aby podjąć próbę trzeba działać, a żeby działać trzeba wybudzić się z letargu. Analiza przeszłości to jedno, ale wcielanie wniosków w życie to inna para kaloszy i takich muzycznych „zachęcaczy” mogłoby być więcej.

Nie zmienia to faktu, że album pozwala zanurzyć się w strumieniu własnych problemów i daje jakąkolwiek szansę na uporanie się z wewnętrznym przeciwnikiem. Paradoksalnie płyta ta jest lżejsza gatunkowo od chociażby projektów z Radexem, bo słuchając pojedynczych utworów podczas przygotowywania obiadu zrozumiesz serwowany przekaz. Będzie to jednak przekaz „z wierzchu”, mający zachęcić do odkrycia kolejnych warstw, zawartych w środku. Zarówno w środku lśniącego krążka, jak i bladego króla – postaci tkwiącej w każdej z nas.

Premiera płyty odbyła się 12 marca.

Premiera całego materiału w serwisach streamingowych odbędzie się 4 kwietnia.


Autor: Miłosz Szade

Zdjęcie: PchamyTenSyf.pl/YouTube

Miłosz Szade

Pochodzę z wielkopolski, a obecnie studiuję i pracuję we Wrocławiu. Wymarzona praca? Oczywiście Dunder Mifflin Papier Company. Sport jest moim głównym źródłem zainteresowań i to jemu zamierzam poświęcać jak najwięcej czasu. Jestem również otwarty na wszelakie teksty kultury, zwłaszcza te z udziałem Toma Hanksa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *