Pociąg seksualny jest dla mnie abstrakcyjny

„ Osoby aseksualne mogą stworzyć z kimś normalny związek. Chodzi o ten „pociąg” – słowo klucz, którego u nas nie ma” – rozmowa z Rienką Kasperowicz o aseksualności, odkrywaniu swoich potrzeb i tolerancji wobec tej orientacji w polskim społeczeństwie.

Kiedy zorientowałaś się, że jesteś osobą aseksualną?

Miałam jakoś 22 lata. Koncept pociągu seksualnego i romantycznego był dla mnie zawsze całkowicie absurdalny. Oczywiście gdy byłam młodsza, „zakochiwałam się” w różnych muzykach, ale to wszystko było platoniczne. Kiedy dochodziło do prawdziwych relacji z drugą osobą,  nie potrafiłam sobie wyobrazić, co to znaczy czuć do kogoś pociąg, już nie wspominając o tym, żeby rzeczywiście go poczuć. Totalna abstrakcja. Akurat chodziłam w tamtym czasie na psychoterapię i pytałam psychologów, czy może nie jest to efekt połączenia jakichś leków, które ze sobą kolidują. Później trafiłam w internecie na artykuł o aseksualności i stwierdziłam, że to idealnie mnie opisuje.

Co mówili psychologowie?

Tutaj widzę różnicę między psychologami na NFZ, a prywatnie. Kiedy chodziłam na prywatne wizyty, była zachowana powaga, traktowano mnie jak równy z równym i te kwestie były omawiane. Jestem w terapii psychodynamicznej, więc takie sprawy, jak związki i uczucia, trzeba było poruszać. Maksymalne zrozumienie. Natomiast podczas spotkań z psychologiem na NFZ, na oddziale psychiatrycznym w szpitalu, pojawiło się dużo kpiny. To było takie patronizowanie, na zasadzie „młoda jeszcze jesteś” albo „nie spotkałaś jeszcze odpowiedniej osoby, na pewno to kiedyś poczujesz”. Wręcz pojawiały się sugestie, że nie można nie czuć pociągu.

Czy w związku, wszystkie zbliżenia były inicjowane przez drugą osobę?

Tak. U mnie to wygląda tak, że czuję przyjemność ze stosunku, ale bardziej jako radość z tego, że jest ta bliskość między mną i drugą osobą. Abstrakcyjne jest dla mnie myślenie, że ktoś może mnie fizycznie pociągać. Nie jestem w stanie powiedzieć, że ktoś jest seksowny. Raczej patrzę na ludzi pod kątem charakteru. Jeżeli miałabym powiedzieć, że coś mnie pociąga, to nie będą to kwestie związane z ciałem i seksualnością – bardziej dopasowanie się, wspólne tematy, dzielenie podobnych wartości.

Co odpowiadałaś, gdy ktoś mówił, że Cię kocha?

Mówiłam „ja ciebie też”, ale w głębi wyrzucałam sobie, że nie potrafię tego naprawdę odwzajemnić albo mówiłam, że jeszcze tego nie czuję. Jest taka presja, kiedy pojawia się pierwsze wyznanie miłości, że druga osoba to od razu odwzajemni. Nie byłam w stanie tego poczuć.

To znaczy, że jesteś też aromantyczna?

Tak. Aseksualność to brak pociągu seksualnego, aromantyczność to brak pociągu romantycznego.

Powiedziałaś o tym rodzinie i znajomym?

Znajomym tak. To wychodziło w trakcie rozmów. Rodzina dowiedziała się dopiero po artykule, który napisałam dla „Krytyki politycznej”. Jestem jedną z organizatorek protestów Strajku Kobiet w Oleśnicy i prasa lokalna wyciągnęła publicznie ten artykuł. Wtedy to doszło do większego grona odbiorców, w tym do mojej rodziny.

Jaka była ich reakcja?

Totalne niezrozumienie. Założyli, że skoro byłam kiedyś w związku, to teraz pewnie sobie wymyślam.

Kiedy napisałaś ten artykuł?

Artykuł pojawił się niedawno, w trakcie Tygodnia Widoczności Osób Aseksualnych, który niestety  mocno rozmył się z powodu ostatnich politycznych wydarzeń. Nie było czasu, żeby porządnie go nagłośnić i omówić w mediach, więc ten tekst to świeża sprawa.

Spotkałaś się z hejtem z powodu aseksualności?

Na moim kierunku nie, ale spotkałam się z ogólnym hejtem na osoby aseksualne. Były nazywane egoistami, porównywane do psychopatów, socjopatów. Pamiętam jeden komentarz pod moim postem na portalu społecznościowym: ktoś stwierdził, że osoby aseksualne, które wchodzą w związki z osobami alloseksualnymi – czyli tymi, które czują pociąg seksualny – są winne swoim partnerom seks. Uważał, że nawet jeżeli go nie chcą, to nie powinny stawiać siebie na pierwszym miejscu, tylko muszą patrzeć na potrzeby swojego partnera. Spotkałam się też z opinią, że wchodzenie w związki przez osoby aseksualne to szczyt egoizmu i krzywdzenie drugiej osoby.

Jakiej płci były osoby, z którymi się wiązałaś?

Jednej i drugiej. Na początku myślałam, że jak nie ciągnie mnie do chłopaków, to może do dziewczyn. Wchodziłam w związki z dziewczynami, ale też nie było „tego czegoś”. Wtedy stwierdziłam, że może coś z moim libido jest nie tak i konsultowałam się ze specjalistami. Później mówiłam, że jestem hetero dla świętego spokoju. Łatwiej było wytłumaczyć, że wolę facetów. Pewnie gdybym teraz miała wejść w związek, to właśnie z mężczyzną. Dopiero niedawno tak naprawdę zrobiłam coming out.

Bardzo podobało mi się takie zdanie odnośnie do społeczności LGBT+  w Twoim artykule: „Pod tęczową parasolką jest miejsce głównie dla dwóch pierwszych literek”.

Niestety tak jest. Gdyby tak popatrzeć na całą społeczność to jest bardzo duże wykluczenie osób poza literkami „L” i „G”. Osoby biseksualne są wręcz nazywane sezonowcami, a po wejściu w związek jednopłciowy, od razu oskarża się je o zdradę z drugą płcią. Transfobia panuje też w środowisku LGBT. Spotkałam się z wypowiedziami lesbijek, utożsamiających się z nurtem feminizmu radykalnego, które twierdziły na przykład, że transkobiety to mężczyźni, którzy chcą zawłaszczyć kobiece przywileje. W przypadku osób aseksualnych sprawa wygląda tak, że nazywani jesteśmy osobami heteroseksualnymi, które chcą być bardziej wyjątkowe.

Czyli jesteście atakowani z obu stron?

Tak. Niektórzy mówią, że może w takim razie wszyscy jesteśmy aseksualni, bo „przecież nikt nie patrzy na drugiego człowieka jak na obiekt seksualny i nie powinno się w ten sposób nikogo uprzedmiotawiać.” Jasne, to jest jak najbardziej prawda, ale w pociągu seksualnym nie chodzi o to żeby patrzeć na kogoś jak na przedmiot do seksu, tylko o ten właśnie „pociąg” – słowo klucz, którego u nas zwyczajnie nie ma. Być może takie niezrozumienie bierze się z niewiedzy czy ignorancji, ale to jest mocno krzywdzące, bo wychodzi na to, że są tylko dwie drogi. Z kolei osoby heteroseksualne wykluczają nas mówiąc, że na pewno jak znajdziemy odpowiednią osobę do współżycia, to wszystko poczujemy. Słyszałam też niestety o gwałtach korekcyjnych. Do drugiej osoby, najczęściej mężczyzny, nie dociera fakt, że kobieta może nie czuć pociągu i dochodzi do gwałtu, bo jemu się wydaje, że jest osobą na właściwym miejscu i kogoś naprawi.

Spotkałaś się z taką sytuacją?

Na szczęście nie. Słyszę tylko takie, jak ja to nazywam, „wujkowe” żarty – „znajdziesz sobie chłopa, to ci wybije te bzdury z głowy” albo „potrzeba ci dobrego seksiku, hehe”.

Myślisz o założeniu rodziny w przyszłości?

Tak. Jestem w stanie poczuć mocne przywiązanie, szczególnie, jeśli dzielę z drugą osobą podobny punkt widzenia na świat. Nie jestem w stanie zakochać się w sposób romantyczny, ale mogę obdarzyć kogoś bardzo silnym uczuciem podobnym do przyjaźni. Nie wykluczam tego, że w przyszłości założę rodzinę, ale na pewno bez ludzkich dzieci. Jak dzieci, to tylko kocie.

Wolałabyś być w związku z osobą aseksualną?

Jest mi to obojętne. Ważne, aby osoba, która wchodzi ze mną w związek, wiedziała, na co się pisze. Nie będę tego ukrywać, bo zatajanie tak ważnej części mnie i mojego życia uważam za wielce niestosowne. Ten ktoś musi wiedzieć, czym jest aseksualizm i z czym to się je. Wiem, że komuś mogłaby przeszkadzać świadomość, że mnie nie pociąga i totalnie to rozumiem. Ważne, abyśmy oboje respektowali swoje granice.

Znasz inne osoby aseksualne?

Tak, znam kilka osób. Wiem, że mogą stworzyć z kimś normalny związek. Są to relacje zarówno z seksem, jak i bez. To wszystko zależy od dogadania się z partnerem, bo tutaj podstawą jest komunikacja.

Czy kiedykolwiek Twoja orientacja przeszkadzała Ci w jakiejś sferze życia?

Przez wiele lat czułam się zepsuta. Myślałam, że coś jest ze mną nie tak. Nie uważałam tego za problem wynikający z podejścia innych osób, tylko że coś jest ze mną nie halo. Później ten temat był wielokrotnie omawiany w trakcie mojej terapii i zaakceptowałam fakt, że nie jest to żadna choroba, zaburzenie czy problem z libido tylko po prostu orientacja.

Rienka Kasperowicz – z wykształcenia polonistka, z zamiłowania feministka. Członkini Zarządu Wrocławskiego Okręgu partii Razem.


Autor: Julia Siepsiak

Zdjęcie: Instagram

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *